Zamiast się uczyć siedzę na kompie xD A potem się dziwie że nie zdaję :D
Żaneta weszła do biblioteki i od razu skierowała się w stronę dobrze znanego jej kąta. Wciąż ciągnęła Szymona za rękę, ale wyglądało na to że chłopak nie miał nic przeciwko temu. Tak naprawdę to od momentu w którym dziewczyna wcięła go za rękę był pod wpływem jej uroku. Zahipnotyzowany jej udorą nie zwracał uwagi na nic innego.
Niektórzy tego nie widzą, ale ciężko jest się oprzeć wysokiej brunetce o fiołkowych oczach, pełnej klasy, elegancji, dumy i uroczej niezdarności.
-Rozkminiłeś już może o co chodzi z tą iluzją?- zapytała Żaneta puszczając jego dłoń- To nie jest typowy fragment tak jak na przykład ogień czy ziemia.
-Emmm... Cóż, niezbyt...- bąknął Szymon obudziwszy się z transu- Widzisz, nie udało mi się znaleźć za dużo.
-To nic! Razem coś znajdziemy!- uśmiechnęła się Żaneta siadając przy stole równocześnie sięgając do torby po kilka książek które wypożyczyła
-Słuchaj, Żan...- zaczął Szymon siadając obok niej
-Tak?
-Myślisz że powinniśmy powiedzieć reszcie co wiemy? Może oni też coś wiedzą.
Żaneta zawahała się w połowie ruchu. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Oczy jej trochę pociemniały. Wyraźnie się głęboko zastanawiała.
-Dlaczego sądzisz że mogą coś wiedzieć?
-Cóż... nasza szóstka ma talent do wpadania w różne kłopoty, bo przydażają nam się naprawdę dziwne rzeczy...
-Sugerujesz że Alvin, Britt i Ella też spotkali te zwierzęta?
-Cóż... Ostatnio Alvin zachowuje się co najmniej dziwnie. Znaczy, dziwniej. Zauważyłaś coś u Britt i Elli?
-Nie... Znaczy... Ostatnio ma naprawdę straszne huśtawki nastrojów, ale myślałam że ma ''zły tydzień''- odparła Żaneta
-Więc co myślisz?
-Hmmm... Na pewno nie możemy się ich zapytać wprost ''Hej, chcieliśmy się zapytać... Nie spotkaliście może ostatnio jakiś dziwnych, paranormalnych zwierząt które przedstawiają fragmenty świata?''
-Heh, tak, to by zabrzmiało naprawdę dziwnie- zaśmiał się Szymon
-Moglibyśmy się ich dyskretnie wypytać... Na przykład co sądzą o tym psie, czy nie sądzą że to było dziwne i tak dalej.
-A propo tego psa... Teo mówił że oznacza śmierć... Nie sądziłem że to również jeden z elementów...
-Cóż... Jakby połączyć wszystkie inne...- zaczęła Żaneta i zdrętwiała- Co złego tworzy woda?- zapytała podekscytowana
-Emm... Tsunami...?- odparł niepewnie Szymon niezbyt rozumiejąc o co chodzi brunetce
-Ogień?
-Pożary.
-Ziemia?
-Bo ja wiem? Lawiny?
-A powietrze?
-Huragany i tornada.
-A co tworzy to wszystko razem?
-Zniszczenie i śmie... Boże, Żaneta jesteś genialna!
-Heh, to nic takiego- uśmiechnęła się nieśmiało dziewczyna
-Mam pewien pomysł- powiedział po chwili Szymon sięgając po swój tablet- Sprawdźmy czy Internet rzeczywiście zawsze ma racje.
~~~~~~
Brittany od jakiś dwóch godzin leżała na łóżku Alvina, otulona kocem i oparta o chłopaka, który obejmował ją ramieniem. Czuła się naprawdę świetnie myśląc o możliwości leżenia w ramionach Alvina, z głową opartą o jego klatkę piersiową jednocześnie słuchając bicia jego serca. Prawdę mówiąc bardziej zwracała uwagę na to, niż na serial który oglądali. Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę z tego jaka senna się zrobiła.
-To pewnie przez tą herbatę...- pomyślała zamykając oczy.
Ocknęła się z tego transu po jakiś dziesięciu minutach, kiedy ekran laptopa zamrugał a Alvin go zamknął.
-No, koniec baterii- powiedział odkładając laptop na bok jedną ręką (drugą wciąż obejmował Brittany)- Hej, czy ty śpisz?
-Mmmmm...- mruknęła sennie rudowłosa wtulając się mocniej w bruneta.
Chłopak zaśmiał się i przytulił ją mocno, jednocześnie uważając na zabandażowaną rękę dziewczyny. Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem i ukryła twarz w koszulcę Alvina.
Leżeli tak przez chwilę, przytuleni, kiedy Alvin westchnął głęboko i zaczesał niesforny, płomienny kosmyk za ucho Brittany.
-Myślę że powinniśmy wstawać...- szepnął jej na ucho
-Oj, no...
-Śpiąca Królewno! Koniec tego spania!- zaśmiał się Alvin lekko łaskocząc Brittany w bok.
-Alvin, przestań!- pisnęła wesoło dziewczyna skulając się lekko
-Oooo, nie! Zapomnij!- parsknął Alvin zaczynając łaskotać dziewczynę.
Brittany śmiała się i piszczała radośnie, błagając o litość, jednak Alvin nie odpuszczał tak łatwo.
W pewnym momencie Brittany pchnęła Alvina i sama zaczęła go łaskotać. Wówczas chłopak złapał za poduszkę i zdzielił Brittany w twarz. Dziewczyna zdrętwiała.
-Britt...?- zaczął Alvin siadając prosto- Wszystko OK? Nic ci nie zrobiłem, prawda?
-Zrobiłeś...- szepnęła dziewczyna
-Co? Ja... Ja tylko chciałem... To było nie chcący- jąkał się Alvin- Przepraszam cie, nie chciałem! Co się stało? Co ci zrobiłem?
-Zabrałeś mi moją dumę...- mruknęła ledwo słyszalnie Brittany
-Słucham?
-Zabrałeś mi moją dumę- powtórzyła głośniej rudowłosa sięgając po inną poduszkę- Wiesz co to oznacza?
-Eeee...
-To oznacza wojnę!- zawołała wesoło Brittany i rzuciła się na Alvina niczym małpka.
~~~~~~
Eleonora siedziała po turecku w oknie jednego z korytarzy. Obracała w dłoniach piękne, złoto-zielone pióro które znalazła, zastanawiając się jaki ptak ma takie upierzenie.
Dobra, tak naprawdę wcale jej nie obchodziło do jakiego ptaka należało to pióro. Prawdę mówiąc nie myślała o niczym konkretnym. Obserwowała białe obłoczki płynące leniwie po niebie, i wyobrażała sobie jakby to było być takim ptakiem. Beztroskim, szczęśliwym, wolnym... Tak, to na pewno niesamowite uczucie móc lecieć ponad chmurami i czuć jak powietrze uderza cie w twarz.
-Eleonora? Cześć! Wszystko gra?- usłyszała za sobą wesoły głos i odwróciła się.
To Teodor podszedł do niej, uśmiechając się serdecznie.
-Cześć, Teo- uśmiechnęła się Eleonora- Jasne, wszystko gra, po prostu siedzę sobie i marzę jakby to było być ptakiem.
-Heh, mogę się dosiąść?- zaśmiał się Teodor
-Oczywiście!- odparła blondynka posuwając się trochę.
Chłopak z trudem wspiął się na wysoki parapet i ostrożnie usiadł pozwalając swoim nogom zwisać. Odruchowo spojrzał w dół i złapał się mocniej parapetu wstrzymując powietrze. Znajdowali się co najmniej na jedenastym lub dwunastym piętrze.
-Nie boisz się?- zapytał Teodor wypuszczając powietrze z płuc
-Niby czego?- odpowiedziała pytaniem Eleonora spoglądając na niego
-No wiesz...- zaczął Teodor spoglądając jeszcze raz w dół. Pod oknem znajdowały się jakieś krzaki, a trochę dalej fosa, wypełniona wodą- Że spadniesz, lub coś takiego?
-Nie... Nie sądzę- odrzekła Eleonora zmieniając pozycję w jakiej siedzieli, pozwalając również swoim nogom zwisać
-Wciąż nie wiem dlaczego...
Eleonora wzruszyła ramionami, ale nie odpowiedziała. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Eleonora kiwała swoimi nogami obserwując niebo, las, jezioro... wszystko. Teodor za to wpatrywał się we własne dłonie, zastanawiając się czy się odezwać.
-Chciałbym być tak odważny jak ty...- powiedział po chwili przenosząc wzrok na blondynkę.
Eleonora usiadła prosto i spojrzała na niego z zaskoczeniem. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała.
-Dlaczego?- zapytała w końcu
-Nie wiem, bo... ty jesteś taka niesamowita... Miła, zabawna, sympatyczna, urocza, odważna, uparta, wysportowana... Ogólnie, super.
-Rany, Teo... To słodkie że tak myślisz- uśmiechnęła się Eleonora czując że jej policzki robią się czerwone
-To sama prawda- odparł Teodor odwzajemniając uśmiech
-Hej... Jeśli chcesz mogłabym ci pokazać parę rzeczy- zaproponowała Eleonora po chwili zamyślenia- Nie dużo, ale może wtedy będziesz trochę mniej... No wiesz... Teodorowaty- dodała śmiejąc się- Bez obrazy, oczywiście!
-Nie, no co ty, nie obrażę się!
-To co? Idziemy?- zapytała dziewczyna zeskakując z parapetu
-Ale już, teraz?- zdziwił się Teodor również powoli i ostrożnie schodząc
-Jasne! Nie chcesz?
-Chce, bardzo chce!
-To chodź!- zaśmiała się Eleonora łapiąc Teodora za rękę i ciągnąc go w stronę schodów.
~~~~~~
Charlene znajdowała się na balkonie, opierając się o barierkę i wpatrując się w las. Miała dziwne wrażenie że ten pies coś oznaczał... Ale co? Ten pies pojawił się kiedy ta była naprawdę zazdrosna i zła na Alvina. Przypomniała sobie o tajemniczej kobiecie którą spotkała w lesie. Ona mówiła że może sprawić że Brittany zniknię. Czy przez ''zniknięcie'' miała na myśli śmierć? Czyżby Devilisha maczała w tym palce? Jeśli tak, zamierzała zrobić jakąś poważną krzywdę tamtym dwoje, czy tylko ich nastraszyć. Kobieta mówiła że to właśnie ona jest odpowiedzialna za wszelkie pragnienia pochodzące z głębi jej serca. Czyżby dziewczyna chciała pozbyć się Britt? Nie, to niemożliwe!
-To była ona?- zapytała szeptem samą siebie
-Masz racje, to byłam ja- usłyszała za sobą i błyskawicznie się odwróciła.
Za nią, kilka metrów dalej stała Devilisha. Stała wyprostowana, patrząc się z wyższością na blondynkę. Jedną rękę podpierała na biodrze, a drugą trzymała swoją długą laskę.
Charlene błyskawicznie weszła do środka i podeszła do drzwi wejściowych i zamknęła je cicho. Nie odwróciła się jednak od razu w stronę Devilishy.
-Jak to że to byłaś ty?- zwróciła się niezbyt uprzejmnie do kobiety- Ty nasłałaś tego psa?
-Nie nasłałam żadnego psa, skarbie, to ja byłam tym psem.
-S ł u c h a m ? !
-Myślę że usłyszałaś co powiedziałam.
-Odbiło ci?!
-Powinnaś sama siebie o to zapytać.
-Że co?
-Nie zapominaj kim jestem. Jestem tobą, ślicznotko. Jestem twoimi najgłębszymi myślami i pragnieniami. Jestem pierwszą osobą która dowiaduję się, czego w głębi serca pragniesz.
-W życiu nie pragnęłam by Brittany i Alvin zostali zaatakowani przez jakiegoś bydlaka!- oburzyła się Charlene tupiąc nogą
-Tu masz akurat rację, trochę pomieszałam i dodałam moje własne inicjatywy- przyznała Devilisha uśmiechając się lekko
-Jesteś... jestem szurnięta.
-Zauważyłam. Muszę przyznać że niektóre twoje myśli i pragnienia są naprawdę skomplikowane do spełnienia- odparła Devilisha i usiadła w jednym z eleganckich foteli zakładając nogę na nogę i podpierając głowę na ręcę. Wyglądała jak królowa.
-Nigdy więcej nie waż się czegoś takiego robić!
-W takim razie dobrze ci radzę, zastanów się dwa razy, zanim sobie czegoś zażyczysz.
-Ale...
-Charlene- przerwała jej Devilisha wstając- Złożyłam ci propozycję. A ty ją odrzuciłaś.
-Tak jest.
-Dziewczyno, otwórz oczy. Kiedy zdasz sobie sprawę że Brittany próbuję ci odbić Alvina?
-Co? Ona by tego nie zrobiła!
-Jesteś pewna?- zapytała Devilisha podchodząc do blondynki
-Oczywiście! To moja przyjaciółka!
-W takim razie spójrz- westchnęła Devilisha i sięgnęła po kulę znajdującą się na szczycie jej laski, po czym podała ją Charlene- Przyjrzyj się.
Nastolatka wykonała polecenie. Przez chwilę widziała tylko ową czerwoną mgięłkę, która powoli zaczęła opadać. Dziewczyna wstrzymała powietrze.
Zobaczyła Alvina z Brittany na skraju pocałunku w jakimś korytarzu.
Alvina z Brittany trzymających się za ręcę w holu.
Alvina z Brittany wtulonych w siebie w lesie.
Alvina z Brittany przytulających się podczas oglądania filmu.
Ostatni obraz trwał dłużej niż pozostałe. Wyraźnie widziała Alvina i Brittany podczas walki na poduszki. Po chwili Brittany pchnęła Alvina, usiadła na nim i pochyliła się nad chłopakiem równocześnie trzymając go za nadgarstki, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Chłopak uśmiechnął się i powiedział coś do dziewczyny. Ta zaśmiała się otwarcie. Fakt, nie mogła słyszeć żadnych głosów, ale było widać jak Brittany się śmieje razem z Alvinem.
Z każdym obrazem Charlene czuła coraz większe gorąco. Jak ona śmiała? Uważała ją za przyjaciółkę! Ufała jej! A ona w tym czasie podrywa i kradnie jej faceta! Co za szmata!
Wtedy kula znowu wypełniła się czerwonym dymem. Charlene podała przedmiot Devilishy i wbiła wzrok w podłogę.
-To ostatnie dzieję się teraz- powiedziała kobieta
-Jak ona mogła?- szepnęła Charlene
-Ludzie tacy są. Dajesz im wszystko: miłośc, zaufanie, ochronę, przyjaźń... A oni w zamian co ci dają? Wbijają ci nóż w plecy. Zabierają ci wszystko co kochasz. Wszystko na czym ci zależy. Zwłaszcza ci który śmią nazywać się naszymi przyjaciółmi- syknęła z nienawiścią Devilisha
-Nie wszyscy tacy są...- szepnęła Charlene czując że oczy zachodzą jej łzami
-''Nie wszyscy tacy są'' czy raczej ''Myślałam że nie wszyscy tacy są''?- zapytała delikatnie kobieta
-Chyba raczej to drugie...- mruknęła niemrawie Charlene po chwili zawahania.
Devilisha westchnęła siężko i położyła dłoń na ramieniu Charlene- Zrozum, skarbie, że nikomu nie można ufać. Jeśli umiesz liczyć, to licz tylko na siebie.
-Czy...- zaczęła Charlene
-Czy co?
-Czy ta opcja z usunięciem Brittany wciąż jest aktualna?- zapytała Charlene podnosząc głowę by spojrzeć kobiecie prosto w oczy. W spojrzeniu nastolatki nie było już widać łez. Teraz widać było czystą, stu-procentową nienawiść.
Devilisha uśmiechnęła się złośliwie. Osiągnęła to co chciała.
-Osobiście się tym zajmę- powiedziała.
~~~~~~
Dam, Dam, DAAAAM!
Ah, i znowu ucinam w najlepszym momencie xDDD Jestem taka zła xDDD (chyba nie tylko ja :D). Wreszcie zabrałam się za Theonore :D Strasznie ich mało było, a wy nic nie mówicie! >< xD Ah, dwa największe słodziaki ze wszystkich postaci ever xD
Jak niektórzy pewnie zauważyliście postanowiłam użyć Eleonory z serialu z lat chyba 80'. Tam również jest urocza i słodka, ale również potrafi walczyć o swoje i jest taką... no, chłopczycowata :D A w filmach... Cóż, według mnie z daleka widać że ta Ella nie potrafi się nikomu stawić :P Nieładnie, twórcy, nieładnie! Swoją drogą to samo zrobili z Żanetą. Usunęli tą jej uroczą niezdarność! A to była przecież duża część jej charakteru! Foch na ludzi odpowiedzialnych za to! ><
Cóż, a teraz na poważnie, i zero głupawek. Oczywiście mam nadzieje że się wam podoba :) Tak jak zawsze, czekam z niecierpliwością na komentarze :***
~Love you guys~
Niektórzy tego nie widzą, ale ciężko jest się oprzeć wysokiej brunetce o fiołkowych oczach, pełnej klasy, elegancji, dumy i uroczej niezdarności.
-Rozkminiłeś już może o co chodzi z tą iluzją?- zapytała Żaneta puszczając jego dłoń- To nie jest typowy fragment tak jak na przykład ogień czy ziemia.
-Emmm... Cóż, niezbyt...- bąknął Szymon obudziwszy się z transu- Widzisz, nie udało mi się znaleźć za dużo.
-To nic! Razem coś znajdziemy!- uśmiechnęła się Żaneta siadając przy stole równocześnie sięgając do torby po kilka książek które wypożyczyła
-Słuchaj, Żan...- zaczął Szymon siadając obok niej
-Tak?
-Myślisz że powinniśmy powiedzieć reszcie co wiemy? Może oni też coś wiedzą.
Żaneta zawahała się w połowie ruchu. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Oczy jej trochę pociemniały. Wyraźnie się głęboko zastanawiała.
-Dlaczego sądzisz że mogą coś wiedzieć?
-Cóż... nasza szóstka ma talent do wpadania w różne kłopoty, bo przydażają nam się naprawdę dziwne rzeczy...
-Sugerujesz że Alvin, Britt i Ella też spotkali te zwierzęta?
-Cóż... Ostatnio Alvin zachowuje się co najmniej dziwnie. Znaczy, dziwniej. Zauważyłaś coś u Britt i Elli?
-Nie... Znaczy... Ostatnio ma naprawdę straszne huśtawki nastrojów, ale myślałam że ma ''zły tydzień''- odparła Żaneta
-Więc co myślisz?
-Hmmm... Na pewno nie możemy się ich zapytać wprost ''Hej, chcieliśmy się zapytać... Nie spotkaliście może ostatnio jakiś dziwnych, paranormalnych zwierząt które przedstawiają fragmenty świata?''
-Heh, tak, to by zabrzmiało naprawdę dziwnie- zaśmiał się Szymon
-Moglibyśmy się ich dyskretnie wypytać... Na przykład co sądzą o tym psie, czy nie sądzą że to było dziwne i tak dalej.
-A propo tego psa... Teo mówił że oznacza śmierć... Nie sądziłem że to również jeden z elementów...
-Cóż... Jakby połączyć wszystkie inne...- zaczęła Żaneta i zdrętwiała- Co złego tworzy woda?- zapytała podekscytowana
-Emm... Tsunami...?- odparł niepewnie Szymon niezbyt rozumiejąc o co chodzi brunetce
-Ogień?
-Pożary.
-Ziemia?
-Bo ja wiem? Lawiny?
-A powietrze?
-Huragany i tornada.
-A co tworzy to wszystko razem?
-Zniszczenie i śmie... Boże, Żaneta jesteś genialna!
-Heh, to nic takiego- uśmiechnęła się nieśmiało dziewczyna
-Mam pewien pomysł- powiedział po chwili Szymon sięgając po swój tablet- Sprawdźmy czy Internet rzeczywiście zawsze ma racje.
~~~~~~
Brittany od jakiś dwóch godzin leżała na łóżku Alvina, otulona kocem i oparta o chłopaka, który obejmował ją ramieniem. Czuła się naprawdę świetnie myśląc o możliwości leżenia w ramionach Alvina, z głową opartą o jego klatkę piersiową jednocześnie słuchając bicia jego serca. Prawdę mówiąc bardziej zwracała uwagę na to, niż na serial który oglądali. Dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę z tego jaka senna się zrobiła.
-To pewnie przez tą herbatę...- pomyślała zamykając oczy.
Ocknęła się z tego transu po jakiś dziesięciu minutach, kiedy ekran laptopa zamrugał a Alvin go zamknął.
-No, koniec baterii- powiedział odkładając laptop na bok jedną ręką (drugą wciąż obejmował Brittany)- Hej, czy ty śpisz?
-Mmmmm...- mruknęła sennie rudowłosa wtulając się mocniej w bruneta.
Chłopak zaśmiał się i przytulił ją mocno, jednocześnie uważając na zabandażowaną rękę dziewczyny. Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem i ukryła twarz w koszulcę Alvina.
Leżeli tak przez chwilę, przytuleni, kiedy Alvin westchnął głęboko i zaczesał niesforny, płomienny kosmyk za ucho Brittany.
-Myślę że powinniśmy wstawać...- szepnął jej na ucho
-Oj, no...
-Śpiąca Królewno! Koniec tego spania!- zaśmiał się Alvin lekko łaskocząc Brittany w bok.
-Alvin, przestań!- pisnęła wesoło dziewczyna skulając się lekko
-Oooo, nie! Zapomnij!- parsknął Alvin zaczynając łaskotać dziewczynę.
Brittany śmiała się i piszczała radośnie, błagając o litość, jednak Alvin nie odpuszczał tak łatwo.
W pewnym momencie Brittany pchnęła Alvina i sama zaczęła go łaskotać. Wówczas chłopak złapał za poduszkę i zdzielił Brittany w twarz. Dziewczyna zdrętwiała.
-Britt...?- zaczął Alvin siadając prosto- Wszystko OK? Nic ci nie zrobiłem, prawda?
-Zrobiłeś...- szepnęła dziewczyna
-Co? Ja... Ja tylko chciałem... To było nie chcący- jąkał się Alvin- Przepraszam cie, nie chciałem! Co się stało? Co ci zrobiłem?
-Zabrałeś mi moją dumę...- mruknęła ledwo słyszalnie Brittany
-Słucham?
-Zabrałeś mi moją dumę- powtórzyła głośniej rudowłosa sięgając po inną poduszkę- Wiesz co to oznacza?
-Eeee...
-To oznacza wojnę!- zawołała wesoło Brittany i rzuciła się na Alvina niczym małpka.
~~~~~~
Eleonora siedziała po turecku w oknie jednego z korytarzy. Obracała w dłoniach piękne, złoto-zielone pióro które znalazła, zastanawiając się jaki ptak ma takie upierzenie.
Dobra, tak naprawdę wcale jej nie obchodziło do jakiego ptaka należało to pióro. Prawdę mówiąc nie myślała o niczym konkretnym. Obserwowała białe obłoczki płynące leniwie po niebie, i wyobrażała sobie jakby to było być takim ptakiem. Beztroskim, szczęśliwym, wolnym... Tak, to na pewno niesamowite uczucie móc lecieć ponad chmurami i czuć jak powietrze uderza cie w twarz.
-Eleonora? Cześć! Wszystko gra?- usłyszała za sobą wesoły głos i odwróciła się.
To Teodor podszedł do niej, uśmiechając się serdecznie.
-Cześć, Teo- uśmiechnęła się Eleonora- Jasne, wszystko gra, po prostu siedzę sobie i marzę jakby to było być ptakiem.
-Heh, mogę się dosiąść?- zaśmiał się Teodor
-Oczywiście!- odparła blondynka posuwając się trochę.
Chłopak z trudem wspiął się na wysoki parapet i ostrożnie usiadł pozwalając swoim nogom zwisać. Odruchowo spojrzał w dół i złapał się mocniej parapetu wstrzymując powietrze. Znajdowali się co najmniej na jedenastym lub dwunastym piętrze.
-Nie boisz się?- zapytał Teodor wypuszczając powietrze z płuc
-Niby czego?- odpowiedziała pytaniem Eleonora spoglądając na niego
-No wiesz...- zaczął Teodor spoglądając jeszcze raz w dół. Pod oknem znajdowały się jakieś krzaki, a trochę dalej fosa, wypełniona wodą- Że spadniesz, lub coś takiego?
-Nie... Nie sądzę- odrzekła Eleonora zmieniając pozycję w jakiej siedzieli, pozwalając również swoim nogom zwisać
-Wciąż nie wiem dlaczego...
Eleonora wzruszyła ramionami, ale nie odpowiedziała. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Eleonora kiwała swoimi nogami obserwując niebo, las, jezioro... wszystko. Teodor za to wpatrywał się we własne dłonie, zastanawiając się czy się odezwać.
-Chciałbym być tak odważny jak ty...- powiedział po chwili przenosząc wzrok na blondynkę.
Eleonora usiadła prosto i spojrzała na niego z zaskoczeniem. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała.
-Dlaczego?- zapytała w końcu
-Nie wiem, bo... ty jesteś taka niesamowita... Miła, zabawna, sympatyczna, urocza, odważna, uparta, wysportowana... Ogólnie, super.
-Rany, Teo... To słodkie że tak myślisz- uśmiechnęła się Eleonora czując że jej policzki robią się czerwone
-To sama prawda- odparł Teodor odwzajemniając uśmiech
-Hej... Jeśli chcesz mogłabym ci pokazać parę rzeczy- zaproponowała Eleonora po chwili zamyślenia- Nie dużo, ale może wtedy będziesz trochę mniej... No wiesz... Teodorowaty- dodała śmiejąc się- Bez obrazy, oczywiście!
-Nie, no co ty, nie obrażę się!
-To co? Idziemy?- zapytała dziewczyna zeskakując z parapetu
-Ale już, teraz?- zdziwił się Teodor również powoli i ostrożnie schodząc
-Jasne! Nie chcesz?
-Chce, bardzo chce!
-To chodź!- zaśmiała się Eleonora łapiąc Teodora za rękę i ciągnąc go w stronę schodów.
~~~~~~
Charlene znajdowała się na balkonie, opierając się o barierkę i wpatrując się w las. Miała dziwne wrażenie że ten pies coś oznaczał... Ale co? Ten pies pojawił się kiedy ta była naprawdę zazdrosna i zła na Alvina. Przypomniała sobie o tajemniczej kobiecie którą spotkała w lesie. Ona mówiła że może sprawić że Brittany zniknię. Czy przez ''zniknięcie'' miała na myśli śmierć? Czyżby Devilisha maczała w tym palce? Jeśli tak, zamierzała zrobić jakąś poważną krzywdę tamtym dwoje, czy tylko ich nastraszyć. Kobieta mówiła że to właśnie ona jest odpowiedzialna za wszelkie pragnienia pochodzące z głębi jej serca. Czyżby dziewczyna chciała pozbyć się Britt? Nie, to niemożliwe!
-To była ona?- zapytała szeptem samą siebie
-Masz racje, to byłam ja- usłyszała za sobą i błyskawicznie się odwróciła.
Za nią, kilka metrów dalej stała Devilisha. Stała wyprostowana, patrząc się z wyższością na blondynkę. Jedną rękę podpierała na biodrze, a drugą trzymała swoją długą laskę.
Charlene błyskawicznie weszła do środka i podeszła do drzwi wejściowych i zamknęła je cicho. Nie odwróciła się jednak od razu w stronę Devilishy.
-Jak to że to byłaś ty?- zwróciła się niezbyt uprzejmnie do kobiety- Ty nasłałaś tego psa?
-Nie nasłałam żadnego psa, skarbie, to ja byłam tym psem.
-S ł u c h a m ? !
-Myślę że usłyszałaś co powiedziałam.
-Odbiło ci?!
-Powinnaś sama siebie o to zapytać.
-Że co?
-Nie zapominaj kim jestem. Jestem tobą, ślicznotko. Jestem twoimi najgłębszymi myślami i pragnieniami. Jestem pierwszą osobą która dowiaduję się, czego w głębi serca pragniesz.
-W życiu nie pragnęłam by Brittany i Alvin zostali zaatakowani przez jakiegoś bydlaka!- oburzyła się Charlene tupiąc nogą
-Tu masz akurat rację, trochę pomieszałam i dodałam moje własne inicjatywy- przyznała Devilisha uśmiechając się lekko
-Jesteś... jestem szurnięta.
-Zauważyłam. Muszę przyznać że niektóre twoje myśli i pragnienia są naprawdę skomplikowane do spełnienia- odparła Devilisha i usiadła w jednym z eleganckich foteli zakładając nogę na nogę i podpierając głowę na ręcę. Wyglądała jak królowa.
-Nigdy więcej nie waż się czegoś takiego robić!
-W takim razie dobrze ci radzę, zastanów się dwa razy, zanim sobie czegoś zażyczysz.
-Ale...
-Charlene- przerwała jej Devilisha wstając- Złożyłam ci propozycję. A ty ją odrzuciłaś.
-Tak jest.
-Dziewczyno, otwórz oczy. Kiedy zdasz sobie sprawę że Brittany próbuję ci odbić Alvina?
-Co? Ona by tego nie zrobiła!
-Jesteś pewna?- zapytała Devilisha podchodząc do blondynki
-Oczywiście! To moja przyjaciółka!
-W takim razie spójrz- westchnęła Devilisha i sięgnęła po kulę znajdującą się na szczycie jej laski, po czym podała ją Charlene- Przyjrzyj się.
Nastolatka wykonała polecenie. Przez chwilę widziała tylko ową czerwoną mgięłkę, która powoli zaczęła opadać. Dziewczyna wstrzymała powietrze.
Zobaczyła Alvina z Brittany na skraju pocałunku w jakimś korytarzu.
Alvina z Brittany trzymających się za ręcę w holu.
Alvina z Brittany wtulonych w siebie w lesie.
Alvina z Brittany przytulających się podczas oglądania filmu.
Ostatni obraz trwał dłużej niż pozostałe. Wyraźnie widziała Alvina i Brittany podczas walki na poduszki. Po chwili Brittany pchnęła Alvina, usiadła na nim i pochyliła się nad chłopakiem równocześnie trzymając go za nadgarstki, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Chłopak uśmiechnął się i powiedział coś do dziewczyny. Ta zaśmiała się otwarcie. Fakt, nie mogła słyszeć żadnych głosów, ale było widać jak Brittany się śmieje razem z Alvinem.
Z każdym obrazem Charlene czuła coraz większe gorąco. Jak ona śmiała? Uważała ją za przyjaciółkę! Ufała jej! A ona w tym czasie podrywa i kradnie jej faceta! Co za szmata!
Wtedy kula znowu wypełniła się czerwonym dymem. Charlene podała przedmiot Devilishy i wbiła wzrok w podłogę.
-To ostatnie dzieję się teraz- powiedziała kobieta
-Jak ona mogła?- szepnęła Charlene
-Ludzie tacy są. Dajesz im wszystko: miłośc, zaufanie, ochronę, przyjaźń... A oni w zamian co ci dają? Wbijają ci nóż w plecy. Zabierają ci wszystko co kochasz. Wszystko na czym ci zależy. Zwłaszcza ci który śmią nazywać się naszymi przyjaciółmi- syknęła z nienawiścią Devilisha
-Nie wszyscy tacy są...- szepnęła Charlene czując że oczy zachodzą jej łzami
-''Nie wszyscy tacy są'' czy raczej ''Myślałam że nie wszyscy tacy są''?- zapytała delikatnie kobieta
-Chyba raczej to drugie...- mruknęła niemrawie Charlene po chwili zawahania.
Devilisha westchnęła siężko i położyła dłoń na ramieniu Charlene- Zrozum, skarbie, że nikomu nie można ufać. Jeśli umiesz liczyć, to licz tylko na siebie.
-Czy...- zaczęła Charlene
-Czy co?
-Czy ta opcja z usunięciem Brittany wciąż jest aktualna?- zapytała Charlene podnosząc głowę by spojrzeć kobiecie prosto w oczy. W spojrzeniu nastolatki nie było już widać łez. Teraz widać było czystą, stu-procentową nienawiść.
Devilisha uśmiechnęła się złośliwie. Osiągnęła to co chciała.
-Osobiście się tym zajmę- powiedziała.
~~~~~~
Dam, Dam, DAAAAM!
Ah, i znowu ucinam w najlepszym momencie xDDD Jestem taka zła xDDD (chyba nie tylko ja :D). Wreszcie zabrałam się za Theonore :D Strasznie ich mało było, a wy nic nie mówicie! >< xD Ah, dwa największe słodziaki ze wszystkich postaci ever xD
Jak niektórzy pewnie zauważyliście postanowiłam użyć Eleonory z serialu z lat chyba 80'. Tam również jest urocza i słodka, ale również potrafi walczyć o swoje i jest taką... no, chłopczycowata :D A w filmach... Cóż, według mnie z daleka widać że ta Ella nie potrafi się nikomu stawić :P Nieładnie, twórcy, nieładnie! Swoją drogą to samo zrobili z Żanetą. Usunęli tą jej uroczą niezdarność! A to była przecież duża część jej charakteru! Foch na ludzi odpowiedzialnych za to! ><
Cóż, a teraz na poważnie, i zero głupawek. Oczywiście mam nadzieje że się wam podoba :) Tak jak zawsze, czekam z niecierpliwością na komentarze :***
~Love you guys~
Jak miło że dodałaś Theonore! ^^ Rzeczywiście mało ich było.. :/
OdpowiedzUsuńCo to za pytanie czy Nam się podoba? xD
Oczywiście, że nam się podoba, no nie dziewczyny? xDD
Dlaczego Charlene chce zabić Brittany? Wiem, wiem chodzi o Alvina! Ale, żeby od razu zabijać? :C Nie! Nie zgadzam się na to!
Czekam na nexta! Pozdrówki i wenki! :) No i powodzenia na egzaminach! :D
...
OdpowiedzUsuńDo momentu... dopołowy Charlene... do końca tych jej wspomnien... byłam pewna, że.. że po prostu napiszę jedno wielkie "Awww! Jesteś NAJLEPSZA! Kocham cię kobieto, za to Alvittany <3 Matko, jakie to śłooooodkie! *o* Ta bitwa na poduszki, te obraaazki <3 Dobrze tak tej małpie xD" i dalej dalej rzygam tęczą..
Ale teraz..
BBrittany..
Jak ona mogła..
Nienawidzę jej.
Po prostu, nienawidze jej jeszcze bardziej.
Ale również niestety rozumiem.. i ty już wiesz o co mi chodzi, więc nie muszę tłumaczyć..
Rozdział normalnie świetny,cudowny, najlepszy, tylko.. no dlaczego teraz będzie dużo poszko... Aaaaa! Będzie też Alvittany!!!! Jak Britt w niebezpieczeństwie i Alviś, mój kochany odważny najlepszy Alviś ją obroni <3 Taki bohaterski....
Ah, już widzę to jego puszenie się jak to przeczyta...
Cóż, life xd
Dobra, to ja teraz... wymyślę co mogę robić, i czekam na kolejny rozdział bardzo niecierpliwie, aczkolwiek nie spiesz się <3
Loveee you tooo <3
UsuńNie! Nie! Nie!
OdpowiedzUsuńCharlene jeśli widzisz, że Alvin jest bardziej szczęśliwy z Britt niż z tobą to daj mu spokój
Nikt nie będzie mi Britt usuwał, bo zaraz ja usunę ją!
I to jest myśl... *W następnym rozdziale do pokoju wtargnie rozwścieczona Nikola i zabiję Charlene na śmierć i Alvin i Brittany będą szczęśliwi*
Może być ?! 😃😈
Niko zgadzam się z tb ;*
UsuńBaaaardzo chciałabym to zobaczyć ;D
Rozdział taaaaaaaki słodki💖
OdpowiedzUsuńGdyby jeszcze nie ta Charlene to już cukrzycy bym dostała!
Wenki życzę💖
Cudowny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWyczuwam Alvittany 💖
I wgl co ta Charlene kombinuje?
Wenki :3
Ja już wiem! Oni mają czarodziejskie moce związane z żywiołami *o*
OdpowiedzUsuń