Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

czwartek, 28 stycznia 2016

Fanfick: Impreza Urodzinowa



  Heyka! To znowu ja ^^ Tak jak w tytule, ostatnio duuużo imprez ale cóż, o tym się łatwo pisze :D




BRITTANY

- Mmmmmmmm... - przeciągnęłam się po łóżku zaciągając poduszkę na głowę.
- Brittany, wstawaj! - ktoś wszedł do mojego pokoju i odsłonił zasłonki.
- Nieeeee! - zaprotestowałam - zasłoooń...
- Ani mi się śni.
- A mi się śniło! - zaśmiałam się w poduszkę.
- Briiitt... chcesz przespać swoje urodzinyy? - zapytał ktoś podejrzliwie a ja od razu usiadłam. Musiałam wyglądać komicznie, gdyż siedziałam z szeroko otwartymi oczami, włosami na całej twarzy i w połowie pod kołdrą. Spojrzałam na mojego rozmówcę.
- Jak ty się tu dostałeś? - zapytałam spoglądając na niego spod byka.
- Okna się zamyka - zaśmiał się.
- Pff.. - prychnęłam. No tak, cały Alvin.
- No, to w co się ubierasz?
- Wybierz mi coś - zaśmiałam się. Znamy się z Alvinem od... praktycznie od zawsze. Poznałam go gdy wprowadziłam się tutaj z siostrami. Moimi ukochanymi siostrzyczkami! Od razu zaczęliśmy się ganiać, gadać jakbyśmy się znali latami, a nie kilkoma minutami. Przesiadujemy u siebie całymi dniami, jak rodzeństwo. Traktuję go jak.. jak brata.
- Co mi kupiłeś? - zapytałam głośno.
- A miałem coś kupować? - wyłonił się na chwilę z tym swoim cwaniackim uśmiechem i ukrył się znowu zanim dostał poduszką.
Może być?
- Hmm... - przeleciałam wzrokiem po stylizacji - bardzo dobre! - pochwaliłam - na zakupy na imprezę - dodałam i podeszłam do chłopaka ze mazaną miną.
- I czemu nie dziwi mnie kolorystyka? - zaśmiałam się biorąc strój i skierowałam się do łazienki. Szybko się przebrałam i umalowałam, a po około pół godziny wróciłam do pokoju i obróciłam się przed przyjacielem.
- Zostaniesz moim stylistą - zaśmiałam się - idziemy?
- Chodź mała - objął mnie ramieniem (przyjacielsko!) i ruszyliśmy w stronę galerii.

- 3 godziny łażenia po galerii... i ty kupiłaś tylko kieckę i buty?! Zadziwiasz mnie za każdym razem.. - westchnął chłopak niosąc moje rzeczy.
- Pff... i tak szybko! - zaśmiałam się - jeszcze tylko dekoracje i tort.
- To już zostaw mnie - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
- Pamiętaj, obiecałeś nie robić mi imprezy - stanęłam na środku chodnika - nie chcę.
- Wiem, wiem! - uniósł ręce w geście obronnym. - Ale w sumie to nie rozumiem dlaczego...
- Alvin...
- Ale ja tak chciałbym ci zrobić mega wielką party urodzinową!
- Ale ja nie chcę!
- Proszę, tylko raz!
- Nie, zrozum to w końcu! - krzyknęłam wychodząc z równowagi.
- Ech.. jak chcesz. - poddał się.
- No - pogroziłam mu palcem i ruszyliśmy przed siebie.
- Alvin.. - zaczęłam - dlaczego się tak dziwnie czuję?
- Dziwnie? - spojrzał na mnie - jak to? - zmarszczył brwi.
- No.. jakby... nie wiem.. - przystanęłam i spuściłam głowę.
- Ej, mała! - powiedział i mnie mocno przytulił.
- Nie jestem taka mała - pociągnęłam nosem.
- Oczywiście, mała - zaśmiał się. - Pokażesz mi się chociaż w tej sukience?
- No jasne, chodź! - powiedziałam ożywiona i pociągnęłam go w stronę domu.
- Patrz, malinkę mam - zaśmiał się chłopak wskazując na szyję.
- No, chyba odkurzacz się w tobie zakochał - odpowiedziała błękitnooka. Chłopak szedł przede mną, tyłem, a ja szłam prosto na niego.
- Taka wolna jesteś, że jaki numer telefonu się wyświetla jak stajesz na wagę?
- Ja przynajmniej mogę schudnąć, ty już zawsze będziesz debilem!
- Masz śmiech, jak hamujący pociąg!
- O tobie, mogę powiedzieć 6 liter. Nie, to nie "miłość", to "frajer"!
- Dla każdego osła, jakaś trawka wyrosła..
- Wiesz, nie będę się mścić. Już i tak dość cię los skrzywdził!
- No, zsyłając mi diabła.. w postaci rudej małpy!
- Jak dla mnie, to możesz się nawet zakopać w piasku. Głową w dół!
- No co ty nie powiesz!
- Kiedyś ktoś cię skrzywdzi. I tego dnia nie mogę się doczekać!
- Powinnaś być na plakacie "Mój tata zapomniał prezerwatywy"!
- Wpisz w wyszukiwarkę słowo "idiota" - od razu wyskoczy twoje zdjęcie!
- Masz mózg jak spódniczka mini!
- Z tobą, to nawet nie ma o czym poziewać!
- Niedojad!
- Bezmózg!
- Głupek!
- Tępa dzida!
- Pajac!
- Umiesz chociaż na rodzaj żeński odmienić?!
- Człowiek się uczy całe życie - oprócz lat szkolnych oczywiście!
- Nie gap się tak na tą dziewczynę!
- A co, zazdrosna?
- Nie, ale gapisz się na nią jak łysy na grzebień! - staliśmy tak znów ciskając w siebie błyskawicami, dopóki Alvin nie zaczął się śmiać zbijając tym samym mnie z tropu. Chwilę później oboje leżeliśmy na ziemi bełkocząc coś niewyraźnie i śmiejąc się w niebogłosy. Po kilkuminutowym napadzie śmiechu wróciliśmy roześmiani do domu. Przebrałam się zaskakująco szybko wraz z uczesaniem i umalowaniem. Byłam w 100% gotowa na niespodziankę Alvina! Zadowolona z siebie wróciłam do salonu z uśmiechem i stanęłam przed chłopakiem.
- Wow.. wyglądasz... wow.. - powiedział nie mogąc oderwać ode mnie wzroku.
- Dziękuję - odpowiedziałam.
- I cóż za gama kolorów - ożywił się.
- Wiedziałam że ci się spodoba - wyszczerzyłam ząbki.
- To co solenizantko, urodzinowy spacerek?
- Z największą przyjemnością! - odrzekłam i poszliśmy do parku.

- Uwielbiam to miejsce w parku, pod tym dębem - stanęłam opierając się o drzewo.
- Ja też - dołączył do mnie. - nie jest ci zimno?
- Troszkę.. - powiedziałam i wtuliłam się w przyjaciela.
- ...Alvin... słyszysz to? - zapytałam i odsunęłam się od niego podnosząc wzrok do góry,
- Co słyszę? Britt nie wygłupiaj się - zaśmiał się.
- Nie, na prawdę! - spojrzałam na niego, a tak na prawdę za niego. - PADNIJ! - krzyknęłam i chciałam go pociągnąć do dołu, ale się nie udało. Usłyszałam milion strzałów, pisków i poczułam ból. A potem już tylko ciemność.


Na początku, słyszałam tylko miarowe pikanie. Potem doszedł dotyk. Czułam, jak ktoś mnie trzyma za rękę i płacze. To chyba jakaś dziewczyna. Gdzie ja jestem? Gdzie jest Alvin? Słyszałam jakieś głosy, ale nie potrafiłam ich rozpoznać. Nie mogłam się ruszyć.
- Doktorze, kiedy ona się obudzi? - zapytał jakiś delikatny głos. To chyba moja przyjaciółka, Sara! Ale chwila.. gdzie Alvin? Ja byłam z Alvinem!
- To był poważny uraz, ciężka operacja.. wszystko będzie dobrze, obudzi się w swoim czasie - powiedział jakiś starszy pan.
- Dobrze... - westchnęła dziewczyna i znów poczułam jej dłoń. Dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Ja chcę otworzyć oczy, chcę poruszać ręką i chcę znaleźć Alvina!
- Och Britt, tak mi strasznie przykro! - załkała. Dlaczego jej przykro? - Dlaczego to musiało się wydarzyć akurat wtedy, akurat tam... - co się stało?! I gdzie jest mój przyjaciel! Gdzie moje siostry! Gdzie bracia Alvina! - Tak mi przykro... - ech, nie powie. Znów odpłynęłam, wyłączyłam zmysły.

Ktoś mnie dotyka. To jakaś inna dłoń.. ta jest duża, pomarszczona. Ale to na pewno nie dłoń Alvina.
- Britty, Britty.. oh Britty.. - poznaję ten głos! Oh, babciu! - Kochanie, tak mi przykro... ale proszę cię, wróć do nas - powiedziała starsza kobieta. Dlaczego wszystkim tak przykro?! Nie, nie, nie! Nie chcę znowu w otchłań!

Znów dłoń. Tym razem inna. Chyba męska. To chyba...
- Wiem, co będziesz czuła gdy się obudzisz - dziadziuś! - i nie zmuszę cię żebyś została z nami.. możesz odejść jak tylko chcesz - powiedział łamiącym się głosem, a ja nie rozumiałam. - Tylko... daj nam czas, dobrze? Daj nam czas żeby się pożegnać...

Dzisiaj, jest inaczej. To znów kobieca, delikatna ręka. Ale tym razem nie sama, a z chłopakiem. Wiem już, że to Sara i Leo. Ale gdzie jest Alvin? Gdzie moje siostry? Wywnioskowałam już dawno, że jestem w szpitalu, ale gdzie są oni? Jak mówiłam, dziś jest inaczej. Chyba mogę się poruszyć. Spróbowałam poruszyć palcem i... udało się! Pora na oczy. Spróbowałam unieść powieki... i od razu je zacisnęłam. Jak biało! Tym razem bardziej uważałam i kilka razy mrugnęłam. Jak myślałam, zauważyłam Sarę i Leo.
- Britt.. - szepnęła z uśmiechem dziewczyna - doktorze! - zawołała - obudziła się!

Po kilkuminutowym krótkim wywiadzie z lekarzem mogłam zostać z przyjaciółmi.
- Tak się cieszę, nie wiesz jakiego mi napędziłaś stracha!
- Sara, też się bardzo cieszę, ale... gdzie Alvin? - mina obojgu zrzedła.
- Co się dzieje? - spojrzałam na ich oboje - Leo, gdzie Alvin. Gdzie moje siostry. Gdzie Szymon i Teo.
- Britt, to.. to miały być twoje najlepsze urodziny.. wszystko było w parku... byliśmy tam, ja, Leo, twoje siostry, bracia Alvina... wy mieliście dojść... ale wtedy.. przyszło wiele ludzi ubranych na czarno.. mili broń - zaszkliły jej się oczy - Wszystko działo się tak szybko. Leo szybko wrzucił mnie pomiędzy krzaki i kazał zostać, sam pobiegł ratować inne dziewczyny.. Cudem uniknął kulki między oczy - już szeptała - Britt, robiliśmy wszystko co się dało...
- Co to znaczy? - zapytałam patrząc na nią - Sara, powiedz mi!
- Mało co nie wykrwawiłaś się na śmierć, dostałaś w ramię..
- Sara!
- Dobrze.. twoje siostry.. Żaneta, Ella.. Teodor, Szymon... Alvin... oni... nie mieli tyle szczęścia co my - doszeptała i się rozpłakała. To żart. To jakiś pieprzony żart!
- Nie - wykrztusiłam z siebie - nie! NIE! TO NIEMOŻLIWE! - zaczęłam się rzucać po łóżku wyrywając z siebie niektóre kabelki i czując ból w ramieniu - NIEEEE!
- Britt, Britt! - Leo próbował mnie uspokoić ale się wyrwałam. Nie chcę żyć bez nich! Nie chciałam żadnej imprezy! Nie! Ja nie chcę! To nie możliwe! Ja nie mogłam ich wszystkich stracić!

ROK PÓŹNIEJ

Obudziłam się. Wstałam. Już pół sukcesu. Podeszłam do szafy i wzięłam getry i czerwoną bluzę. Dobrałam zieloną gumkę do włosów i fioletowe okulary. Założyłam niebieskie trampki i zeszłam na dół.
- O wstałaś - powiedziała uśmiechnięta Sara - jak się czujesz? - zapytała a ja wzruszyłam ramionami i usiadłam na kanapie przed telewizorem włączając jakieś głupie kreskówki.
- Hey - powiedział cicho Leo siadając koło mnie. Bardzo się zżyliśmy. Jako przyjaciele oczywiście, nie odbiję chłopaka przyjaciółce. Od tamtego dnia mieszkam z nimi, Sara i Leo mieszkają z babcią więc nie miała nic przeciwko. A oni woleli mieć mnie na oku...
- Hey - szepnęłam i oparłam się o niego.
- Dziś rocznica - odezwał się.
- Dlatego czuję się jeszcze bardziej chujowo - mruknęłam.
- Mam coś dla ciebie. Wahałem się długo czy ci to dać, ale on mnie oto poprosił.. - zmarszczył brwi.
- O co chodzi Leo?
- Alvin dał mi to na przechowanie - wyjął zza pleców płytę - napisał ją dla ciebie. Chciał żebyś jej posłuchała.. - wzięłam do trzęsącej się dłoni kawałek plastiku i skierowałam się z nim na górę. Włożyłam płytę do czarnej wierzy i kliknęłam "play".


I might never be your knight in shining armor
I might never be the one you take home to mother
And I might never be the one who brings you flowers
But I can be the one, be the one tonight

When I first saw you
From across the room
I could tell that you were curious 
Girl, I hope you’re sure
What you're looking for
‘Cause I’m not good at making promises

But if you like causing trouble up in hotel rooms
And if you like having secret little rendezvous
If you like to do the things you know that we shouldn’t do
Baby, I'm perfect
Baby, I'm perfect for you
And if you like midnight driving with the windows down
And if you like going places we can’t even pronounce
If you like to do whatever you've been dreaming about
Baby, you’re perfect
Baby, you’re perfect
So let's start right now

I might never be the hand you put your heart in
Or the arms that hold you any time you want them
But that don’t mean that we can’t live here in the moment
‘Cause I can be the one you love from time to time

When I first saw you
From across the room
I could tell that you were curious 
Girl, I hope you’re sure
What you're looking for
Cause I'm not good at making promises

But if you like causing trouble up in hotel rooms
And if you like having secret little rendezvous
If you like to do the things you know that we shouldn’t do
Baby, I'm perfect
Baby, I'm perfect for you
And if you like midnight driving with the windows down
And if you like going places we can’t even pronounce
If you like to do whatever you've been dreaming about
Baby, you’re perfect
Baby, you’re perfect
So let's start right now

And if you like cameras flashing every time we go out
And if you're looking for someone to write your breakup songs about
Baby, I'm perfect
Baby, we're perfect

But if you like causing trouble up in hotel rooms
And if you like having secret little rendezvous
If you like to do the things you know that we shouldn’t do
Baby, I'm perfect
Baby, I'm perfect for you
And if you like midnight driving with the windows down
And if you like going places we can’t even pronounce
If you like to do whatever you've been dreaming about
Baby, you’re perfect
Baby, you’re perfect
So let's start right now


Stałam z łzami lecącymi po policzkach i słuchałam tego po raz dziesiąty pod rząd. Usłyszałam ciche pukanie i skrzypienie drzwi.
- Idziemy na cmentarz - powiedziała delikatnie Sara - może pójdziesz?
- Tak - kiwnęłam głową - muszę. - dodałam i wyłączając wierzę ruszyłam za przyjaciółką. Po drodze kupiliśmy 5 zniczy. Weszliśmy na cmentarz. Znów poczułam ten wiatr, ta atmosferę... trafiliśmy tam,, gdzie chcieliśmy. U każdego usiadłam, porozmawiałam, zapaliłam światełko i pomodliłam się. Każdemu powiedziałam, że kocham i tęsknię. I został mi tylko jeden..
- Chcesz, żebyśmy zostali? - zapytał Leo, a ja zaprzeczyłam głową.
- Wrócę niedługo - powiedziałam i odeszli żegnając się jeszcze raz ze wszystkimi. A ja podeszłam do grobu, do którego nie odważyłam się podejść od bardzo dawna. Wzięłam szczotkę i zmiotłam wszystkie liście. Zmyłam kurz, wywaliłam stare kwiaty i postawiłam nowe. Zapaliłam wszystkie znicze i jeden nowy. Poprawiłam plastikową gitarę. Spojrzałam na nagrobek...
- Zmarł śmiercią tragiczną. Alvin Seville - szepnęłam i usiadłam obok grobu dosłownie się do niego przytulając - Kiedy przychodziliśmy tu wszyscy razem postawić świeczki na grobie rodziców, nie czułam tego co teraz.. Tej pustki. Dziury. Która wypalała mnie od środka, niszczy... Ja nie chciałam żeby ktokolwiek przeze mnie zginął - łzy swobodnie spływały po mojej twarzy. - Tak mi cię brakuje.. Tak mi brakuje was wszystkich... nie a mnie kto budzić - zaśmiałam się gorzko przez łzy - i nie ma mi kto truć o imprezie urodzinowej. Słyszysz? Pozwalam ci. Pozwalam ci urządzić mi imprezę - szturchnęłam grób - tylko wróć do mnie.. ok? Umowa stoi? - poczułam wiatr. Otuliłam się ramionami. Poczułam, jak coś mi szeleści pod nogami i wyjęłam spod nich kartkę. Jak ona się tam wzięła?

Jestem zawsze, jak patrzysz na słońce, czujesz wiatr i obserwujesz gwizdy. Jestem zawsze. 

Uśmiechnęłam się pod nosem. Pozwoliłam aby wiatr wysuszył moje poliki. Może to głupie, ale schowałam kartkę do kieszeni bluzy. Posiedziałam chwilę, wygadałam się "Alvinowi". 
- Wiesz czego najbardziej żałuję? - spojrzałam na zdjęcie na betonie - tego, że nigdy ci nie podziękowałam. I nie powiedziałam jaki jesteś dla mnie ważny. Więc robię to teraz. Dziękuję.. za to że byłeś kiedy kazałam ci wyjść... kiedy mówiłes spokojnie jak się na ciebie wydzierałam... że pocieszałeś, przytulałeś.. dziękuję. Nie dałabym bez ciebie rady.. - powiedziałam i znów wytarłam łzy. Nie chciałam stąd iść, ale wiem że Alvin nie chciałby żebym siedziała tu tak długo i marzła. Więc wstałam pod namową silnego wiatru który ustał jak tylko zdecydowałam iść. 
- To czekam na tą imprezę.. - powiedziałam i odeszłam. 

6 komentarzy:

  1. ja niemoge człowieku weź!
    Pozabijałaś mi wszystkich :CC
    smuteczeg :C za co?! :C
    ale mega, można się wczuć w sytuację Brit i taki niespodziewany zwrot akcji, spodziewałam się czegoś no wiesz romantic czy coś w tym stylu a nie że oni poumierają.. ;-;
    eh ale jeszcze raz mega <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że ryczę? :') Kilka razy pisałam pod rozdziałami czy fanfickami, że się popłakałam czy coś, ale... Teraz poważnie ryczę i nawet nie wiem, czy to co piszę ma sens x'D :c Mega. Naprawdę... świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleks: (dop. Wiki: TYLKO osoby wtajemniczone go/ich znaja!!!) Co to jest?! Co to jest?! Kumpla mi zabijacie! Tozto skandal!
    Adrian: Hej, wyobraz sobie teraz Szymka w bialej todze(kiecce xDDD), ze skrzydelkami i z aureola xDDD
    Aleks: ...Hahahaha :D L-LOL :D Hahahahaha xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Ja jestem wtajemniczona! :D Aleks bez zabijania Ala byłoby klejne romansidło... :D

      Usuń