Rozdzial za rozdzialem :D :D :D
Brittany, kiedy tylko znikła z pola widzenia Alvina, puściła się biegiem do
pokoju. Sama nie wiedziała jak, ale idealnie odtworzyła droge powrotną i
trafiła do pokoju.
Wpadła do pomieszczenia,
zamknęła za sobą drzwi, i oparła się o nie. Jej siostry spojrzały na nią
zaskoczone. Słyszała szum wody, co znaczyło że Charlene jest pod prysznicem. Na
szczęście.
-Gdzieś ty była?- zapytały równocześnie Żaneta i Eleonora.
Brittany tylko spojrzała najpierw na jedną a potem na drugą wzrokiem
zbitego szczeniaka.
-Britt, co się stało?- zapytała Żaneta odkładając szczotkę na bok
-Właśnie...? Czyżbyś już miała spotkanie trzeciego stopnia z jakimś
duchem?- dodała Eleonora opierając się o łóżko
-W życiu nie uwierzycie co się przed chwilą stało...- powiedziała cicho
Brittany.
Kiedy Brittany uciekła, Alvin stał jeszcze przez chwilę, bez ruchu. Dopiero
po chwili był w stanie się ruszyć. Oparł się o ściane i osunął się po niej.
Przyłożył dłoń do serca, i wziął głęboki wdech. Jego ciało zdawało się świetnie
wiedzieć co zaszło, ale w jego głowie panowała jedna, wielka pustka. Próbował
odwzrorować w głowie to, co się stało, ale jedyne co był w stanie sobie
przypomnieć były oczy jego przyjaciółki. Kiedy obraz jej oczu stanął mu przed
oczami, jego serce przyśpieszyło co najmniej pięciokrotnie. Nie wiedział co się
dzieje, i czemu tak reaguje. Zupełnie tak, jakby się w niej... NIE! To
jest n i e m o ż l i w e ! To się nie
dzieje! To się nie stało!
Chłopak zerwał się na nogi. Potrząsnął głową jakby chciał odegnać od siebie
tą myśl. Spojrzał na zegarek. Za dziesięć óśma. Za mniej-więcej pół godziny
jest śniadanie. Alvin był przekonany że jego bracia najprawdopodobniej jeszcze
śpią, ale mimo wszystko nie chciał wracać jeszcze do pokoju. Przynajmniej nie
do śniadania. W innym przypadku musiałby wyjaśnić swoim braciom co tutaj
zaszło, a ta opcja była niezbyt pozytywna dla chłopaka. Wcisnął ręce do
kieszeni i rozejrzał się. Na końcu korytarza znajdowały się kręte, kamienne
schody. Pewnie jest w jednej z wież. Tak wysoko weszli? Alvin odwzrorował w
pamięci drogę którą się tu dostali. Weszli mniej-więcej cztery piętra wyżej.
Podszedł do schodów i spojrzał w górę. Schody były naprawde wysokie. Chłopak
podwinął rękawy bluzy przed łokcie i postawił nogę na pierwszym stopniu.
Poranny jogging będzie miał z głowy. Nagle pomyślał że wystarczyłoby kilka
rundek w góre i w dół po tych schodach i już miałby figure i mięście jak
Pudzian.
Brittany podeszła do swojego łóżka i usiadła na nim po turecku. Kiedy
wychodziła z pokoju zostawiła je niepościelone, ale teraz łóżko było elegancko
poslane. To pewnie Żaneta...- pomyśłała dziewczyna.
-Britt o co chodzi? Wyglądasz strasznie!- powiedziała Eleonora siadając na
podłodze obok łóżka.
-Powiem wam, jeśli mi obiecacie że nikt, powtarzam n i k t
się nie dowie- odparła Brittany. Kiedy mówiła nikt miała na myśli
Szymona i Teodora. Nie sądziła że siostry mogłyby coś powiedzieć, ale wolała
być pewna.
-Oczywiście, obiecujemy!- rzekły równocześnie dziewczyny.
Brittany wzięła głęboki wdech.
-Zniknęłam bo Alvin wyciągnął mnie na ''wycieczke'' po zamku...-
zaczęła- Na początku wszystko było OK, choć troche się bałam że się zgubimy. W
każdym bądź razie, potem...- dodała i urwała w połowie zdania.
-Potem co?- dopytywała Żaneta siadając na swoim łóżku
-Potem... no wiecie... szliśmy jakimś korytarzem. Ja wcześniej się troche
wkurzyłam, bo byłam pewna że się zgubimy. Zwłaszcza że to Alvin prowadził... W
każdym bądź razie... Ja się zamyśliłam, i nie zauważyłam progu... Dobrze że
byłam z Alvinem, bo inaczej przeżyłabym bliskie spotkanie trzeciego stopnia z
podłogą.
-Złapał cie?- zapytała Eleonora. Jej oczy błyszczały bardziej niż zwykle.
-Tak. I o to chodzi. W tym rzecz... że mnie złapał.
-Hmm... Rozwiń tą myśl, prosze- powiedziała Żaneta swoim typowym głosem
naukowca, poprawiając okulary.
-Alvin mnie złapał, tak. I... może jestem jakaś dziwna, i zaczynam wymyślać
jakieś głupoty, ale... Mam wrażenie że on
n i e c h c i a ł mnie puścić. Trzymał mnie w ramionach, i...
wyraźnie czułam że nie chciał abym się odsunęła...
-A ty tego nie zrobiłaś- dodała Żaneta
Brittany skinęła głową.
-Nie odsunęłam się- potwierdziła- W dodatku gdy patrzył mi w oczy... To nie
było jego typowe, wesołe spojrzenie, jakim przeważnie mnie darzył... W jego
spojrzeniu było coś takiego... innego- dodała cicho. W tle rozległ się szum
suszarki.
-Miłość?- zapytała Żaneta i uśmiechnęła się. Eleonora zachichotała.
-Nie wiem, może. A ty skąd możesz wiedzieć że chłopak patrzy na ciebie z
miłością?
Żaneta nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko pod nosem.
-No więc staliśmy tak, objęci, blisko siebie, w ciszy, patrząc sobie w
oczy...- kontynuowała Brittany
-Aww, to takie romantyczne!- pisnęła wesoło Eleonora podciągając kolana pod
brode
-No wiem! Może to był tylko moment i tak dalej, ale czułam się świetnie, i
dałabym chyba wszystko by móc go przeżywać cały czas na nowo, bez przerwy...-
odparła rudowłosa i westchnęła z rozmarzeniem.
Eleonora uśmiechnęła się do niej szeroko.
-Brittany...- zaczęła Żaneta poważnym głosem- Pamiętaj że Alvin ma
dziewczyne, w której jest z a k o c h a
n y- dodała z naciskiem.
-Kto w kim jest zakochany?- rozległ się głos.
Wszystkie trzy dziewczęta spojrzały w kierunku z którego dochodził głos.
Charlene stała w drzwiach i uśmiechała się promiennie. Wyglądała świetnie w
czerwonej bluzce w krótkich rękawem, czarnych legginsach, rozpinanej bluzie z
kapturem w tym samym kolorze oraz szarych conversach. Włosy związała w luźnego
kucyka, wysoko na głowie.
-Alvin w tobie- odparła szybko Żaneta.
-Ah... Ta, w sumie to prawda!- odrzekła blondynka i zaśmiała się perliście.
Podeszła do łóżek i usiadła obok Żanety.
-Macie jakieś plany na dzisiaj? Po wczorajszym deszczu ani śladu, i pewnie
wszyscy będą nad jeziorem. Też mogłybyśmy pójśc.
-Jasne, jestem za!- zawołały równocześnie Żaneta i Eleonora.
Brittany przez chwile siedziała cicho, ale po chwili skinęła głową.
W tamtym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Zarówno Charlene, jak i
Brittany oraz Eleonora spojrzały wyczekująco na Żanete.
Brunetka westchnęła i pokręciłą głową, ale wstała i opuściła pomieszczenie.
Żaneta wyszła z sypialni przymykając za sobą drzwi. Podeszła do tych
wejściowych i nacisnęła klamkę. W drzwiach ukazał jej się Szymon z białą różą w
ręku. Miał na sobie zwykły niebieski T-shirt, ciemne jeansy oraz białe adidasy.
Wyglądał świetnie.
-Cześć- powiedział z uśmiechem
-Szymon! Cześć!- ucieszyła się brunetka
-Proszę, to dla ciebie- dodał chłopak i podał jej kwiat, który trzymał w
dłoni.
-Jeju, jest przepiękna, dziękuje!- odparła Żaneta czując że jej policzki
różowieją
-To drobiazg- uśmiechnął się Szymon- Nawet najpiękniejsza róża na świecie
nie potrafiłaby dorównać twojej urodzie...- dodał nieśmiało.
Żaneta podniosła wzrok z róży i przeniosła go na chłopaka. W tamtym
momencie jej policzki nie były różowe, nie były nawet czerwone, one po prostu
płoneły żywym ogniem.
-Heh... dz-dziękuje...- wyjąkała.
Szymon uśmiechnął się do niej łagodnie.
-Przyszedłem bo chciałem się zapytać jak się czujesz... Wczoraj praktycznie
po przyjeździe tutaj, zniknęłaś i się zmartwiłem- powiedział
-Ah, to... Powinnam była ci powiedzieć. Przyszłam tutaj, do pokoju.
Musiałam się po prostu zdrzęmnąć. Teraz czuję się o niebo lepiej, naprawde-
uśmiechnęła się szeroko Żaneta- Miło że pytasz.
-To drobiazg- powtórzył Szymon i opuścił wzrok na swoje adidasy- Wiesz,
Żan... dzisiaj będziemy mieć cały dzień wolny, i... pomyślałem sobie... może
chciałabyś pójść ze mną na jakiś spacer, czy coś w tym stylu...? Dowiedziałem
się też gdzie jest biblioteka.
-Oczywiście!- odpowiedziała bez wahania brunetka- Z wielką przyjemnością!
-Świetnie!- ucieszył się Szymon- To... Widzimy się na śniadaniu, tak?
-Jasne- odparła Żaneta
-W porządku... Ah, nie widziałaś gdzieś może Alvina? Odkąd wstałem nie widziałem go.
-W porządku... Ah, nie widziałaś gdzieś może Alvina? Odkąd wstałem nie widziałem go.
Żaneta już otwierała usta by odpowiedzieć, gdy po chwili je zamknęła. Alvin
był z Brittany. Powinna mu o tym powiedzieć? Jej siostra na pewno by tego nie
chciała. Ale z innej strony Szymon nie pyta się co robił Alvin, lub co się z
nim stało. Pyta się czy go nie widziałam. Nie widziałam go. Więc jeśli powiem
że nie widziałam go, nie skłamie!- pomyśłała dziewczyna.
-Nie, niestety go nie widziałam- powiedziała w końcu- Pewnie obudził się
wcześniej i postanowił pozwiedzać zamek- dodała
-Eh... przecież ten dzieciak zaraz się tu zgubi...- westchnął Szymon- No
dobrze, nie przeszkadzam ci już. Widzimy się na śniadaniu- dodał z uśmiechem
-Jasne, widzimy się- rzekła Żaneta.
Szymon odszedł a ona zamknęła drzwi i oparła się o nie. Westchnęła i
powąchała różę. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.
Szymon ruszył spokojnym krokiem w strone sypialni. Ale jego humor nie był w
żadnym wypadku spokojny. Wręcz przeciwnie. Umówił się z Żanetą! To będzie
najlepszy dzień w jego życiu! I jeśli wreszcie zbierze się na odwagę, jeszcze
dzisiaj wieczorem zmieni swój status. A wtedy byłoby po prostu idealnie.
Drzwi pozostałych pokoi zaczęły się stopniowo otwierać i zaczeły z nich
wychodzić bądź wyglądać pozostali obozowicze. Na końcu korytarza pojawiła się
Alice. Zaczęła podchodzić do wszystkich drzwi, pukać do nich i wołać wszystkich
na śniadanie. Szymon stanął w drzwiach przydzielonego im pokoju. Obok niego
szybko stanął Teodor.
-Widziałeś Alvina?- zapytał
-No właśnie nie... Miałem się ciebie zapytać o to samo.
Instruktorka stanęła przed nimi.
-Za pięć minut w jadalni, OK?- powiedziała uśmiechając się, po czym
spojrzała ponad ramieniem Szymona w głąb pokoju- Nie było was trzech? Gdzie
jest wasz brat?- zapytała.
Teodor już otwierał usta by coś powiedzieć, ale najstarszy z trójki braci
ścisnął go za ramie, nakazując się uciszyć. Chłopak natychmiast zrozumiał
rozkaz.
-Właśnie kończy brać prysznic- odrzekł rzeczowo Szymon- Zaraz mu powiem aby
się pośpieszył.
Dziewczyna przez chwile wpatrywała się w niego ze zmarszczonymi brwiami,
ale po chwili pokiwała głową.
-W porządku- rzekła- Tylko pośpieszcie się, dobrze?
-Jasne!- przytaknęli razem bracia.
Kiedy Alice odrzekła Teodor zwrócił się do brata:
-I co teraz? Alvin się gdzieś plącze, i jeśli nie zjawi się na śniadaniu,
to burę od Alice będziemy mieli my!- jęknął.
-Wiem... Ty idź już na śniadanie. Ja go poszukam.
-Ja? Nie mogę iść z tobą?- zapytał
-Nie Teo. Zniknięcie całej naszej trójki wzbudzi duże podejrzenia. Dlatego
przynajmniej jeden z nas musi się pojawić na śniadaniu. Jak ktoś będzie się o
nas pytał powiedz że... że musiałem poważnie pogadać z Alvinem, i że
zaraz dołączymy. Alvin najpewniej gdzieś się tu plącze, bo się zgubił, więc
jeśli wszystko pójdzie dobrze to za jakieś piętnaście minut będziemy na dole-
wyjaśnił Szymon.
Teodor pokiwał potulnie głową.
-Idź już- polecił najstarszy z braci.
Teodor obrócił się na pięcie i ruszył za pozostałymi idącymi na stołówke.
-Jeśli wpadne przez to w kłopoty... oberwie ci się Alvin...- burknął Szymon
i ruszył w drugą strone korytarza.
Alvin oparł się o ściane próbując złapać oddech. Po chwili, sam nie wiedząc
dlaczego, zaczął się śmiać. To był ten śmiech, którego zawsze się używa gdy
zrobisz coś niebezpiecznego, bądź po prostu trudnego i głupiego. Chłopak zrobił
krok do przodu, i przeczesał włosy dłonią. Przed nim znajdował się tylko jeden,
krótki korytarz, na końcu którego znajdowały się drewniane drzwi. Alvinowi
nagle przypomniały się te wszystkie tradycyjne horrory, w których bohater
znajdował się w dokładnie takim samym korytarzu, i drzwi które (zawsze)
otwierał skrywały najstraszniejsze potwory. Mimo to, podszedł do drzwi i pewnie
nacisnął klamkę. Ostatnio Szymon zaczął go uczyć karate, więc taki bezbronny
nie był. Pchnął drzwi, które się, ze skrzypieniem, otworzyły. Pomieszczenie
było zupełnie ciemne, nie posiadało żadnego źródła światła. Alvin burknął coś
pod nosem i sięgnął po telefon. Posługując się słabym światłem z komórki
chłopak wszedł do pomieszczenia. Już po przejściu kilku kroków zmarszczył nos.
W pomieszczeniu śmierdziało wilgocią, pleśnią i czymś zdechłym. Uniósł wyżej
telefon i poświecił nim w około. Ukazały mu się formy pudeł, kartonów i
przeróżnych skrzyń oraz kufrów, wszystko pokryte grubą warstwą kurzu.
-Strych... Mogliby tu nagrać naprawde dobry horror...- mruknął sam do
siebie Alvin idąc powoli przed siebie.
W tamtym momencie z głębi pokoju rozległ się huk. Chłopak cały zesztywniał
wpatrując się w ciemność. Przez chwilę panowała cisza, ale potem rozległ się
brzęk tłuczonego szkła i pisk z horrora wzięty. Alvin zrobił dwa kroki do tyłu.
Obejrzał się przez ramie. Drzwi zajdowały się co najmniej sześć lub siedem
metrów od niego. Kolejne dwa kroki do tyłu. Wtedy z miejsca z którego rozległy
się poprzednie odgłosy dało się wyraźnie słyszeć brzęk łańcuchów, skrzeki
kruków oraz zbliżające się ciężkie kroki. I jeszcze dwa kroki do tyłu. Chwile
po tym znowu dało się słyszeć ten pisk, tym razem bliżej i głośniej, jakby jego
właściel(ka) stała tuż obok niego.
Alvin nie zawahał się ani na chwile. Wypuścił z dłoni telefon, ucinając
jedyne źródło światła, wydał z siebie krótki wrzask, obrócił się i puścił się
biegiem do drzwi.
Tam, tam, tam... xDDD Heh, wiem, krotkie ;_; Ale w nagrode macie trzy rozdzialy na raz :D Od razu chce uprzedzic, ze jesli znajda sie jakies bledy ortograficzne, to bardzo was przepraszam. Dlugo pisalam bez polskich znakow, i teraz nie moge sie przyzwyczaic ;D
Super :*
OdpowiedzUsuńJesteś boska
Nie mogę się doczekać nexta.
Ale się postarałaś
Trzy rozdziały na raz!!!
❤
OMG kobieto kocham cię! <3 Simonette! TO takie aww.. *ta jestem simonettezjebem o ile moge sie tak nazwac XD * no i no wielkie dzięki za ich wątek! :)) Rozdział świetnie napisany, nie wyłapałam błedów, są opisy i ta rozmowa Brit, nie zaprzeczyła, że się zakochała! ^^ Ogólnie lodzio miodzio! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta, życze wenki i czasu pa !<3
Jej... świetne <3
OdpowiedzUsuńW dodatku, tyle na raz! Dumna jestem :D :D :D
Słooodko <3
A teraz, jak już odwaliłam to co miałam słodkiego powiedzieć..
Mój ALVIŚ! COŚ TY MU ZROBIŁA PODŁA KOBIETO?1 JAK MOGŁAŚ MNIE PRZYPRAWIĆ O ZAWAŁ SERCA NA KILKANAŚCIE GODZIN PRZED EGZAMINEM?! Wyjaśnij szybko tą sprawę i mój Alviś musi być bezepieeeecznyyyyyyyy!!!!!!
...pewnie się tego spodziewałaś po mnie -.- Ale cóż :D
Ale na serio, rozdział mega mi się podoba. Choć nadal nic nie pomije poprzedniego, normalnie będę o nim śniła :D
Czekam na następny <3 <3 :*
Gratulacje Victoria Chipette!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA - Liebster Blog Award
Serdecznie zapraszam: http://blogmojezyciemojapasja.blogspot.com/2016/04/lba-liebster-blog-award.html?m=1