Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

piątek, 15 kwietnia 2016

Po drugiej stronie zwierciadla, cz.4


Rozdzial za rozdzialem :D :D :D


Brittany, kiedy tylko znikła z pola widzenia Alvina, puściła się biegiem do pokoju. Sama nie wiedziała jak, ale idealnie odtworzyła droge powrotną i trafiła do pokoju.
            Wpadła do pomieszczenia, zamknęła za sobą drzwi, i oparła się o nie. Jej siostry spojrzały na nią zaskoczone. Słyszała szum wody, co znaczyło że Charlene jest pod prysznicem. Na szczęście.
-Gdzieś ty była?- zapytały równocześnie Żaneta i Eleonora.
Brittany tylko spojrzała najpierw na jedną a potem na drugą wzrokiem zbitego szczeniaka.
-Britt, co się stało?- zapytała Żaneta odkładając szczotkę na bok
-Właśnie...? Czyżbyś już miała spotkanie trzeciego stopnia z jakimś duchem?- dodała Eleonora opierając się o łóżko
-W życiu nie uwierzycie co się przed chwilą stało...- powiedziała cicho Brittany.

Kiedy Brittany uciekła, Alvin stał jeszcze przez chwilę, bez ruchu. Dopiero po chwili był w stanie się ruszyć. Oparł się o ściane i osunął się po niej. Przyłożył dłoń do serca, i wziął głęboki wdech. Jego ciało zdawało się świetnie wiedzieć co zaszło, ale w jego głowie panowała jedna, wielka pustka. Próbował odwzrorować w głowie to, co się stało, ale jedyne co był w stanie sobie przypomnieć były oczy jego przyjaciółki. Kiedy obraz jej oczu stanął mu przed oczami, jego serce przyśpieszyło co najmniej pięciokrotnie. Nie wiedział co się dzieje, i czemu tak reaguje. Zupełnie tak, jakby się w niej... NIE! To jest  n i e m o ż l i w e ! To się nie dzieje! To się nie stało!
Chłopak zerwał się na nogi. Potrząsnął głową jakby chciał odegnać od siebie tą myśl. Spojrzał na zegarek. Za dziesięć óśma. Za mniej-więcej pół godziny jest śniadanie. Alvin był przekonany że jego bracia najprawdopodobniej jeszcze śpią, ale mimo wszystko nie chciał wracać jeszcze do pokoju. Przynajmniej nie do śniadania. W innym przypadku musiałby wyjaśnić swoim braciom co tutaj zaszło, a ta opcja była niezbyt pozytywna dla chłopaka. Wcisnął ręce do kieszeni i rozejrzał się. Na końcu korytarza znajdowały się kręte, kamienne schody. Pewnie jest w jednej z wież. Tak wysoko weszli? Alvin odwzrorował w pamięci drogę którą się tu dostali. Weszli mniej-więcej cztery piętra wyżej. Podszedł do schodów i spojrzał w górę. Schody były naprawde wysokie. Chłopak podwinął rękawy bluzy przed łokcie i postawił nogę na pierwszym stopniu. Poranny jogging będzie miał z głowy. Nagle pomyślał że wystarczyłoby kilka rundek w góre i w dół po tych schodach i już miałby figure i mięście jak Pudzian.

Brittany podeszła do swojego łóżka i usiadła na nim po turecku. Kiedy wychodziła z pokoju zostawiła je niepościelone, ale teraz łóżko było elegancko poslane. To pewnie Żaneta...- pomyśłała dziewczyna.
-Britt o co chodzi? Wyglądasz strasznie!- powiedziała Eleonora siadając na podłodze obok łóżka.
-Powiem wam, jeśli mi obiecacie że nikt, powtarzam  n i k t  się nie dowie- odparła Brittany. Kiedy mówiła nikt miała na myśli Szymona i Teodora. Nie sądziła że siostry mogłyby coś powiedzieć, ale wolała być pewna.
-Oczywiście, obiecujemy!- rzekły równocześnie dziewczyny.
Brittany wzięła głęboki wdech.
-Zniknęłam bo Alvin wyciągnął mnie na ''wycieczke'' po zamku...- zaczęła- Na początku wszystko było OK, choć troche się bałam że się zgubimy. W każdym bądź razie, potem...- dodała i urwała w połowie zdania.
-Potem co?- dopytywała Żaneta siadając na swoim łóżku
-Potem... no wiecie... szliśmy jakimś korytarzem. Ja wcześniej się troche wkurzyłam, bo byłam pewna że się zgubimy. Zwłaszcza że to Alvin prowadził... W każdym bądź razie... Ja się zamyśliłam, i nie zauważyłam progu... Dobrze że byłam z Alvinem, bo inaczej przeżyłabym bliskie spotkanie trzeciego stopnia z podłogą.
-Złapał cie?- zapytała Eleonora. Jej oczy błyszczały bardziej niż zwykle.
-Tak. I o to chodzi. W tym rzecz... że mnie złapał.
-Hmm... Rozwiń tą myśl, prosze- powiedziała Żaneta swoim typowym głosem naukowca, poprawiając okulary.
-Alvin mnie złapał, tak. I... może jestem jakaś dziwna, i zaczynam wymyślać jakieś głupoty, ale... Mam wrażenie że on  n i e  c h c i a ł  mnie puścić. Trzymał mnie w ramionach, i... wyraźnie czułam że nie chciał abym się odsunęła...
-A ty tego nie zrobiłaś- dodała Żaneta
Brittany skinęła głową.
-Nie odsunęłam się- potwierdziła- W dodatku gdy patrzył mi w oczy... To nie było jego typowe, wesołe spojrzenie, jakim przeważnie mnie darzył... W jego spojrzeniu było coś takiego... innego- dodała cicho. W tle rozległ się szum suszarki.
-Miłość?- zapytała Żaneta i uśmiechnęła się. Eleonora zachichotała.
-Nie wiem, może. A ty skąd możesz wiedzieć że chłopak patrzy na ciebie z miłością?
Żaneta nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się lekko pod nosem.
-No więc staliśmy tak, objęci, blisko siebie, w ciszy, patrząc sobie w oczy...- kontynuowała Brittany
-Aww, to takie romantyczne!- pisnęła wesoło Eleonora podciągając kolana pod brode
-No wiem! Może to był tylko moment i tak dalej, ale czułam się świetnie, i dałabym chyba wszystko by móc go przeżywać cały czas na nowo, bez przerwy...- odparła rudowłosa i westchnęła z rozmarzeniem.
Eleonora uśmiechnęła się do niej szeroko.
-Brittany...- zaczęła Żaneta poważnym głosem- Pamiętaj że Alvin ma dziewczyne, w której jest  z a k o c h a n y- dodała z naciskiem.
-Kto w kim jest zakochany?- rozległ się głos.
Wszystkie trzy dziewczęta spojrzały w kierunku z którego dochodził głos.
Charlene stała w drzwiach i uśmiechała się promiennie. Wyglądała świetnie w czerwonej bluzce w krótkich rękawem, czarnych legginsach, rozpinanej bluzie z kapturem w tym samym kolorze oraz szarych conversach. Włosy związała w luźnego kucyka, wysoko na głowie.
-Alvin w tobie- odparła szybko Żaneta.
-Ah... Ta, w sumie to prawda!- odrzekła blondynka i zaśmiała się perliście.
Podeszła do łóżek i usiadła obok Żanety.
-Macie jakieś plany na dzisiaj? Po wczorajszym deszczu ani śladu, i pewnie wszyscy będą nad jeziorem. Też mogłybyśmy pójśc.
-Jasne, jestem za!- zawołały równocześnie Żaneta i Eleonora.
Brittany przez chwile siedziała cicho, ale po chwili skinęła głową.
W tamtym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Zarówno Charlene, jak i Brittany oraz Eleonora spojrzały wyczekująco na Żanete.
Brunetka westchnęła i pokręciłą głową, ale wstała i opuściła pomieszczenie.

Żaneta wyszła z sypialni przymykając za sobą drzwi. Podeszła do tych wejściowych i nacisnęła klamkę. W drzwiach ukazał jej się Szymon z białą różą w ręku. Miał na sobie zwykły niebieski T-shirt, ciemne jeansy oraz białe adidasy. Wyglądał świetnie.
-Cześć- powiedział z uśmiechem
-Szymon! Cześć!- ucieszyła się brunetka
-Proszę, to dla ciebie- dodał chłopak i podał jej kwiat, który trzymał w dłoni.
-Jeju, jest przepiękna, dziękuje!- odparła Żaneta czując że jej policzki różowieją
-To drobiazg- uśmiechnął się Szymon- Nawet najpiękniejsza róża na świecie nie potrafiłaby dorównać twojej urodzie...- dodał nieśmiało.
Żaneta podniosła wzrok z róży i przeniosła go na chłopaka. W tamtym momencie jej policzki nie były różowe, nie były nawet czerwone, one po prostu płoneły żywym ogniem.
-Heh... dz-dziękuje...- wyjąkała.
Szymon uśmiechnął się do niej łagodnie.
-Przyszedłem bo chciałem się zapytać jak się czujesz... Wczoraj praktycznie po przyjeździe tutaj, zniknęłaś i się zmartwiłem- powiedział
-Ah, to... Powinnam była ci powiedzieć. Przyszłam tutaj, do pokoju. Musiałam się po prostu zdrzęmnąć. Teraz czuję się o niebo lepiej, naprawde- uśmiechnęła się szeroko Żaneta- Miło że pytasz.
-To drobiazg- powtórzył Szymon i opuścił wzrok na swoje adidasy- Wiesz, Żan... dzisiaj będziemy mieć cały dzień wolny, i... pomyślałem sobie... może chciałabyś pójść ze mną na jakiś spacer, czy coś w tym stylu...? Dowiedziałem się też gdzie jest biblioteka.
-Oczywiście!- odpowiedziała bez wahania brunetka- Z wielką przyjemnością!
-Świetnie!- ucieszył się Szymon- To... Widzimy się na śniadaniu, tak?
-Jasne- odparła Żaneta
-W porządku... Ah, nie widziałaś gdzieś może Alvina? Odkąd wstałem nie widziałem go.
Żaneta już otwierała usta by odpowiedzieć, gdy po chwili je zamknęła. Alvin był z Brittany. Powinna mu o tym powiedzieć? Jej siostra na pewno by tego nie chciała. Ale z innej strony Szymon nie pyta się co robił Alvin, lub co się z nim stało. Pyta się czy go nie widziałam. Nie widziałam go. Więc jeśli powiem że nie widziałam go, nie skłamie!- pomyśłała dziewczyna.
-Nie, niestety go nie widziałam- powiedziała w końcu- Pewnie obudził się wcześniej i postanowił pozwiedzać zamek- dodała
-Eh... przecież ten dzieciak zaraz się tu zgubi...- westchnął Szymon- No dobrze, nie przeszkadzam ci już. Widzimy się na śniadaniu- dodał z uśmiechem
-Jasne, widzimy się- rzekła Żaneta.
Szymon odszedł a ona zamknęła drzwi i oparła się o nie. Westchnęła i powąchała różę. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.

Szymon ruszył spokojnym krokiem w strone sypialni. Ale jego humor nie był w żadnym wypadku spokojny. Wręcz przeciwnie. Umówił się z Żanetą! To będzie najlepszy dzień w jego życiu! I jeśli wreszcie zbierze się na odwagę, jeszcze dzisiaj wieczorem zmieni swój status. A wtedy byłoby po prostu idealnie.
Drzwi pozostałych pokoi zaczęły się stopniowo otwierać i zaczeły z nich wychodzić bądź wyglądać pozostali obozowicze. Na końcu korytarza pojawiła się Alice. Zaczęła podchodzić do wszystkich drzwi, pukać do nich i wołać wszystkich na śniadanie. Szymon stanął w drzwiach przydzielonego im pokoju. Obok niego szybko stanął Teodor.
-Widziałeś Alvina?- zapytał
-No właśnie nie... Miałem się ciebie zapytać o to samo.
Instruktorka stanęła przed nimi.
-Za pięć minut w jadalni, OK?- powiedziała uśmiechając się, po czym spojrzała ponad ramieniem Szymona w głąb pokoju- Nie było was trzech? Gdzie jest wasz brat?- zapytała.
Teodor już otwierał usta by coś powiedzieć, ale najstarszy z trójki braci ścisnął go za ramie, nakazując się uciszyć. Chłopak natychmiast zrozumiał rozkaz.
-Właśnie kończy brać prysznic- odrzekł rzeczowo Szymon- Zaraz mu powiem aby się pośpieszył.
Dziewczyna przez chwile wpatrywała się w niego ze zmarszczonymi brwiami, ale po chwili pokiwała głową.
-W porządku- rzekła- Tylko pośpieszcie się, dobrze?
-Jasne!- przytaknęli razem bracia.
Kiedy Alice odrzekła Teodor zwrócił się do brata:
-I co teraz? Alvin się gdzieś plącze, i jeśli nie zjawi się na śniadaniu, to burę od Alice będziemy mieli my!- jęknął.
-Wiem... Ty idź już na śniadanie. Ja go poszukam.
-Ja? Nie mogę iść z tobą?- zapytał
-Nie Teo. Zniknięcie całej naszej trójki wzbudzi duże podejrzenia. Dlatego przynajmniej jeden z nas musi się pojawić na śniadaniu. Jak ktoś będzie się o nas pytał powiedz że... że musiałem poważnie pogadać z Alvinem, i że zaraz dołączymy. Alvin najpewniej gdzieś się tu plącze, bo się zgubił, więc jeśli wszystko pójdzie dobrze to za jakieś piętnaście minut będziemy na dole- wyjaśnił Szymon.
Teodor pokiwał potulnie głową.
-Idź już- polecił najstarszy z braci.
Teodor obrócił się na pięcie i ruszył za pozostałymi idącymi na stołówke.
-Jeśli wpadne przez to w kłopoty... oberwie ci się Alvin...- burknął Szymon i ruszył w drugą strone korytarza.

Alvin oparł się o ściane próbując złapać oddech. Po chwili, sam nie wiedząc dlaczego, zaczął się śmiać. To był ten śmiech, którego zawsze się używa gdy zrobisz coś niebezpiecznego, bądź po prostu trudnego i głupiego. Chłopak zrobił krok do przodu, i przeczesał włosy dłonią. Przed nim znajdował się tylko jeden, krótki korytarz, na końcu którego znajdowały się drewniane drzwi. Alvinowi nagle przypomniały się te wszystkie tradycyjne horrory, w których bohater znajdował się w dokładnie takim samym korytarzu, i drzwi które (zawsze) otwierał skrywały najstraszniejsze potwory. Mimo to, podszedł do drzwi i pewnie nacisnął klamkę. Ostatnio Szymon zaczął go uczyć karate, więc taki bezbronny nie był. Pchnął drzwi, które się, ze skrzypieniem, otworzyły. Pomieszczenie było zupełnie ciemne, nie posiadało żadnego źródła światła. Alvin burknął coś pod nosem i sięgnął po telefon. Posługując się słabym światłem z komórki chłopak wszedł do pomieszczenia. Już po przejściu kilku kroków zmarszczył nos. W pomieszczeniu śmierdziało wilgocią, pleśnią i czymś zdechłym. Uniósł wyżej telefon i poświecił nim w około. Ukazały mu się formy pudeł, kartonów i przeróżnych skrzyń oraz kufrów, wszystko pokryte grubą warstwą kurzu.
-Strych... Mogliby tu nagrać naprawde dobry horror...- mruknął sam do siebie Alvin idąc powoli przed siebie.
W tamtym momencie z głębi pokoju rozległ się huk. Chłopak cały zesztywniał wpatrując się w ciemność. Przez chwilę panowała cisza, ale potem rozległ się brzęk tłuczonego szkła i pisk z horrora wzięty. Alvin zrobił dwa kroki do tyłu. Obejrzał się przez ramie. Drzwi zajdowały się co najmniej sześć lub siedem metrów od niego. Kolejne dwa kroki do tyłu. Wtedy z miejsca z którego rozległy się poprzednie odgłosy dało się wyraźnie słyszeć brzęk łańcuchów, skrzeki kruków oraz zbliżające się ciężkie kroki. I jeszcze dwa kroki do tyłu. Chwile po tym znowu dało się słyszeć ten pisk, tym razem bliżej i głośniej, jakby jego właściel(ka) stała tuż obok niego.
Alvin nie zawahał się ani na chwile. Wypuścił z dłoni telefon, ucinając jedyne źródło światła, wydał z siebie krótki wrzask, obrócił się i puścił się biegiem do drzwi.


Tam, tam, tam... xDDD Heh, wiem, krotkie ;_; Ale w nagrode macie trzy rozdzialy na raz :D Od razu chce uprzedzic, ze jesli znajda sie jakies bledy ortograficzne, to bardzo was przepraszam. Dlugo pisalam bez polskich znakow, i teraz nie moge sie przyzwyczaic ;D

4 komentarze:

  1. Super :*
    Jesteś boska
    Nie mogę się doczekać nexta.
    Ale się postarałaś
    Trzy rozdziały na raz!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG kobieto kocham cię! <3 Simonette! TO takie aww.. *ta jestem simonettezjebem o ile moge sie tak nazwac XD * no i no wielkie dzięki za ich wątek! :)) Rozdział świetnie napisany, nie wyłapałam błedów, są opisy i ta rozmowa Brit, nie zaprzeczyła, że się zakochała! ^^ Ogólnie lodzio miodzio! <3
    Czekam z niecierpliwością na nexta, życze wenki i czasu pa !<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej... świetne <3
    W dodatku, tyle na raz! Dumna jestem :D :D :D
    Słooodko <3
    A teraz, jak już odwaliłam to co miałam słodkiego powiedzieć..
    Mój ALVIŚ! COŚ TY MU ZROBIŁA PODŁA KOBIETO?1 JAK MOGŁAŚ MNIE PRZYPRAWIĆ O ZAWAŁ SERCA NA KILKANAŚCIE GODZIN PRZED EGZAMINEM?! Wyjaśnij szybko tą sprawę i mój Alviś musi być bezepieeeecznyyyyyyyy!!!!!!
    ...pewnie się tego spodziewałaś po mnie -.- Ale cóż :D
    Ale na serio, rozdział mega mi się podoba. Choć nadal nic nie pomije poprzedniego, normalnie będę o nim śniła :D
    Czekam na następny <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje Victoria Chipette!
    Zostałaś nominowana do LBA - Liebster Blog Award
    Serdecznie zapraszam: http://blogmojezyciemojapasja.blogspot.com/2016/04/lba-liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń