Kocham to zdjęcie! <3 I nie przejmujcie się nim- nadal obowiązują nasze kochane zasady fanfickowe :)
Cześć! Tak wiem, długo nie było fanficku ale to ze względu na TCM- chciałam dokończyć tą serie... Teraz kiedy już skończyłam możemy wrócić do naszego fanficku :) ...I chce jeszcze powiedzieć że w tygodniu wpisy będą rzadziej, bo wracam późno ze szkoły. I będą też trochę krótsze niż normalnie... Przepraszam z góry- wina szkoły... -.-
BRITTANY Niedziela 10.32
Obudziłam się i usiadłam na łóżku, zerknęłam w stronę okna. Tak jak przez ostatnie dwa dni słonko świeciło i zapowiadała się ładna pogoda. Rozejrzałam się. Żaneta i Eleonora musiały już wstać bo ich łóżka były puste. Wstałam i poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku. Po szybkim prysznicu i uczesaniu włosów obrałam się. (jeans'y, różowa bluzka bez rękawków, czarne baletki i jeans'owa kurteczka-bolerko) Zeszłam na dół.
-Cześć, co robicie?- zapytałam wchodząc do kuchni
-Nic ciekawego, jemy śniadanie...- odparła Eleonora
-Spoko...- usiadłam obok nich i sięgnęłam po karton z sokiem
-Co dziś robimy?- zapytała Żaneta
-Ja nie mam na dziś planów...- odrzekłam- Eleonoro, a ty?
-Jeśli chodzi o mnie to leżę i kwiczę- jęknęła Eleonora- Nie mam odrobionych lekcji!
-Pomogę ci z lekcjami- uśmiechnęła się Żaneta- Brittany?
-Jak już mówiłam nie mam dziś nic do roboty...- powtórzyłam- Może zadzwonię do Alvina i pójdziemy gdzieś połazić...
-Awww!- zachichotały razem moje siostry
-Och, znowu zaczynacie?- zapytałam kręcąc głową- Alvin to TYLKO przyjaciel, nic więcej!
-Tak, jasne jasne...- zaśmiała się Eleonora a ja zmierzyłam ją złowrogim spojrzeniem
-Dobrze już nic nie mówimy- powiedziała Żaneta- Chodź, pomogę ci w lekcjach- zwróciła się do rozchichotanej Eleonory. Wstały i poszły na górę zostawiając mnie samą. Nalałam sobie więcej soku pomarańczowego, i wtedy zabrzęczał mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz. Jak na zawołanie Alvin napisał!
Cześć, co robisz? :)
Siedzę i się nudzę, to co robię... I piję sok :D Czemu pytasz?
Hehehe, to dobrze bo ja też się nudzę. Wpaść po ciebie? Może byśmy do parku poszli się poszwędać, albo coś w tym stylu :) Co ty na to?
Super :) Jak chcesz to przyjdź
OK, zaraz będę. Muszę się ogarnąć :D
Hahaha :D Nie spiesz się, mam czas!
Zaśmiałam się i odłożyłam telefon. Dopiłam resztę soku i poszłam na górę do sypialni gdzie siedziały moje siostry, nad lekcjami.
-Idziesz gdzieś?- zapytała Żaneta widząc że biorę moją torebkę
-Z Alvinem do parku- odparłam jak gdyby nigdy nic, podchodząc do lustra i zaczęłam nakładać na usta błyszczyk
-Hihihi, super- zachichotała Eleonora
-Ella, nie zaczynaj!- pokręciłam głową
-Dobrze już dobrze, nic nie mówię- uśmiechnęła się Eleonora
-Miłego dnia- dodała Żaneta za mną.
Akurat schodziłam po schodach, rozległ się dzwonek do drzwi. Idąc do wyjścia, zerknęłam jeszcze w lustro i dopiero potem otworzyłam.
-Cześć- uśmiechnęłam się
-Cześć- odparł Alvin również się uśmiechając- Gotowa?
-A nie widać?- zapytałam wychodząc na zewnątrz
-Widać i to bardzo dobrze...- zaśmiał się Alvin
-Hehehe, uznam to za komplement!- zaśmiałam się- To co? Gdzie idziemy?
-Hmm... Dwie opcje- do centrum handlowego albo do parku...- rzekł Alvin- Co wolisz?
-Możemy iść do centrum...- odpowiedziałam- I nie rób takiej miny! Nie wzięłam dużo pieniędzy więc i tak nic nie kupię!
-Dobrze już dobrze!- wycofał się Alvin- Chodźmy...
Poszliśmy w stronę centrum handlowego. Na parkingu stało mnóstwo samochodów, jak zawsze w weekend'y. Centrum było wielkie, mnóstwo osób, sklepów, stoisk, wyprzedaży, restauracji, barów...
-OK, co teraz?- zapytał Alvin
-Hmm... A co mogą robić nastolatki w centrum handlowym?- zapytałam
-Hahaha, dobra chodź, idziemy do sklepu z grami- zaśmiał się Alvin
-Czytasz mi w myślach- zachichotałam i poszłam za nim- Czego dokładnie szukasz?- zapytałam kiedy weszliśmy do sklepu
-Hmm... Czegoś ciekawego...- odparł Alvin rozglądając się
-Pff... Dzięki za podpowiedź...- mruknęłam sięgając po pudełko The Last of Us- Hmm... Miałam to sobie kupić, nagrać i wstawić na kanał... Pamiętasz jak ci wspominałam?
-Tak. Jak następnym razem będziemy tu zaglądać a ty weźmiesz więcej pieniędzy to przypomnę ci żebyś kupiła- odrzekł Alvin przeglądając tytuły
-Jeśli sam nie zapomnisz...- pomyślałam wracając do przeglądania
-Hej, jest Little Big Planet 2- powiedział po chwili Alvin podchodząc do mnie i podając mi pudełko- Dodajemy je do listy rzeczy do kupienia...
-OK, nagramy razem Let's Play'a?- uśmiechnęłam się
-Jak dla mnie spoko... To... Chcesz coś jeszcze zobaczyć czy idziemy dalej?- zapytał Alvin
-Nie, możemy iść- odparłam- Wiesz mamy chyba wystarczająco dużo pieniędzy żebyśmy mogli pójść na lody...
-Nie, lepiej nie- pokręcił głową Alvin- Czułbym się dziwnie gdyby dziewczyna musiała za mnie płacić...
-Heh, a od kiedy ty taki dżentelmen jesteś?- zaśmiałam się- Zwykle nie zwracałeś na to uwagi!
-Hmm... Nie mam pojęcia- wzruszył ramionami Alvin- A co? Przeszkadza ci to? Mogę przestać jeśli chcesz.
-Nie! Nie masz przestawać!- odpowiedziałam- Wszystko jest w porządku!
-Super! To co teraz robimy?- zapytał Alvin- A tak właściwie to która jest godzina?
-Jest godzina...- zaczęłam zerkając na telefon*- Jest godzina 12.26.
-Dobra, Dave powiedział że mam wrócić na obiad więc mamy jeszcze dwie godziny...- rzekł Alvin- Pytanie brzmi- jak je wykorzystamy?
-Nie. Mam. Pojęcia- wzruszyłam ramionami- Pustka w główce... Może...Idziemy do parku?... Przejść się?
-W sumie czemu nie, park jest po drodze...- odparł Alvin i ruszyliśmy w stronę parku. Przez chwilę szliśmy w milczeniu którą postanowił przerwać Alvin.
-Hej, jeszcze raz dzięki za pomoc w wypracowaniu na angielski...
-Nie ma za co- uśmiechnęłam się- To drobiazg... Wiesz, w pewnym momencie ty też będziesz musiał mi pomóc...
-Nie ma problemu!- powiedział Alvin- Pomogę ci z chęcią!
-Hahaha, mam taką nadzieje!- zaśmiałam się
-Zawsze do usług!- zaśmiał się Alvin, teatralnie się kłaniając
-Haha, dziwny jesteś!- zachichotałam
-Ale za to mnie lubisz!- uśmiechnął się Alvin
-Tak! Wiem!- odparłam
-Jesteśmy...- powiedział po chwili Alvin kiedy stanęliśmy przed domami
-Tak... Fajnie dziś było...- uśmiechnęłam się
-To...
-Widzimy się też wieczorem?- zapytaliśmy równocześnie
-Em... Tak, jasne nie ma problemu- odpowiedziałam pierwsza po chwili ciszy
-Dobra, super!- odparł Alvin- To... Ja już muszę iść... Do zobaczenia potem!
-Cześć!- zawołałam jeszcze i weszłam do domu, gdzie Żaneta i Eleonora krzątały się przy kuchni. Zaśmiałam się na ich widok i od razu dołączyłam.
ALVIN Niedziela 13:17
Pożegnałem się z Brittany i wszedłem do domu.
-Cześć! Co robicie?- zapytałem wchodząc do kuchni, gdzie Dave i Teodor przygotowywali obiad- I gdzie Szymek?
-Szymek siedzi w salonie, a my robimy obiad- odparł Teodor
-A co to za okazja że punktualnie przyszedłeś?- zapytał Dave
-Tak jakoś...- wzruszyłem ramionami i poszedłem do salonu- Cześć, co robisz?- zapytałem wychylając się przez oparcie kanapy i zajrzałem Szymkowi przez ramię
-Wcześniej? Czytałem- odparł Szymon odkładając książkę
-No spoko to... w takim razie wołamy Teo i gramy w coś?- zapytałem z nadzieją
-W co?
-W...W...W Lego- Władca Pierścieni?- zaproponowałem
-No dobra, ja idę po Teo i a ty odpal grę- powiedział Szymon wstając
-OK...
Szymek wyszedł a ja idąc w stronę telewizora podszedłem do okna. Zerknąłem na dom na przeciwko. Z oknach widać było zarysy postaci ale w oknach wywieszone były zasłony więc nie widziałem kto to był. W końcu odszedłem od okna i odpaliłem konsole. Po chwili do pokoju wszedł Szymon z Teodorem.
-W co będziecie grać?- zapytał Teodor siadając na podłodze obok kanapy
-W Lego- Władca Pierścieni- odparłem
-Super- uśmiechnął się Teodor
-Alvin a tak przy okazji... Odrobiłeś już lekcje?- zapytał Szymon siadając na kanapie i sięgając po joystick
-Eee... Nie...- odparłem- Ale zrobię to po obiedzie!- dodałem szybko
-Pff... Zobaczymy...- odrzekł Szymon
-Dobra...
Graliśmy jakieś pół godziny a potem Dave zawołał nas na obiad. Po obiedzie musiałem odrobić lekcje. Kiedy skończyłem sięgnąłem po telefon.
Cześć, co porabiasz? :)
Nic ciekawego, a bo co? :)
Hmm... Wiesz, mieliśmy się spotkać wieczorem? :D
Tak! Ale która jest godzina? O.o
Jest godzina 17:34 moja droga :D
Wpadnij za pół godziny, co? ;)
Bo musisz się przyszykować? :D
Tak :D Hehehe, wpadnij za pół godziny! Ale... Czy to będzie randka?
Jak uważasz ;)
Zaśmiałem się mimowolnie i usiadłem na łóżku. No tak... cała Brittany! Wstałem i podszedłem do okna. Zerknąłem na dom na przeciwko. W oknie, na przeciw paliło się okno. Mimo zasłon, widać było postacie chodzące po pokoju. Usiadłem na parapecie (szeroki jest) i przez chwilę się wpatrywałem w okno. Po kilku minutach dostałem SMS od Brittany. Podniosłem się i zszedłem na dół. Zanim wyszedłem sięgnąłem po kurtkę- tak na wszelki wypadek.
-Wychodzę!- zawołałem odruchowo
-Gdzie?- zapytał Szymon wychodząc na korytarz
-Z Brittany- odparłem- Przekażesz Dave'owi?
-Hehehe, no nieźle, nieźle braciszku!- zaśmiał się Szymon
-Co masz na myśli?- zapytałem
-Nic, nic...- odpowiedział sarkastycznie Szymon- Dobra, przekażę Dave'owi... Tylko nie wracaj za późno, co?
-Dobrze, dobrze! Wziąłem telefon, więc w razie czego zadzwonisz- powiedziałem- Zgoda?
-Hmm... No zgoda...- uległ Szymon
-Super, to mogę iść?- zapytałem
-Dobra, idź!- pokręcił głową Szymon.
Uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem. Zawiał lekki, wieczorny wiaterek. Powoli się ściemniało. Przeszedłem na drugą stronę ulicy i zapukałem do drzwi. Usłyszałem rozmowy ze środka, i po chwili drzwi otworzyła Brittany.
-Cześć- uśmiechnęła się wychodząc
-Cz-cześć...- wydukałem wpatrując się w nią jak zaczarowany. Wyglądała ślicznie- ubrana była w ładną białą bluzkę bez rękawków, różowe jeansy, czarną bluzę z kapturem i czarno-różowe balerinki. Włosy zebrała w jej klasycznego, często czesanego kucyka. Grzywka jak zawsze opadała jaj na czoło. Wyglądała niesamowicie. Lepiej niż niesamowicie.
-No co?- zapytała
-N-nic...- odparłem- Tylko że wyglądasz świetnie! A nawet lepiej!...
-Och... Dzięki Alvin!- uśmiechnęła się Brittany- To miłe, dziękuję...
-Nie ma za co...- odpowiedziałem
-To gdzie idziemy?- zapytała Brittany
-Może do parku?- zaproponowałem
-Jasne czemu nie, chodźmy- odparła Brittany
-Tak, chodźmy- rzekłem.
Poszliśmy w stronę parku. Wcale nam się nie śpieszyło, więc szliśmy spacerkiem. Fajnie było tak iść i śmiać się z byle czego i rozmawiać na różne tematy. W końcu doszliśmy do parku.
-Fajnie sobie tak pójść gdzieś od czasu do czasu bez reszty...- powiedziała Brittany
-A czy... to jest randka?- zapytałem niepewnie
-Nie wiem... Dla mnie może być to randką- wzruszyła ramionami Brittany- A ty jak uważasz?
-Wiesz... My dwoje sam-na-sam, bez reszty, w parku, wieczorem...- rzekłem- Chyba można to uznać za randkę...
-Na to wygląda...- uśmiechnęła się Brittany siadając na ławce
-Tak...- odparłem i przez chwilę zapadła niezręczna cisza. Oboje wpatrywaliśmy się w niebo
-Zanim przeprowadziłyśmy się do Hollywood, bardzo często wymykałyśmy się do parku nocą, żeby popatrzeć z niebo...- powiedziała nagle Brittany
-Musiało być super...- odparłem
-I było!- uśmiechnęła się dziewczyna
-Dlaczego ''było''? Teraz nie jest?- zapytałem
-Nie wiem...- wzruszyła ramionami Brittany- Znaczy... Jest super! Bardzo mi się podoba!
-Heh, to miłe...- uśmiechnąłem się- Ja tam nieczęsto miałem takie chwile... Dave nie zawsze ma czas na takie wycieczki, a Szymon by mnie nie puścił samego...
-Rodziny się nie wybiera...- skomentowała Brittany
-Wiem...- westchnąłem- Hmm... Albo mi się wydaję albo widzę króliczka!
-Gdzie?- zapytała Brittany
-Tam, widzisz?- wskazałem na niebo
-Heh, mi to rybę przypomina!- zaśmiała się Brittany
-Ej, tam! Nie znasz się! To królik!- zaśmiałem się
-Hahaha, skoro tak uważasz- uśmiechnęła się Brittany- Widzisz wielki wóz?
-Czekaj, czekaj... Em...- powiedziałem przyglądając się niebu- Tak! Tam, widzisz?
-Hahaha, tak widzę!- zaśmiała się Brittany. Potem długo tak siedzieliśmy śmiejąc się i szukając gwiazdozbiorów. W końcu trzeba było wrócić do szarej rzeczywistości, więc zerknąłem na telefon.
-Ech, będziemy musieli już wracać...- westchnąłem po chwili- Zbliża się dwudziesta...
-Tak, masz racje...- odparła Brittany- Ale fajnie było, będziemy musieli to kiedyś powtórzyć!
-Na pewno- uśmiechnąłem się.
Dwadzieścia minut później staliśmy przed domem Brittany.
-Dobranoc- powiedzieliśmy równocześnie ale się nie ruszyliśmy
-Deja-vu- pomyślałem
-To... Dzięki za tą ''randkę''- rzekła w końcu Brittany- Było naprawdę fajnie!
-Fajnie że ci się podobało- uśmiechnąłem się
-Bardzo!- uśmiechnęła się Brittany- Będziemy musieli to kiedyś powtórzyć!
-Zdecydowanie!
-Więc... Jeszcze raz dzięki za dzisiejsze spotkanie- powtórzyła Brittany- Dobranoc- dodała, cmoknęła mnie w policzek i weszła do domu.
-Deja-vu jak nic...- pomyślałem znowu i poszedłem do domu.
Słowo od Autorki: Krótkie. Wiem! Ale niestety- wracam późno ze szkoły i nie mam czasu przysiąść i napisać czegoś dłuższego... Postaram się żeby następny rozdział był dłuższy i mam nadzieje że pojawi się w weekend :)
*Mamy XXI wiek! Era telefonów! :D
Nie takie krótkie :)
OdpowiedzUsuńCudowne ! Takie Awww ;3 Jak oni nieśmiało ze sobą rozmawiają .. haha :D
I byli na randce ! :D Prawdziwi Alvittany też chodzą ale wiecie ... Oni byli na takiej cudownej , romantycznej randce w parku , pod gwiazdami .... *.*
Marzenie każdej dziewczyny ... Zaniemówił na jej widowk , Awww ;3
Niecierpliwie czekam na następny rozdział :) Mam nadzieję , że do dasz jak najszybciej :) A ile będzie miał części ten fanfick ?
No to czekamy na część 3 , nową serię i zapowiedź ASK-u :)
Wełny życzę ;**
Jedyne co mogę powiedzieć to Awww ;3 Przez ciebie wzrosły moje wymagania do facetów ;D Ta randka-CUDO *o*
OdpowiedzUsuńI czekam wraz z Brittany Miller-Sevile na kolejną część, serię i ASK-i
Wenyyyyy :***
Calkiem fajna czesc druga. Lal... Prawdziwa randka! Tak jak juz kiedys pisalam, nawet sam Alvinto powiedzial. I to takie slodkie... :3 Czekam na wiecej. :D
OdpowiedzUsuń