Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

sobota, 14 marca 2015

Fanfic: Miłość wykuta w ogniu wojny cz. 1

                                           Nie ja wybierałam zdjęcie xD
                                           Autor/ka: Brittany Miller-Seville

Cześć! Oto pierwszy fanfic pisany przez czytelniczkę :) A konkretnie pierwsza część tego owego fanficu :D Już przy zdjęciu pękałam ze śmiechu, a jak to przeczytałam, to leżę i nie wstaję xD



On- Młody wojownik, nie znający litości, miłości ani współczucia. Jest istną maszyną do zabijania. Wysportowany, silny, bezwzględny. Nie zawsze tak było- potrafił kochać, szanować i współczuć. Przed śmiercią swojej matki. Czy ta drobna osóbka, odmieni jego życie?



Ona- młoda wojowniczka, odważna, nieustraszona. Lecz jednak potrafi kochać, kocha wszystko co żyje, nienawidzi siebie za to, że potrafi zabijać, że to robi. Próbuje ocalić każde stworzenie. Ale czy potrafi ocalić skamieniałe serce przed rozkruszeniem?



Niewysoka, rudowłosa dziewczyna przemierzała korytarze miejsca, gdzie została wytrenowana. Przechodziła pewnie obok sali do ćwiczeń, do nauki władania broni, łucznictwa, obok stołówki. Skręciła w prawo ciemnym korytarzem trafiając do długiego rzędu drzwi prowadzących do sypialni. Otworzyłam odpowiednie kluczykiem trzymanym w tylnej kieszeni dopasowanych, czarnych spodni.

Weszłam do małego, podziemnego pomieszczenia. Nie ma tutaj okien, a światło jest żółte. Po prawo stoi podwójne łóżko przykryte czarno-różową pościelą. Na wprost była czarna kanapa z bladoróżowymi poduszkami. Po lewo było przejście do łazienki. Pokój nie był szczególnie ozdobiony. Szafa, elżanka, kilka zdjęć. Na półkach leżało kilka nie otworzonych książek, a pod łóżkiem schowany był różowy pamiętnik. Na łóżku leżał czarny laptop z wyklejonym różowym imieniem właścicielki. Dziewczyna podeszła do urządzenia w włączyła je, rzucając niebieskie światło ekranu na pomieszczenie. Pomimo iż grała twardą i niezależną dziewczynę  w środku była delikatna i wrażliwa. Pomimo jej historii.. Jej charakter nie przepadł. Jej osobowość nie umarła. Jest tylko schowana i czeka żeby się ujawnić. I jej właścicielka dobrze to wie.





Wysoki brunet kierował się do pokoju swojej nowej podopiecznej. Wiedział, że dziewczyna jest dobra ale musi być lepsza. Jak będzie lepsza to ma być jeszcze lepsza. Jego zadaniem jest wyszkolić ją na najsilniejszą i najlepszą zabójczynię. Równą mistrzom, czyli między innymi równą jemu. Dlatego wybrali właśnie jego. Bezwzględnego, silnego i odważnego mężczyznę, który nigdy nie zaznał prawdziwego, szczerego uczucia. Który nigdy nie zważa na uczucia innych. Czy to się zmieni? Ma nadzieję. Czy tego chce? Nawet nie jest świadomy jak bardzo. Czy dopuszcza to do głowy? Za żadne skarby. Zapukał pewnie do czarnych drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedł do pomieszczenia. Rozejrzał się po pokoju swojej podopiecznej i czekał.

- Emm.. kim ty jesteś? - zapytała dziewczyna jak zobaczyła znad ekranu laptopa obcego faceta w swoim pokoju.

- Ja? - zastanowił się chwilę.- Cztery. Twój nowy trener, a Ty?- warknął z niechęcią.

- Brittany... jak widać, twoja nowa podopieczna.



BRITTANY



Mówiłam spokojnie przyglądając się Cztery...W sumie, nawet nie wiem czemu jego imię to liczba, ale ok..  Był kilka centymetrów wyższy ode mnie, miał ciemne, gęste włosy, cudowne czekoladowe oczy. Czarna koszulka przylegająca do ciała podkreślała jego wyrzeźbioną klatę, a krótki rękaw ukazywał mięśnie na rękach. Widać, iż był wysportowany, twardy i śmiały.

- Wstawaj, nie będziemy marnować czasu. - powiedział oschłym, nie znoszącym sprzeciwu głosem.

- Daj mi się przebrać. - odpowiedziałam takim samym tonem, wzięłam z szafy czarne spodnie dresowe, ale przylegające do ciała, szarą bokserkę i czarno szare trampki krótkie. W łazience zmyłam lekki makijaż, pokryłam twarz samym kremem i związałam długie, rude, lekko zakręcone włosy w wysokiego, luźnego koka. Ubrałam się i wyszłam, psikając wcześniej malinowymi perfumami.

- Gotowa, możemy iść. - powiedziałam szybko i wyszliśmy. Cztery prowadził mnie przez długi korytarz, którego wcześniej nie znałam. Stanęliśmy przez wysokimi, dużymi, masywnymi, czarnymi drzwiami.

- To co tam jest, nie może wyjść poza ściany tego pomieszczenia. Nikomu nie możesz tego powiedzieć. Ani tego, że cię trenuje. Rozumiesz? - zapytał surowym tonem.

- Rozumiem, czego tu nie rozumieć? A dlaczego..- przerwał mi.

- Nie, nie powiem ci dlaczego. Teraz chodź ślamazaro. - gdy mnie tak nazwał, aż zabolało.. myślałam, że jest trochę inny.. Ale nie dałam po sobie nic poznać, chodź najchętniej uciekłabym stamtąd.

- Prowadź, bezmózgi idioto. - powiedziałam pewnie i weszłam przez otwarte już drzwi. To co tam było, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Pokój był cały czarny, z kilkoma lampami na wysokim suficie. Podłoga była drewniana, wyłożona po części czarnym kauczukiem. Na ścianach wisiała wszelaka broń, od scyzoryków, po wielkie siekiery, od małych pistoletów po wielkie karabiny, ale wisiały też piękne łuki i cała kolekcja strzał. Od tych zwykłych, po strzelające ogniem. W rogu pokoju był dziwny pokój..

- Co tam jest? - spytałam po chwili wskazując pokój.

- Tam zmierzysz się ze swoimi lękami podczas symulacji. - zaniemówiłam..

-.. j-jak?

- Zobaczysz później. Teraz idziemy trenować. - złapał mnie za ramię, za mocno. Syknęłam z bólu i gwałtownie się wyrwałam.

- Co ty robisz?! Odbiło ci?! - krzyknęłam.

- Nie waż się podnosić na mnie głosu, bo pożałujesz. - zagroził.

- Tak, bardzo się ciebie boję. - zakpiłam, chodź w rzeczywistości jednak trochę się bałam. Spróbował zadać mi cios (karate) z zaskoczenia, lecz szybko zrobiłam unik, stanęłam za nim i skosiłam go od tyłu. Wszystko zrobiłam bardzo szybko i zwinnie, więc nie miał szans i upał. To teraz będę miała piekło.. pomyślałam. Szybko wstał i zarzucił mnie sobie jak worek przez ramię.

- Ej! Postaw! Zostaw mnie! - krzyczałam i waliłam go pięściami po plecach, bez skutku.

- Po moim zimnym trupie. - odpowiedział oschle.

- To się da załatwić. - powiedziałam pewnie i już się nie wyrywałam, i nie krzyczałam.



- Po co ty mnie chcesz.. trenować? - zapytałam już grzeczniej, po kilku minutach, nadal wisząc przez ramię. Nie wiem czemu, bo wyszliśmy tylnymi drzwiami pokoju za zewnątrz i mogłabym iść sama.. ale tu jest nawet wygodniej.

- Nie chcę - powiedział łagodniej niż wcześniej - muszę.

- Aha... a czemu?

- A co ty taka ciekawska? - warknął.

- Hmm.. chce wiedzieć co ma ze mną być.

- To się nie dowiesz. Przynajmniej nie teraz. - odpowiedział dając do zrozumienia że nie chce ciągnąć tematu. Westchnęłam.

- Możesz mnie postawić? - zapytałam - proszę?

- Nie wygodnie ci? - zaśmiał się.

- W sumie.. a nieś mnie. - uśmiechnęłam się. Czyli jednak potrafi być normalnym chłopakiem.. mam nadzieję.. pomyślałam i ułożyłam się wygodnie (jeżeli to w ogóle możliwe wisząc przez ramię) i czekałam cierpliwie.



- Ej.. no weź.. gdzie my idziemy? - marudziłam. Szliśmy już kilka godzin, znaczy.. ja nadal wisiałam i zaczynał mnie już boleć brzuch.

- Jesteśmy na miejscu. - postawił mnie, o dziwo delikatnie.

- No nareszcie.. - powiedziałam i wyprostowałam obolałe plecy i brzuch. Odwróciłam się i zauważyłam.. płot.

- Niosłeś mnie kilka godzin... do płotu?! - krzyknęłam.

- Po pierwsze, mówiłem, że masz nie podnosić głosu! - ryknął mi prosto w twarz.

- Phi! Po moim trupie! Nie będę się ciebie słuchać!

- To pożałujesz!

- Wiesz, jakoś się ciebie nie boję. - powiedziałam pewnie, w środku pękając ze strachu. - przejdź do punktu drugiego i się tak nie denerwuj, bo zmarszczek dostaniesz.- westchnął głęboko ze złości i kontynuował.

- Po drugie, musimy przejść przez ten płot i nie mam zamiaru cię tam przenosić. Tylko się pośpiesz, nie chcę spędzić całego dnia, czekając aż łaskawie postanowisz przejść.. - powiedział, na co prychnęłam. Chciałam mu pokazać, na co mnie stać, więc szybko wskoczyłam na wysoki płot i zaczęłam się wspinać. Po kilkunastu sekundach wylądowałam na ziemi po drugiej stronie i krzyknęłam.

- No! Już! Chodź, chyba że się boisz! - zaśmiałam się. Rozejrzałam się po okolicy. Był tu.. las. Wielki las.. Po chwili Cztery wylądował obok mnie.

- I.. nadal nie rozumiem, po co mnie tu przyprowadziłeś.

- Spróbuj nadążyć. - powiedział z cwaniackim uśmiechem i tajemniczym wzrokiem i .. zaczął biec. Więc szybko dołączyłam do niego i w mgnieniu oka go dogoniłam. Postanowiłam mu dopiec, więc spróbowałam go wyprzedzić, przyspieszając. Jednak nie dał się wyprzedzić, powtórzył moją czynność. Więc chcąc nie chcąc biegliśmy w równym tempie. Już kilka minut.



- Dokąd biegniemy? - zapytałam z lekką zadyszką. Biegliśmy już długi czas, mijając po drodze wiele przeszkód jak wysokie kamienie, lub korzenie.

- Zobaczysz. - powiedział z równie małą zadyszką.



Czułam piekący ból w nogach, ból w płucach.. biegliśmy bez przerwy od kilku godzin. Byłam głodna, zmęczona i spragniona. Nie patrzyłam już pod nogi, co było dużym błędem. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i z hukiem upadłam na mokrą ziemię.



CZTERY



Biegliśmy, biegliśmy i biegliśmy. Już dłuższy czas, ale nie przeszkadzało mi to. Bieganie mnie odprężało. Nie wiedzieć czemu, co chwilę sprawdzałem czy aby na pewno wredna ruda biegła obok. Miała dobrą kondycję, muszę przyznać. Biegliśmy dość szybko, a ona dorównywała mi tempa i nie zwalniała, wręcz przeciwnie, chciała mnie wyprzedzić. Nagle usłyszałem huk i zauważyłem brak rudej obok mnie. Stanąłem szybko i kucnąłem obok dziewczyny. Sprawdziłem oddech, nieregularny ale był. Niestety, była nieprzytomna.. A co jak jej coś się stało? To moja wina.. nie musiałem tak długo biec! .. chwila.. co ja robię?! Poczucie winy?! Czemu ja się tak martwię o tą wredną rudą?!

karciłem się w myślach. Wziąłem ją na ręce i szedłem w stronę podziemnego "domu". Ale ona jest lekka.. pomyślałem idąc z dziewczyną na rękach. Oddech jej się już unormował, pewnie zemdlała z przemęczenia.. Mieliśmy dobiec okrężną drogą do bazy. Byliśmy już niedaleko, więc doszedłem w kilka minut. Wyszedłem z lasu, kierując się w stronę tylnego wejścia do pokoju treningowego. Otworzyłem drzwi łokciem, zamykając je w ten sam sposób. Skierowałem się do pokoju dziewczyny. Otworzyłem je kluczem, znalezionym w kieszeni jej spodni i położyłem ją na łóżku. Przykryłem letnią kołdrą i postawiłem wodę na stoliku obok łóżka. Co się ze mną dzieje?! Muszę się odstresować, bo mi odwala! wyszedłem szybko zamykając cicho drzwi i wróciłem do pokoju.





Znowu to samo.. ten sam koszmar, codziennie. Ciemny pokój, mała lampka.. ale teraz coś się zmieniło. Zamiast tajemniczej nieznajomej, którą miałem zastrzelić, na krześle siedziała.. Brittany? Czemu ona... czemu ona tu siedzi? W sumie, teraz mi będzie łatwiej! Wziąłem pistolet do rąk i odpowiednio się ustawiłem celując prosto w głowę rudowłosej dziewczyny. Ale przed wystrzałem spojrzałem w jej oczy.. przepełnione strachem, duże, turkusowe oczy, patrzące na mnie z przerażeniem.. coś we mnie pękło, nie mogłem się ruszyć, nie mogłem wystrzelić.. rzuciłem pistoletem o ziemię, odwiązałem Brittany i .. obudziłem się.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Kilka słów ode mnie: OK... Ta ostatnia notka trochę mnie zaniepokoiła... Ale wierzę że Brittany nic się nie stanie, i będzie cała i zdrowa... Karate? Hmm... Skądś to znam :D Ogólnie fanfic wydaję mi się być... no ciekawy, to na pewno :) Podoba mi się! Naprawdę mi się podoba! :) Zainteresował mnie, bo kojarzy mi się z... książkami. Różnymi książkami które czytałam. Ja lubię czytać i dlatego ten fanfic długo będzie należał do moich ulubionych :) Z chęcią przeczytam następne części i z dumą wstawię na bloga, ale to nie zmienia faktu że leżę i kwiczę ze śmiechu po przeczytaniu tego :D Powodzenia w pisaniu, i weny :)

5 komentarzy:

  1. Fanfick, fanfiction czy jak kto zwał tak zwał - super ;)
    Co do historii, przypomina mi jedną książkę, którą lubię ;) Weny ^^
    Ps. Ten "Cztery" to nie jest Alvin? Bo jak tak to moje Alvittany musi mieć awwww ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Cztery to jest Alvin :) heh, może ci przypominać, bo pomysł na tą historię, zaczerpnęłam po przeczytaniu kilkunastu książek woęc wiesz... :) cieszę się że się wam podoba :)

      Usuń
  2. Ten fanfick jest super.Jak zaczęła czytać to zastanawiałam się gdzie jest Alvin , ale jak pojawił się ,, Cztery '' to już wiedziałam że to będzie Alvin.Ale myślałam też że jakbym się pomyliła i to nie byłby Alvin to pewnie pojawił by się później.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wiem o jaką książk (Niezgodna) bardzo mnie ciekawi co będzie dalej. Życzę weny . Fanfick cudo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetny fanfick *o* Lubię takie książki/opowiadania jak ten :) Czekam, aż dodasz wkońcu nexta :D

    OdpowiedzUsuń