Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

środa, 11 maja 2016

Po Drugiej Stronie Zwierciadla, cz.6


Czeeeeesc :D Co tam kochani? xD Jak tam wam mija sroda? :D




Żaneta szła szybkim krokiem przez jeden z korytarzy zamku. Mimo iż każda rzecz w okół niej ją zachwycała i miała ochotę się zatrzymać i jej się przyjżeć chciała dojść do swego celu jak najszybciej, nim zapomni jak tam dojść.
Zbiegła po schodach przeskakując po dwa stopnie. Przeszła przez podwórze, weszła po innych schodach i zatrzymała się przed wysokim zaokrąglonym łukiem. Biblioteka. Brunetka weszła pewnie do pomieszczenia i zatrzymała się, by się rozejrzeć.



Pomieszczenie było wysokie, duże i prostokątne. Ściany i podłoga zrobione były z kamienia. Pomiedzy regalami znajdowały się podłóżne stoły z krzesłami. Niedaleko nich stały bardzo wysokie regały z książkami. Przy ścianach również znajdowały się regały. W kilku miejscach znajdowały się kręcone, wąskie schody prowadzące na wyższe piętra biblioteki. Pomiędzy regałami przechadzali się, czytali lub siedzieli przy stołach i rozmawiali szeptem inni obozowicze. Efekt był świetny.
Żaneta szybko znalazła dział z książkami fantasy. Szła powoli tyłem z zadartą głową obserwując wszystko w okół siebie.
Cóż, obserwowała dopóki na kogoś nie wpadła, nie potknęła się i nie wylądowała podłodze przy okazji gubiąc okulary.
-Hej, wszystko w porządku?- usłyszała chłopięcy głos i przez gęstą mgłę zobaczyła że ktoś przy niej kuca.
-Tak, ja... nic mi nie jest ale...- jąkała się Żaneta rozglądając się w około
-Proszę- odparł chłopak podając jej okulary i wziął ją za rękę- Pomogę ci.
Dopiero kiedy stanęła na nogach Żaneta założyła okulary i spojrzała na chłopaka, który wciąż trzymał ją w ramionach by nie upadła.
Był wysoki, o jasnej karnacji, kasztanowych krótkich włosach i brązowych oczach. Ubrany był w biały T-shirt, ciemne jeansy i zielone adidasy. Był naprawdę przystojny.
-Wszystko w porządku?- zapytał odsuwając się krok od dziewczyny
-Tak, jasne, nic mi nie jest...- odparła cicho Żaneta
-Cieszę się- uśmiechnął się chłopak odsłaniając śnieżnobiałe zęby.
Dziewczyna natychmiast odwzajemniła uśmiech.

Szymon przechodził pomiędzy regałami w bibliotece rozglądając się za fioletowymi oprawkami okularów. Kiedy wreszcie je zobaczył stanął jak wryty. Żaneta znajdowała się w objęciach jakiegoś chłopaka! Szymon wyraźnie widział jak brunetka odsuwa się powoli od chłopaka, który coś do niej mówi. Po chwili Żaneta uśmiechnęła się do niego szeroko.
Okularnik poczuł zupełny mętlik w głowie. Wycofał się szybko w najgłębszy kąt biblioteki i oparł się o jeden z regałów. Poczuł mieszankę zazdrości, zdrady i dołującego smutku.
Po kilku minutach przed Szymonem zaczęła się unosić fioletowa mgiełka.
-Co do...- zaczął brunet szukając źródła dymku.
Obrócił się i cały zesztywniał. W jego stronę, z gracją, szedł lis. Był spory, miał podpalane futro w kilku odcieniach fioletu. Jego oczy przypominały dwa ametysty bez skazy. To właśnie za lisem unosiła się owa fioletowa mgiełka. Zwierzę wskoczyło na wózek z książkami który stał obok chłopaka i spojrzał Szymonowi głęboko w oczy.
-Czy to mi się śni?- pomyślał oszołomiony chłopak.
-Nie, acz mogłoby. Ale czy sny są na pewno prawdziwe, czy to tylko iluzja wywowałana przez mózg?- odparł lis (acz wcale nie otwierał pyska) przechylając głowę na bok.
Szymek miał wrażenie że tylko on słyszy ten głos, ponieważ dwie dziewczyny które właśnie przeszły obok niego zdawały się nie słyszeć go.
-Komunikujemy się poprzez telepatie? Słyszysz co myślę?
-Tak. Wiem co masz zamiar pomyśleć jeszcze zanim to zrobisz.
Szymon zmarszczył brwi. Jeśli mu się to nie śni, to co to jest?
-Kim jesteś?
-Jeśli twoje pytanie ma podtekst jak mam na imię, bardzo chętnie na nie odpowiem. Nazywam się Somnium
-Somnium... To po łacinie znaczy ''iluzja''.
-Dokładnie. Ale jeśli masz na myśli kim lub też czym jestem, nie odpowiem na nie.
-Dlaczego?
-Ponieważ sam odkryjesz odpowiedź na te pytanie już niedługo.
-W takim razie... co tu robisz? I dlaczego tylko ja cie widzę?
-Jestem w tobie. W twoim mózgu. Można powiedzieć że widzisz mnie ponieważ bo sobie to wyobraziłeś, a to z kolei, bo chcesz z kimś porozmawiać, i twój mózg wyraźnie wysyła wiadomości do reszty ciała na ten temat.
-To nie ma sensu. Niby o czym miałbym chcieć pogadać?
-O tym co widziałeś, na przykład. Nie zapominaj Szymonie, że wiem o wszystkim co dzieje się w twojej głowie.
-Brzmi strasznie.
-Może i tak brzmi. Ale takie nie jest.
-Powinienem się bać, czy coś w tym stylu?
-W żadnym wypadku. Nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy.
-Po co tu jesteś?
-Już ci mówiłem. Nawet nie czytając ci w myślach widać że chcesz z kimś porozmawiać. Nie przejmuj się tym co zobaczyłeś.
-Jak mam się tym nie przejmować? Ten chłopak przytulał ją. Widziałem to.
-Czasami rzeczy nie są takie na jakie wyglądają.
-To znaczy?
-To znaczy że to co się stało, kryję inną historię.
-Jaką?
-Żaneta podziwiała bibliotekę. Szła tyłem. Wpadła na tego chłopaka, upadła na podłogę i przy okazji zgubiła okulary. Ten chłopak, o którego czujesz teraz taką zazdrość, tylko pomógł jej wstać. Scenka którą widziałeś, przedstawiała coś zupełne innego. Tamten chłopak pomagał Żanecie złapać równowagę, to wszystko.
-Skąd taka pewność?
-Uwierz mi, po prostu to wiem.
Szymon przez chwilę patrzył się na lisa, ale po chwili skinął potulnie głową.
-Jestem tu również z innego powodu?
-To znaczy?
-Musisz ich chronić.
-Słucham?
-Musisz ich chronić. Twoją rodzinę i przyjaciół.
-Dlaczego? Co takiego im grozi?
-Oni sami sobie zagrażają.
-Że co?
-Nie zrozumiesz tego teraz, a ja nie mogę ci tego wyjaśnić.
-Jak to nie możesz mi tego powiedzieć? W takim razie skąd mam wiedzieć przed czym lub kim mam ich chronić?!
-Niedługo się dowiesz. Wiele razy będziesz chciał się poddać. Jeśli to zrobisz, stracisz wszystko. Musisz być silny.
-Nic nie rozu...
-Jeszcze jedno- zrelaksuj się. Żyj chwilą, i doceniaj momenty. Baw się- przerwał mu Somnium. Gęsta mgiełka otoczyła zwierzę, i gdy opadła, już go nie było.

Teodor szedł powoli przez patio zamku. Zszedł po schodach prowadzących do zatoki i zatrzymał się przy małym lasku na brzegu jeziora. Było późne popołudnie, więc większość obozowiczów siedzieli na drugim brzegu jeziora i koszystali w pełni piękną pogodę, pod czujnym okiem ratownika. Czerwone słońce odbijało się w lustrzanej tafli wody.
Chłopak przez kilka minut stał na brzegu i wpatrywał się w wodę, kiedy usłyszał szelest gdzieś obok siebie. Szelest dochodził z lasku. Teodor natychmiast spojrzał w tamtą stronę i zrobił krok do tyłu. Jednak szelest nie nastawał, wręcz przeciwnie, cały czas narastał, zbliżał się.
Teodor nie przestawał się powoli cofać. Po chwili poczuł jak jego plecy zderzają się ze ścianą zatoczki. Spojrzał w prawo. Schody znajdowały się jakieś pięc metrów od niego. Czy w razie czego zdąży uciec?
Rozległ się dźwięk łamania gałęzi i chłopak znowu wbił wzrok w lasek. Po kilku minutach ciszy z pomiędzy drzew wyszedł  n i e d ź w i e d ź ! Chłopak wytrzeszczył oczy i nieomal wbił się w ścianę. Zwierzę było duże, bardzo duże. Miało ciemno-szare futro i czarne oczy. Niedźwiedź podszedł do Teodora zatrzymując się jakieś trzy metry przed nim.
-Nie bój się- powiedział, acz wcale nie otwierał pyska.
-C-c-c-co?- wyjąkał Teodor
-Nie zrobię ci krzywdy- wyjaśnił niedźwiedź. Miał ciepły, spokojny i głęboki głos.
Teodor spojrzał prosto w ciepłe, czarne oczy zwierzęcia i trochę się uspokoił.
-Kim jesteś?
-Nazywam się Lapidem.
-Jestem Teodor.
-Wiem- Fortitudo skinął głową.
-Co tutaj robisz?
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-Co? Dlaczego nie?
-Po prostu nie. Teodor, musimy poważnie porozmawiać o pewnym twoim aspekcie.
-Jest wiele aspektów o których ludzie chcą ze mną rozmawiać...- mruknął Teodor odwracając wzrok.
-Chodzi o twoją odwagę- kontynuował Lapidem.
-To żart, tak?
-Nie, dlaczego?
-W takim razie powiedz mi o  j a k i e j  odwadze mówimy.
-O twojej.
-Pozwól że coś ci wyjaśnię. Alvin jest odważny, Szymon jest odważny, nawet Brittany jest odważna, ale ja  n i e  jestem odważny!
-Kto tak powiedział? Twoi przyjaciele?
-Nie... oni nie...
-No więc kto?
-No... ja... i... tacy chłopacy w szkole...
-Ty?
-Tak, ja.
-Wierzysz w to że w ogóle nie masz odwagi?
-Podaj mi jeden przykład mojej rzekomej odwagi.
-W szóstej klasie podstawówki dyskutowałeś z dyrektorką, i nieomal nie zostałeś zawieszony by bronić Alvina.
Teodor wyprostował się i zrobił krok w stronę Lapidem.
-Skąd o tym wiesz?
-Wiem o tobie więcej niż ty sam- odparł niedźwiedź. W jego głosie było słychać wyraźny uśmiech.
-Zrobiłem to, bo Alvin został nieuczciwie oskarżony.
-I ty go broniłeś.
-Oczywiście!
-Jest wiele oznak odwagi. Odwagą może być stawianie czoła wrogom, ale odwagą może też być stawanie po stronie przyjaciół by ich bronić- powiedział Lapidem
-Tak myślisz?- zapytał po chwili zawahania Teodor
-Jestem o tym w stu procentach przekonany. Ale musisz pamiętać że to czy jesteś odważny czy nie, zależy od ciebie. To ty musisz sobie powiedzieć że możesz, że jesteś w stanie. Bo nikt za ciebie tego nie zrobi.
-Rozumiem.
-Musisz zacząć od teraz. Zanim będzie za późno.
-Za późno? Jak to za późno?- zdziwił się Teodor
-Niedługo sam to zrozumiesz.
-O co ci teraz chodzi? Powiedz mi, co się stanie? I czemu mam być odważny, zanim będzie za późno? Kim ty w ogóle...- zaczął Teodor, ale nie dokończył, bo Lapidem zniknął pomiędzy drzewami.

Żaneta szła różnymi korytarzami zamku rozglądając się w około. Umówiła się z Szymonem w bibliotece, ale chłopak się nie pojawił. Może po prostu miał coś ważnego do załatwienia?- pomyślała dziewczyna.
Wyszła z zamku i skierowała się w stronę wzgórza. Zatrzymała się przy ogrodzeniu i oparła się o nie. Miała jakieś dziwne przeczucie że coś jest nie tak. Szymon  n i g d y  nie zabrakł na umówionym spotkaniu. A jeśli już musiał z jakiegoś naprawdę ważnego powodu, to zawsze chociaż wysyłał sms'a by poinformować o tym.
W tamtym momencie zerwał się mocny wiatr. Żaneta musiała złapać się o ogrodzenie by nie stracić równowagi. Podniosła wzrok i wstrzymała oddech. Kilka metrów nad nią unosił się orzeł. Był cały biały z jasno-szarymi fragmentami. Zwierze wylądowało na płocie niedaleko Żanety. Zwierzę miało hipnotyzujące, szare oczy i czarny dziób. Był naprawdę duży. Na pewno większy niż powinien być.
-Nie obawiaj się- odezwała się orlica spokojnym i melodyjnym głosem.
Żaneta wytrzeszczyła oczy jeszcze bardziej i wciąż stała w milczeniu wpatrując się zdumiona w ptaka.
-Jestem Aer- ponowiła próbę rozmowy orlica
-Jestem Żaneta- odparła dziewczyna wreszcie zbierając się w sobie
-Wiem o tym.
-Kim jesteś?
-W prost ci tego nie powiem. Ale... By uzyskać odpowiedź na to pytanie, zapytaj samą siebie kim ty jesteś.
-Ja? Ale...- zaczęła brunetka i po chwili zawahała się by pomyśleć- Jesteś mną?- dodała po chwili.
-Może tak, może nie. Prawdopodobnie.
Żaneta przez chwilę wpatrywała się w Aer w milczeniu. Orlica siedziała na płocie z elegancją, pełna gracji. Wyglądała na trzeźwo myślące, spokojne, bystre, dumne i troskliwe zwierze. Czyli tak jak ona sama.
-Co tutaj robisz?- zapytała trochę nieprzytomnie bo wciąż myślała nad opcją że Aer i ona to ta sama osoba.
-Jest kilka powodów.
-To znaczy?
-Zacznijmy najpierw od tego że jest coś co musisz zmienić.
-Zmienić coś? Ja? Ale co takiego?- nie rozumiała Żaneta
-Chodzi o ciebie.
-M n i e ?- zdziwiła się Żaneta
-Musisz przestać być tak zamknięta w sobie i cicha- wyjaśniła Aer- I nie możesz się poddawać. Nigdy.
-Ale... Co w tym złego? Przecież w ten sposób nie robie nikomu krzywdy.
-I tu się mylisz.
-Słucham?
-Robisz krzywdę samej sobie.
Żaneta nie odpowiedziała. Odsunęła się od płotu i zrobiła krok w stronę Aer jakby w ten sposób zachęcając ją by kontynuowała.
-Za każdym razem gdy skrywasz w sobie jakiś problem, wątpliwość lub żal coraz bardziej oddalasz się od innych. Zamykasz się w sobie. Kiedy w twoim sercu zbierają się negatywne emocje, takie jak strach, smutek, złość lub frustracja, zmienia się ono w jedno wielkie powietrzne tornado, które niszczy wszystko co napotka. Rozumiesz to? To nie jest dobre.
-Ale nie jest też niegatywne!
-Żaneta... uwierz mi, ja wiem co mówię.
-I co niby mam z tym zrobić?
-Tego już ci nie mogę powiedzieć. Sama musisz do siebie dojść.
Żaneta skinęła potulnie głową zastanawiając się nad tym, które z pytań kłębiących jej się w głowie ma zadać.
-Co jeszcze chciałaś mi powiedzieć?- zapytała w końcu.
-Chciałam cie ostrzec.
-Co? Ale przed czym?
-To co się stanie nie jest ani negatywne, ani pozytywne.
-Jest neutralne, tak?
Aer skinęła głową.
-Właśnie dlatego musisz się zmienić.
-Ale co się wydarzy?
-Coś, co zupełnie zmieni wasze życie.
-Co to będzie? Chce wiedzieć! W ten sposób będe mogła lepiej się na to przygotować.
-Nie możesz się na to przygotować. Żadno z was nie może.
-Słucham? Jak to nie mogę? Jak to nie może-m y ? To ma jakiś związek z moimi przyjaciółmi?
-Nie masz pojęcia jak duży.
-Daj mi chociaż jakąś wskazówkę.
-Żaneta...- zaczęła Orlica
-Aer, proszę! Chociaż jedno słowo! Cokolwiek! Proszę cie!
-Będziesz musiała wiele razy rozmawiać z innymi o tym co czujesz, o problemach, o wszystkim. Nie będziesz mogła się poddawać, inaczej nie uda ci się.
-Co mi się nie uda?- już miała zapytać Żaneta, ale Aer uniosła się w powietrze i już po chwili zniknęła.


OK, to by było na tyle! Mam nadzieje że się wam podoba :) Ah, jak ja uwielbiam trzymać was w niepewności! :D xD
Z innej strony... Wiem, ostatnio rzadko wstawiam rozdziały, ale to dlatego że nie bardzo mam czas je pisać. Teraz mam egzaminy, i jeśli chce zdać do następnej klasy, muszę się przyłożyć (kolejna poprawko z matmy- nadchodzę!). Postaram się (wreszcie) skończyć aska, i dodać następną zapowiedź. No i prawdopodobnie zorganizuję coś z The Chipmunks Music, ale nic nie obiecuję :*** Buziaki!

P.S. Jeśli dobrze się wczytacie, powinniście znaleźć wskazówkę o co chodzi z tymi zwierzętami ;) Ostrzegam, jest bardzo dobrze ukryta :D Ciekawa jestem, kto z was jest na tyle spostrzegawczy by to znaleźć xD


3 komentarze:

  1. Znowu te zwierzęta
    Ja spostrzegawcza nie jestem
    I nadal nie kumam o co chodzi
    Ale to dobrze
    Dowiem się w najbliższym czasie
    *muszę być cierpliwa*
    Czekam na kolejny rozdział i ask
    Papatki ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. Cóż.. To. Jest. Świetne.
    Dobra, wiele razy to pisałam..
    Trochę późno ten kom, ale dopiero co wróciłam z Wawy więc.. Ten chłopak, którego Żaneta spotkała w bibliotece coś sugeruje.. Dobra jeszcze nie wiem o co chodzi z tymi zwierzętami, ale w końcu się dowiemy, no nie? :) Widziałam, że dodałaś 7 część, więc lecę ją czytać.. :D Pozdrówki i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ^^
    Mega mi się podoba :** I CHYBA wyłapałam o co chodzi z tymi zwierzakami.. ale przekonamy się później :D Idę nadrabiać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń