Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

sobota, 1 listopada 2014

Halloween mamy za sobą

V: Ja dopiero wstałam a mi już do drzwi puka Alvin! Spać nie dadzą! Hihihi... Gdybyście widzieli jego minę jak mnie zobaczył! Nie udało mi się wczoraj wieczorem zmazać makijażu oczu i mi został tylko się rozmazał! Hehe! Mina bezcenna! XD Wiec oddam mu teraz grzecznie głos :) Alvin? Co masz do powiedzenia?
A: Wcale nie miałem takiej miny! -.-
V: Miałeś, miałeś nie kłam! Ale Teośka wczoraj wieczorem była jeszcze lepsza!
A: Tak! ''Bo cukierek był gorzki!'' :D
V: ''Dlaczego się spóźniliście? ><''
A: ''Bo jedliśmy spagetti!'' :D
V: Oto co się wczoraj działo:
Najpierw żeśmy się spóźnili bo u mnie w domu spagetti jedliśmy! No i potem szukanie znajomych po osiedlu -.- .... Jak podchody! Ale jakżeśmy ich znaleźli to zaczęło się łażenie! Tak się wydzieraliśmy że przechodnie się na nas oglądali! No a potem bieganie, dzwonienie do domów i wołanie ''
Trick or Treat'' co znaczy ''Cukierek albo Psikus'' po Hiszpańsku. Jak doszliśmy do dzielnicy bloków wpadliśmy na genialny pomysł! Dzwoniliśmy do domów, kładliśmy się (Ja i Alvin! Najbardziej nienormalna dwójka!) na wycieraczkach i udawaliśmy martwych!
A: To był mój najlepszy pomysł!V: Trudno się nie zgodzić :D. Jedna dziewczyna uchyliła drzwi i wyrzuciła jednego cukierka a potem otworzyła drzwi szerzej i patrzy: Ja i Alvin leżymy. A reszta w śmiech! My się podnosimy i wszyscy (cała nasza 6 z resztą się rozdzieliliśmy) dostaliśmy po garści cukierków i lizaków! Było mega! Potem znaleźliśmy resztę i z siatkami pełnymi cukierków poszliśmy do Natalki na zaplanowaną już wcześniej imprezę. Fiesta jak talala! Troszkę się spóźniliśmy... -.-
A: Troszkę znaczy 4 godziny... Wróciliśmy około 2 w nocy! :D
V: Ale mimo wszystko było fajnie!... Alvin pisz za mnie bo mi telefon dzwoni... Britt się dobija...
A: No spoko. Wiec na czym to skończyliśmy?... A tak! Impreza była świetna! Cała nasza klasa biegająca po domu Natali! Widok był ciekawy! Oglądanie Horrorów, siedząc jak w kinie. W rzędach. Jakie Horrory oglądaliśmy? A no takie: ''Mama'', ''Fredy Kruger'', ''Laleczka Chuky''.... Ale to ostanie to raczej komedia! Śmieliśmy się jak nie wiem co! No bo jak nie można się śmiać z tego:
-Chuky boję się...- mówi dziewczynka
-I kurwa powinnaś!- odpowiada Chuky uśmiechając się złowrogo
Matko to było świetne! Albo to:
-Masz oczy po matce...- stwierdza Chuky- Za blisko kurwa osadzone!
Hehehe! Dla mnie to nie było tyle straszne co śmieszne... Wiecie... scena w której Chuky wbija nóż w oko kobiety nie jest dla mnie straszna. Ale zastanawia mnie jedno... Co twórcy Laleczki Chuky mają z wyskakiwaniem nagle postaci! Najpierw wyskakuję nam  potem wyskakuję a na koniec wyskakuje jakaś baba! Zaskoczenie poziomu ''zawał'' się zaczyna! I czy wam też wasze zabawki (nie żebym jakieś miał!!!) wydawały się podejrzane po obejrzeniu tego filmu... Moja kuzynka która akurat przyjechała miała dużą lalkę (kuzynka ma 6 lat)... Mniej więcej wielkości naszego Chukiego... Jako że Anabel spała u mnie w pokoju nie było bata żeby ta lalka nie wylądowała na strychu zamkniętym na klucz. Była zbyt... podejrzana... -.- Nigdy nie ufałem tej zabawce... Nigdy...
V: Alvin znowu piszesz o swojej kuzynce i tej makabrycznej lalce?
A: O Chuky mówisz czy o Belli?
V: -.- Obie są tak samo porąbane...
A: No właśnie... Coś mi się przypomniało! Nie powiedzieliśmy jak to wczoraj było z graniem w Among The Sleep!
V: Tak! Racja! Oddaje ci w tej sprawie głos!
A: Dzięki! Więc... Wczoraj odpaliłem na kompie Vicky grę Among The Sleep. Na wszystko spoko i ładnie. Grafika niczego sobie. Pierwszy cios w policzek dostałem na początku. Gra się odpala a ja widzę... shize kolorków! Wszyscy (Szymuś, Britt, Żan, Ella, Teo i Vicky) śmieją się z mojej miny! Potem główny bohater którym jest dwulatek odstawia szklankę i dopiero wtedy odkryłem czemu była ta shiza! :D No wszytko spoko! ''Ja'' mam urodziny, urodziwą mamuśkę z genialnym naszyjnikiem i TORT truskawkowy! Brittany dała by się pociąć za kawałek! :D No spoko ja jem tort a tu ktoś do drzwi puka. No mamuśka i idzie otworzyć. No krzyki i kłótnie... No i ciekawy i dający do myślenia krzyk mamy ''NIE''... No to jak mama wraca to ja się pytam ekranu ''Kto to był matka? Jakiś... cichy wielbiciel? Ojciec? Czyli nie mamy dobrych stosunków z ojcem?''. Potem branie na ręce i idziemy korytarzem. Mamy zajefajny dom w grze nie powiem że nie! Ale to jest grane do diabła? Za nami idzie... coś... cień jakiś dokładnie mówiąc. No cień znika a my wchodzimy do mojego pokoju! Ach... Który dwulatek by o takim nie marzył! Pierwsze co zobaczyłem to... EINSTEIN!!! Mój różowy słoń stał na komodzie! Mój ziomek z dema! Tak! Pełnia szczęścia! Ale co to? Matka wkłada nas do kojca a do Einsteina nie da się dojść! Chamstwo! Ale matka wychodzi a ja wkraczam do akcji. Dobijam się w końcu do Einsteina (Szymon zaproponował imię!) i dostaję go w moje łapki! A potem drugi strzał w policzek! Czemu pudełko z prezentem się śmieje? WTF??? Otwieram pudełko... pusto! I co teraz? A no teraz widzę chowającego się miśka! Idę do niego i grzecznie się pytam ''Co ty tutaj #$@!$ robisz?!''. Oczywiście jak to powiedziałem nie mogło się obejść bez bury od Szymka -.- ... No spoko akcja ciągnie się dalej, misiek zabiera mi Einsteina i chowa go... Serio? Że niby ja miałbym go nie zobaczyć skoro połowa jego cielska wystaję zza tej skrzynki? Nie wtrącam sie i gram dalej. No i moment z szafą. Wchodzę do środka i gdy tak idę mówię ''Co to ma być? Przejście do Narnii?'' ale jak zobaczyłem te płaszcze to padłem! Brittany rzuciła tekstem ''Alvin czujesz się smutniejszy?'' patrzę się na nią jak na wariatkę i odpowiadam ''Nie bo co?'' a Vicky się śmieje i stwierdza...
V: ''Bo to są Dementory!''
A: Dokładnie! No to ja idę przez dementory i dochodzę do drzwi. Które otwiera matka! Później idziemy spać i dopiero tu się zaczyna prawdziwa gra! Zabierają nam Tedy'ego i piorą w pralce. Ale nie ma się co bać! Z takimi ziomeczkami? Tedy, Einstein i Ja? Zgrana ekipa nie ma co! No to nasza zgrana ekipa idzie, idzie i idzie i przemierza ten dom i wiecie... W pewnym momencie widzę coś... Jakaś rura... No to Tedy mówi żeby sprawdzić co tam jest czy coś w ten deseń. Ja chce zabrać Einsteina! Nie mogę! ZOSTAWIŁEM EINSTEINA!!! NIEEEEE!!!
V: Britt ci tego nie wybaczy... -.-
A: No właśnie! MÓJ ZIOMECZKU!!! NIEEE!!! Och... Dobra idziemy dalej z tym koksem. No wiec ogólnie gra mi się podoba, taka przygodówka z dreszczykiem :). Ale Dama z Jeziora jest THE BEST!!! Ja tak się przed nią w beczce chowam już minute i mówię ''Ja nie mogę mam dopiero 2 lata a już jedną nogą jestem w nowym domu.... domu beczce...''. To Szymon z czymś takim ''Wiesz Alvin jakby mnie goniła naćpana kobita z dupnym uczesaniem to nawet śmietnik to willa'' a my w śmiech! Na zakończenie dowiadujemy się kto był tymi wszystkimi potworami! ''Kto'' pytacie? MAMUSIA NASZA!!! Znajdujemy ją w kuchni, popijającą piwko (bo jak to? Bez piwka?) i płaczącą. Potem idziemy do drzwi a w drzwiach światło!
V: ''Alvin! Nie idź w stronę światła!''
A: Hehe! Poszedłem! Gra jest fajna ale nic nie przebiję Amnesi!

V: Ale to na tyle! Ale żeś się rozpisał Alvin!
A: Hehe... Wiem! :D Ktoś musi dbać o długie wpisy!...
V: I to jestem ja! :D

1 komentarz:

  1. Tak... Co jak co ale określenie ''Najbardziej nienormalna dwójka'' pasuję jak ulał! :)
    Szymon

    OdpowiedzUsuń