Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

wtorek, 18 listopada 2014

The Chipmunks Musical cz.10

INFORMACJA BARDZO WAŻNA!!! Żeby mieć dalej na czym opierać romans (który jak widzę jest bardzo lubiany :D) muszę dodać kolejną nową postać! Jedna nowa postać to w sumie i tak jedna kropla w morzu! :) Aha! Postać śpiewa z kolorem: Takim właśnie ;)
PS. To będzie... NAJBARDZIEJ ROMANTYCZNY WPIS NA ŚWIECIE


-Gdzie oni tak cały czas wychodzą?- zapytał Alvin kiedy Adam i Julia znowu gdzieś wyszli
-Nie wiem- odparł Teodor wzruszając ramionami

-Ja tym bardziej- dodał Marco
-To raczej właśnie ty powinieneś wiedzieć!- wtrąciła Charlene
-No powinienem ale nie wiem- zaśmiał się Marco
-A tak a propo... W ogóle nie byliśmy w mieście!- zauważyła oburzona Brittany
-Tak!- potwierdziły razem Żaneta i Eleonora
-Ech... To znaczy że teraz i w tej chwili chcecie iść się przejść?- zapytał rozbawiony Szymon
-Tak!- zawołały razem siostry
-W sumie mamy czas...- odezwał się Teodor
-A dokładnie kilka godzin! Możemy się w sumie gdzieś przejść, zanim się ściemni. Potem musimy pogadać z Adamem i Julią. Też chce wiedzieć gdzie oni łażą codziennie!- rzekł Marco- To na co czekamy? Idziemy!

-Którą idziemy?- zapytała Żaneta kiedy stanęli na rozdrożu
-Raczej tą...- odparł Marco
-A ta?- zapytała Brittany wskazując na drugą dróżkę
-Eee.... Powiedzmy że... tamta dzielnica nie należy do najlepszych... I nie do najbezpieczniejszych....- powiedział Marco
-Chodźmy tam!- zawołał od razu Alvin ruszając w stronę drugiej drogi
-A ty dokąd?- Szymon złapał brata za kaptur
-Ej! Puszczaj!- jęknął Alvin wyrywając się
-Zostajesz tutaj!- Szymon był nieubłagany, i nie puszczał- Słyszałeś co powiedział Marco!
-Nie będzie tam tak źle!- odezwała się Charlene- Czemu nie możemy tam pójść?
-Nie to znaczy nie!
Brittany obserwowała tą sprzeczkę bez większej ochoty brania w niej udziału. Obejrzała się przez ramię na ową ''zakazaną'' dróżkę.
''Potrafię sobie poradzić!''- pomyślała. Spojrzała jeszcze raz na resztę i na palcach odeszła od nich. Nikt na szczęście nic nie zobaczył. Kiedy ich głosy ucichły odetchnęła. Zanim Alvin odpuści ona zdąży wrócić! Nic jej się nie stanie! Szła dróżką pewna siebie. Skoro Alvina może przegadać (a to już coś) to nie widziała powodu dla którego nie miała sobie poradzić! Powoli zbliżała się do miasta. Ta dzielnica nie różniła się wiele od innych w mieście! Ot, trochę odpadniętych tynków i grafiti! Nic wielkiego. W Hollywood tego jest więcej! Przyglądała się domom i wystawom sklepowym. Niektóre były naprawdę zacne! Przechodziła przez jakiś mostek, wszystko byłoby świetnie gdyby nie potknęła się na stopniu i nie upadła prosto na inną osobę. Usiadła na chodniku i potrząsnęła głową.
-Co ty tutaj robisz?- zapytał chłopak na którego wpadła
-Och, przepraszam ja...- urwała gdyż dopiero teraz spojrzała się na chłopaka... nie tyle chłopaka co to że ... że właśnie patrzyła się na inną GADAJĄCĄ wiewiórkę! Tego było trochę za wiele dla psychiki Brittany. Po prostu patrzyła się na chłopaka. Był mniej-więcej w jej wieku. Zwykły żółty t-shirt i czarna skórzana kurtka, futerko koloru ciemno- brązowego. Niebieskie oczy przyglądały jej się z ciekawością. Siedzieli na przeciw siebie bacznie się obserwując.
-Eeee....- Brittany nadal nie mogła wydobyć ani słowa z powodu szoku i zaskoczenia
-Co... Co tu tutaj robisz?- powtórzył chłopak- I jak się nazywasz?
-J-ja jestem B-Brittany- dziewczynka w końcu odzyskała mowę
-Ja mam na imię Maks- Maks wstał i pomógł podnieść się Brittany- Skąd jesteś?

-Z Hollywood...- odparła niepewnie Brittany- I ty?
-Hehe...- zaśmiał się Maks- Jestem z Anglii...Hmm... Ale skąd tyś się tu wzięła?
-Ja? Przyjechałam na ferie... Z rodziną...
-Z rodziną? Raczej nie powinnaś tutaj być... Nikt nie przepada za obcymi tutaj...- rzekł chłodno Maks mierząc ją wzrokiem
-O...- jęknęła Brittany
-Hej! Tylko nie myśl że chce ci coś zrobić! Wydajesz się miła...- Maks uśmiechnął się- Nie musisz się mnie bać.
-Fajnie! Ale chyba powinnam już wracać...- westchnęła Brittany- Oni nie wiedzą że tu jestem... Będą się martwić...
-Może będą ale nie muszą. Chodź- Maks chwycił Brittany za nadgarstek- Pokaże ci okolicę...
-Hmm...- Brittany zawahała się- No... No dobra!
-Super!- uśmiechnął się Maks- Chodź!
-Nie jestem pewna tego wszystkiego...- mruknęła Brittany- Jestem inna...
-''Inna''? Co ty bredzisz!- Maks zatrzymał się i spojrzał jej w oczy- Jesteś taka jak my! Trzeba tylko... zmienić parę szczegółów!- dodał rozglądając się w około- Wiem! Chodź ze mną!
-Ale... Maks ja nic nie rozumiem!- zawołała za nim Brittany ale mimo wszystko pobiegła
-Chodź...- Maks otworzył drzwi od jednego ze sklepów
-Sklep ''Wszystko dla Lalek''?- zdziwiła się Brittany czytając szyld- Po co tu przyszliśmy?
-Bo raczej w sklepie z normalną odzieżą nie znajdziemy tego czego szukamy- zaśmiał się Maks wchodząc do środka, za nim weszła Brittany
-Ech... Szkoda że sklep jest opuszczony...- westchnęła
-Teraz dobrze. Nie musimy płacić! A ty... Ty tu zaczekaj!- zawołał przez ramię Maks i pobiegł w głąb sklepu zostawiając Brittany zdziwioną, stojącą na ladzie. Po chwili wrócił niosą kilka ubrań w rękach
-Trzymaj- powiedział podając jej ubrania
-To są... Ubrania a'la EMO?- zdziwiła się Brittany zerkając na rzeczy
-Tak! Dzielnica jest jaka jest. Wygląd jest tu ważny, a góruję tu właśnie taki styl. Wybierz sobie coś jak ci się spodoba- zachęcił Maks- Ale z tym EMO to bez przesady!
-Hmmm... Skoro nalegasz...- Brittany wzruszyła ramionami i odeszła, by chwilę potem wrócić
-Woooow....- westchnął z zachwytem Maks widząc nową, odmienioną Brittany
-I jak?- zapytała Brittany poprawiając spódniczkę. Wyglądała zupełnie inaczej! Różowa bluzeczka na ramiączkach, czarna, skórzana kurtka. Tylko czarna spódniczka z falbankami dodawała dziewczęcego uroku. W skrócie: Brittany wyglądała lepiej niż zwykle!
-Wyglądasz...- zaczął Maks szukając odpowiedniego słowa- Wyglądasz niesamowicie!- dodał z westchnieniem
-Dzięki!- zachichotała Brittany
-To teraz możemy iść! Chodźmy!- powiedział Maks
-Ech... Zrozumieć twój tok myśli...- westchnęła Brittany- To nie lada wyzwanie...
-Phi! Przesadzasz!- odparł Maks
-No nie sądzę... Znowu gdzieś idziemy a ja nie wiem gdzie!- rzekła Brittany kiedy wychodzili ze sklepu na uliczkę
-Rany! Ale mi się maruda trafiła!- udał jęknięcie Maks- Jak chcesz możesz tu zaczekać!
-To zamiast łazić nie-wiadomo-gdzie... raczej zaczekam...- powiedziała Brittany- Tylko wracaj szybko! Jakoś... Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego miejsca...
-Jak chcesz- wzruszył ramionami Maks- Ja zaraz wracam! Nigdzie się stąd nie ruszaj!- zawołał przez ramie i odbiegł.
Ledwo minął jeden dom a usłyszał głośny, dziewczęcy pisk z miejsca w którym zostawił...
-Brittany!- szepnął do siebie i natychmiast, jak na miotle popędził z powrotem. Wyjrzał przez róg budynku. Brittany nie stała, wisiała głową w dół gorączkowo próbując się wydostać z pułapki. Jakiś chłopak, jakiś 18-latek trzymał ją za ogon. Maks należał do osób które najpierw działają potem myślą. Jednak zobaczył że porywacz ma nóż, biedny Maks nie miał szans... Ale przecież musi coś zrobić! Wpadł na pewien szalony i nieodpowiedzialny ale jedyny pomysł. Szybko i cicho podbiegł do chłopaka, wskoczył mu na rękę i zwinnym ruchem wyciągnął ogon Brittany z uścisku. Chłopak po chwili zauważył różnicę i obrócił głowę.
-To my już zmykamy!- rzucił Maks, złapał Brittany za rękę i pociągnął za sobą
Chłopak przez chwilę przyglądał się jak jego zdobycz ucieka. Po chwili cofnął się i uciekł.
Maks zwolnił dopiero kilka dzielnic dalej. Brittany oparła się o ścianę dysząc ciężko. Była przerażona. Takie coś to blizna na całe życie!
-Wszystko dobrze?- zapytał Maks- Nic ci nie zrobił?
-N-nie... Wszytko g-gra... Tak myślę...- odparła Brittany
-Super...- uśmiechnął się Maks i spojrzał w dół. Dopiero teraz spostrzegł że wciąż trzyma Brittany za rękę... Ale o dziwo mu to nie przeszkadzało- Jak chcesz mogę cię zabrać do domu...- dodał po chwili dziwnie smutnym głosem
-Nie!- odpowiedziała gwałtownie Brittany- Nie musisz! To nie twoja wina! Naprawdę nic mi nie jest! Wszystko gra.- uśmiechnęła się spokojnie- Dzięki za ratunek... To było coś!
-Heh... To nic takiego...- powiedział skromnie Maks
-Może i tak... Ale mimo wszystko dziękuję- po tych słowach Brittany pochyliła się i cmoknęła go w policzek. Maks znieruchomiał.
-Woow...- westchnął i zaśmiał się nerwowo
Brittany uśmiechnęła się widząc jego zmieszaną minę.

-Chodź! Chce ci coś pokazać!- zawołał nagle Maks
Brittany spojrzała na niego nieufnie
-Tak wiem. Znowu! Ale to jest warte tego wszystkiego!- usprawiedliwił się chłopak- To jak?
-Jasne że z tobą idę!- zaśmiała się Brittany i pobiegła za nim

-Daleko jeszcze?- zapytała wiewióretka kiedy wchodzili po schodach jakiegoś budynku
-Już niedaleko. Zaufaj mi!- odparł Maks otwierając drzwi na dach
-To tutaj? Tylko po to żeby zobaczyć...- Brittany urwała bo właśnie wyszła na zewnątrz
-Mówiłem...- mruknął Maks dumnie
-O rany...- westchnęła Brittany.
Widok był świetny! Widok z wysokiego budynku o zachodzie słońca jest... trudno to opisać! Widok na panoramę, Wieża Eilffla, za nią zachodzące słońce. Brittany była zachwycona. Usiadła obok Maksa.
-To jest... przepiękne!- zawołała- Skąd ty...
-Och wiesz... Często tu wpadam... Taka oaza spokoju- odparł Maks
-Teraz zrozumiałam...- zaczęła Brittany- To wszystko co o was słyszałam... to nie prawda! Jesteś naprawdę fajny!
-Ty też jesteś miła... Naprawdę cię lubię...- po tych słowach oboje odwrócili głowy.
Ich twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie. Maks dyskretnie spojrzał w dół. Trzymali się za ręce. Ponownie spojrzał Brittany w oczy.
''Nie wstydź się!''- usłyszał w głowie
''Nie wstydzę się!''- pomyślał... i pocałował Brittany!

1 komentarz:

  1. *o* spodobał mi się ten Maks ^^ lubie niegrzeczncyh chłopców :D XD
    Coś czuje że nieźle namiesza :)

    OdpowiedzUsuń