Cofam to co wcześniej mówiłam o Charlene! Z nią będzie... BAD ROMANCE normalnie! :3 Dziękuję Charlene... I moja romantyczna weno :)
Już po kilku dniach wszyscy przywykli do obecności kolejnej wiewiórki w domu. Traktowali Charlene jak starą znajomą, polubili ją nawet. Spędzali z nią każdą chwilę a Alvin wyglądał na dumnego z takiej znajomej. Wszyscy zagadywali ją o byle co żeby rozpocząć temat. Tego wieczoru siedzieli sobie w salonie przed kominkiem. Brittany raczej trzymała się z tyłu nie chcąc się wtrącać w ich rozmowy. Tym razem ta zeszła na duet Alvina i Charlene...
-To prawda że kiedyś śpiewaliście razem?- zapytał Marco a Brittany poczuła niemiłe ukłucie w sercu. Zwykle pytali się o ICH duet...
-Tak, ale to było już dawno...- odparł Alvin
-Zaśpiewajcie coś!- zaproponował Marco
-Dajcie spokój! Już dawno nie śpiewaliśmy!- zaśmiała się Charlene
-No to już czas przypomnieć cobie co nieco!
-Wiesz... To nie taki zły pomysł...- powiedział Alvin
-Och. No skoro nalegasz...- westchnęła Charlene z uśmiechem
We're like a melody with no words
Until we figure it out
We sing
La, la, la, la, la, la
I know it's simple, yeah
But it's worked right up until now
'Cause up till now, yeah
Every day's been like a dream world, oh
But now you're not just in my head, oh no
When we remember different summers
It's like tossing your heart to see where it lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again and again and again, oh
Wszyscy po tej piosence zaczęli im bić brawo. Alvin kątem oka zauważył że Brittany spuszcza wzrok i wychodzi po drodze zabierając ze sobą gitarę. Spojrzał na Charlene którą wszyscy zaczęli komplementować za głos.
-Zaraz wracam...- szepnął do blondynki i poszedł za Brittany.
Zatrzymał się na korytarzy zastanawiając się przez chwilę gdzie iść. Do pokoju dziewczyn? Już ruszał w stronę schodów ale się zatrzymał. Za sobą, z ganku usłyszał dźwięki gitary. Odwrócił się i poszedł za muzyką. Wyszedł na zewnątrz, wiatr musnął mu twarz. Był ciepły wieczór. Chciał podejść do Brittany ale zatrzymał się w odpowiedniej odległości. Brittany siedziała na schodkach werandowych z gitarą w rękach. W jej głosie wyraźnie było słychać że płakała.
Made a wrong turn
Once or twice
Dug my way out
Blog and Fire
Bad decisiones
That's alright
Welcome to my silly live...
Mistreated, misplaced, misunderstood
Alvin 'No way, it's all good', it didn't slow me down
Mistaken, always second guessing, underestimated
Look, I'm still around
Alvin stał słuchając piosenki, jednak nie odważył się ruszyć. Nigdy nie myślał że Brittany się tak czuję... Wiedział że nie lubi Charlene ale żeby była o nią zazdrosna? Jak się nad tym teraz zastanowić to miała ku temu powody... Ostatnio spędzali z nią za mało czasu, cały poświęcali Charlene... Odsunęli ją od grupy... Całkowicie zostawili samą sobie, biedna Brittany. Teraz Alvin wiedział jak się czuję... I co gorsza, on sam do tego doprowadził... Z wyrzutami sumienia wycofał się z powrotem do domu. Poszedł do salonu i podszedł od razu do Marco.
-Chce... Muszę pogadać...- mruknął do niego
Marco spojrzał na niego zdziwiony ale poszedł za nim do kuchni.
-Co się stało?- zapytał
-Zauważyłeś że Brittany ostatnio zachowuję się dziwnie?- zaczął delikatnie Alvin
-Tak...
-Jest jakaś... inna... Nie gada z nami, ukrywa się, jest zamknięta w sobie...- wyliczał Alvin- Myślisz że to może mieć związek z obecnością Charlene?
-Nie wiem... Ale myślę że innej opcji po prostu nie ma. Zanim Charlene tu zamieszkała Brittany była dziewczyną cieszącą się życiem a teraz...- powiedział Marco
-I co teraz? Nie chce widzieć Britt w takim stanie ale przecież nie wyrzucimy Charlene na ulice! Nie wiem już co mam robić...- jęknął Alvin zrezygnowany
-Wiesz... Może po prostu powinieneś z nią porozmawiać...- zaproponował Marco
-Nie wiem... Co jak mnie nie posłucha? Wiesz jaka ona jest...- odparł nieprzekonany Alvin
-Posłucha...- pocieszył go Marco- Uwierz mi, musisz być z nią szczery...
-Dobrze... Pogadam z nią... Dzięki stary za radę!- uśmiechnął się Alvin
-Nie ma za co! Od tego są kumple!- odpowiedział Marco- Wracamy? Jeszcze zaczną coś podejrzewać.
-Tak. Chodź.- odparł Alvin wychodząc z kuchni
-No jesteście! Gdzie żeście byli?- zapytała Charlene na ich widok
-Aa... nigdzie...- odparł krótko Marco
-Jak tam sobie chcecie...- wzruszyła ramionami Charlene
-Ej... A tak właściwie to gdzie jest Brittany?- zapytała nagle Żaneta
-Położyła się wcześniej!- odparł natychmiast Alvin słysząc za sobą znajome mu dobrze kroki na korytarzu i schodach
-Hmm...- Eleonora spojrzała na niego podejrzliwie
-Jakie ''hmm'' Eleonora? Poszła spać, problem?- zapytał Alvin
-Nie, nie! Skądże...- wycofała się Eleonora
-A która jest godzina?- zapytał Teodor
-Około 23- odparli razem Szymon z Żanetą
-Idziemy spać?- zapytał Adam ziewając
-Taaak- powiedzieli wszyscy razem dźwigając się z podłogi
-Skłamałeś że Brittany poszła spać wcześniej prawda?- zapytał Szymon Alvina kiedy szli po schodach do swoich sypialni
-Nie... No, może trochę...- odparł Alvin
-Znowu się pokłóciliście?- zapytał Teodor w pokoju chłopców
-Nie... Ale chyba się na mnie obraziła...- mruknął Alvin zaglądając do walizki- Widział ktoś moją piżamę?- zapytał zaglądając pod swoje łóżko i pod poduszkę
-Alvin, nie zmieniaj tematu!- uprzedził Szymon
-A ja zmieniam?- udał zdziwienie Alvin
-Trochę zmieniasz...- wtrącił niewinnie Teodor
-Myślałem że jesteś po mojej stronie!- powiedział oburzony Alvin
-Nie jestem po niczyjej stronie!- odparł Teodor
-Alvin...- mruknął Szymon a po jego minie wyraźnie widać było że
''Braciszku powiedz ty mi co zrobiłeś?...''
-Co? Nie wiem o co się obraziła! Zamknęła się w sobie...- powiedział cicho Alvin
-Hmm... Od kiedy dokładnie?- zapytał Szymon
-Nie jestem pewien...
-Alvin przecież jeszcze trochę a będziesz znał ją lepiej niż Żaneta i Eleonora!- powiedział Szymon- Musiałeś coś zauważyć!
-No OK, OK!... Niech pomyślę... To chyba się zaczęło kiedy Charlene u nas zamieszkała- odparł Alvin nagle sobie przypominając
-Czyli to wina Charlene... Ale przecież...- zaczął Szymon
-Ale przecież nie wyrzucimy Charlene! To by było po prostu wredne...- mruknął Alvin
-Wiem. Ale przecież Britt to nasza przyjaciółka... Pogadasz z nią rano.- powiedział Szymon
-Co? A-a-ale dlaczego j-ja?- jęknął Alvin
-Bo ty znasz ją najlepiej! HELLO! Wracamy do świata realnego braciszku!- zawołał Szymon
-Wiesz... No właściwie to nie tylko ty mi to mówisz więc... OK...- odparł cicho Alvin
Następnego dnia kiedy Alvin wszedł do kuchni już widział całą sytuacje. Szymon od razu spojrzał na niego popędzająco, Żaneta i Eleonora rozmawiały z Charlene a Teodor pomagał robić nowe kanapki z Julią, Adamem i Marco. Brittany jak zwykle trzymała się dalej co jakiś czas zerkając na resztę.
-Nie jestem głodna... Idę na spacer...- powiedziała w końcu zeskakując ze stołu i idąc w stronę drzwi wejściowych
-Alvin!- mruknął Szymon
-Już! Już!- odparł Alvin i poszedł za Brittany
-Pfu! Tiaa... Na spacer! Raczej na jakiś jogging!- mruknął do siebie Alvin stając na dworze i rozglądając się za Brittany która zniknęła(podobnie jak jego gitata).- Czemu ona zawsze tak znika? .... Nie mam na to czasu!- dodał i poszedł do miejsca w którym prawdopodobieństwo znalezienia Brittany było największe... Znaczy nad jezioro. Tak jak sądził Brittany tam była. Znowu z gitarą. Znowu grając piosenki które dołowały i pogłębiały poczucie winy Alvina...
Kiedy znajdziemy się na zakręcie...
Co z nami będzie?
Świat rozpędzi się niebezpiecznie...
Co z nami będzie?
Nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź,
Może lepiej gdy nam teraz nic nie powie...
Alvin podszedł trochę bliżej, jednak jak wcześniej zatrzymał się w odpowiedniej odległości. Znowu to samo poczucie winy... Teraz już wiedział jak taki kryzys miłosny wygląda z punktu widzenia chłopaka... Co gorsza ofiarą miłości jest tu nie on jak jest zwykle to w romansach bywa... Ofiarą została tu właśnie biedna Brittany... Wsłuchał się w dźwięki gitary i jak zaczarowany obserwował Britt...
Nasz każdy pełen przygód rok,
Każdy miesiąc drogi nasz,
Każdy nowy dzień jak szansa i,
Każda chwila trwogi nasz,
Każdy zachód słońca nasz,
Każdy podniesiony TON,
Każdy naprawiony błąd,
I czy musimy stracić to?!
Teraz Alvin doznał olśnienia. No właśnie: ''Każdy zachód słońca nasz, każdy podniesiony ton, każdy naprawiony błąd...'' Chodź nie zawsze się rozumieli... Brittany jedyna go rozumiała, potrafiła rozbawić, zgasić, pocieszyć.... Zawsze była obok... Zawsze mu pomagała i godziła się na wszystko żeby tylko pomóc przyjacielowi... Dopiero teraz dostrzegł że do tej pory zachowywał się wobec niej jak egoista, myślał tylko o sobie... A pewnej chwili poczuł jakiś impuls, zrobił kilka kroków w stronę Brittany:
W żywym ogniu niełatwych pytań
Topimy plany i sami nie wiemy,
Po co chcemy przeczytać cały scenariusz,
Szukamy błędów, przewidujemy najgorsze
Że nie dojdziemy do Happy Endu
A to dopiero początek, tyle przed nami,
Po co się pytasz na starcie ''co będzie z nami''
I nawet jeśli to życie zna już odpowiedź,
Będzie dużo ciekawiej gdy teraz nic nam nie powie...
Kiedy zaczął śpiewać Brittany odruchowo odwróciła głowę w jego stronę. Pod koniec zwrotki Alvin usiadł obok niej na pomoście i spojrzał jej w oczy. Brittany zmieszana spuściła wzrok.
Tyle miejsc odkrytych gdzie,
Inni nie dotarli wciąż,
Tyle krętych dróg pod prąd
I czy musimy stracić to?!...
Podniosła smutny do bólu wzrok. Po prostu siedziała i patrzyła na niego z dawnym zaufaniem. Alvin westchnął
-Nie musimy...- powiedział cicho
-Co?- zapytała Brittany
-Nie musimy tego tracić... Chodź nie zawszę się rozumieliśmy... Jakoś ze sobą wytrzymujemy... To chyba coś znaczy...- rzekł Alvin
-Nie wiem... Teraz już nic nie wiem...- odparła Brittany
-Britt... Ja chce wiedzieć co się dzieje- powiedział stanowczo Alvin
-A-ale... Przecież nic się nie dzieje...- rzuciła szybko Brittany nerwowo zaczesując grzywkę
-Spokojnie! Brittany... Przecież ja widzę! Jestem twoim przyjacielem... Chce pomóc- rzekł spokojnie Alvin
Brittany westchnęła
-Bo ona cię lubi...- szepnęła
-Co? Kto?
-Charlene! Przecież potrafię to ocenić! Z daleka widać że dla niej to mogłoby być zdecydowanie coś więcej niż tylko ''przyjaźń''- powiedziała Brittany
-Ale... Britt! Przecież dla mnie to tylko przyjaciółka! Ty... Ty jesteś zazdrosna?- zapytał Alvin
-Nie o to chodzi... Po prostu kiedy widzę jak wszyscy się dobrze czują w jej towarzystwie to... To wtedy czuję się niepotrzebna....- szepnęła Brittany
-Ojej... Britt, nie wiedziałem... Och... Czuję się podle! Jestem twoim przyjacielem... A dopiero teraz zauważyłem jaki dla ciebie jestem... Zachowywałem się jak egoista... Myślałem tylko o sobie! Nie pomyślałem jak ty się będziesz czuła... Przepraszam...- wydukał Alvin skruszony
-Alvin! Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego znam!- zawołała Brittany wtulając się w niego- Dziękuję że jesteś tu ze mną... Jesteś kochany!- dodała
Alvin spojrzał na nią zaskoczony
-Nie ma za co...- odparł odwzajemniając uścisk
Siedzieli tak razem kilka minut ale dla nich to było jak... Jak kilka godzin. Alvin zastanawiał się tylko czemu czuję się tak jakby powiedział za dużo...Jednak teraz to nie było ważne...
-Jeszcze raz przepraszam- powiedział kiedy się puścili
-Nic się nie stało...- odparła Brittany
-Stało się! Ostatnio w ogóle nie miałem czasu żeby z tobą chociaż porozmawiać- rzekł Alvin- ... Wiesz co? Może... Może idziemy się przejść?- zapytał
-A reszta? Nie będzie się martwić?- zapytała Brittany
-Nieee! Pewnie wiedzą że wrócimy później! To jak?- Alvin wstał i wyciągnął do niej rękę
-No... No dobrze!- zaśmiała się Brittany biorąc go za rękę.
Do domu wrócili dopiero na kolacje ale wszyscy i tak domyślali się że wrócą późno. Oni w tym czasie wszystko sobie wyjaśnili i spędzili ze sobą cały dzień nadrabiając te stracone trzy dni bo chodź one nie wrócą nadejdą nowe, lepsze dni...
Słowo od Autorki: Romanse!!! YEY!!! To był chyba najbardziej Alvittanowy wpis jaki pisałam... Pisałam go z oderwanym klawiszem Backspace ... Muszę go jakoś taśmą przykleić chyba...
Szkoda że nie zrobiszłaś tej rozmowy na spacerze ale i tak uper wyszło
OdpowiedzUsuńMi się podobał, brit zazdrosna o Charli, a Alvin był zazdrosny o Marco.. ^^ fajny pomysł c:
OdpowiedzUsuń