Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

poniedziałek, 13 października 2014

The Chipmunks Musical cz.2

Hmm... Albo mi komp nawala albo mnie olewacie... To przykre naprawdę... Jeśli chcecie żebym dalej pisała (nawet jeśli miało by to być pisanie dla kilku osób!) napiszcie chodź jeden komentarz! Proszę! To nie jest fajne prowadzić bloga siłą woli bo nikt i tak tego nie chce.... :( Ja chce dalej pisać ale wy też tego musicie chcieć jeśli dalej mam to ciągnąć... Ja rozumiem: szkoła i w ogóle ale nawet ja kończąc o 16:30 mam czas chociaż napisać kawałek wpisu który aktualnie szykuję! :(

A jednak Wiewióretki miały racje z pakowaniem się. Te dwa dni zleciały tak szybko że nim się ktokolwiek obejrzał już siedzieli w taksówce jadąc na lotnisko. Rozmawiali podekscytowani. Głównie Wiewióretki bo chłopcy już byli w Paryżu, ale Wiewióretki jechały po raz pierwszy. I były bardzo szczęśliwe. O niczym innym nie mówiły! Jednak im to nie przeszkadzało. Zachowywali się kiedyś dokładnie tak samo, kiedy sami pierwszy raz tam lecieli. Chętnie więc odpowiadali na różne pytania zadawane górami przez dziewczyny
-Byliście pod wieżą Eiffla?
-A jak mogliśmy nie być? Oczywiście że tak!
-Wjechaliście na samą górę?
-Nie bo Teodor wyhodował sobie lęk wysokości... Ale oczywiście chcieliśmy -.-
-Jedliście bagietki?
-Nie mnie się pytaj! :D

-Gdzie mieszkaliście? Hotel czy Mieszkanie?
-Wypasiony Hotel opłacony przez studio!
-Taak.... A potem zdemolowany przez ciebie Alvin...
-Wolałbym gdybyś o tym nie mówił...
-Ubezpieczyciela to zabolało...
-Pff... Każdy chodź raz coś zdemolował! Nawet ty Szymuś!
-Gdzie chodziliście?
-Wszędzie!
W końcu za oknami zrobiło się ciemno a oni właśnie lecieli nad Paryżem. Cała szóstka prawię przykleiła się do okiem podziwiając migocące światła miast w oddali. Podziwiali wielką wieże Eiffla również świecącą tysiącami małych światełek. Wszyscy wiedzieli że jak nic nie zapomną tego widoku.
-Dave znowu będziemy mieszkać w tym hotelu co kiedyś?- zapytał Alvin odwracając się od szyby
-Nie. Mam tu dawnego przyjaciela. Pracowaliśmy kiedyś razem. Mieszka na obrzeżach Paryża- wyjaśnił Dave- I spokojnie! Nie będzie aż tak daleko do Eiffla! 30 minut spacerem!- dodał widząc ich zmartwione miny- Jak wylądujemy powinien na nas już czekać. Potem jedziemy na wieś na której mieszka...
Alvin zrobił nieco kwaśną minę ale szybko się uspokoił widząc jak zależy na tym wyjeździe Britt. Znaczy... Jak zależy na tym wyjeździe wszystkim, rzecz jasna! Szymon na widok jego spojrzenia (na Brittany) zapytał się miną ''Czemu ty się nadal okłamujesz?'' ale Alvin udał że nie zwrócił na to uwagi. W końcu samolot wylądował a oni dostali ''W podziękowaniu za korzystanie z naszych lini lotniczych :) '' małe czekoladowe serduszka. Prawdą było. Kiedy tylko wyszli z lotniska ciągnąc za sobą walizki (Jakim cudem walizka Britttany od zawsze jest i była mniejsza niż Alvina?! O.o) Wyszli z (ogromnego swoją drogą) lotniska i rzeczywiście! Dave od razu podszedł do porządnie wyglądającego człowieka po trzydziestce. Uściskał się z nim serdecznie
-Pablo! Dobrze cię widzieć!
-I nawzajem Dave!- odpowiedział Pablo. Miał świetny, francuski akcent
Alvin odchrząknął żeby zwrócić na siebie uwagę
-My tu jesteśmy!- dodał
-A tak! Pablo to są... eee...- uciął Dave zastanawiając się jak nazwać stosunki z Wiewiórkami*
-Trochę dzieci?- podpowiedziała Eleonora
-Dobry pomysł! Więc... Pablo to Szymon, Żaneta, Eleonora, Teodor, Brittany no i Alvin- powiedział wskazując na każdego po kolei a Ci przywitali się grzecznie (Nawet Alvin! Woow!)
-Miło mi was poznać! Na pewno jesteście zmęczeni! Ruszamy?- zapytał wskazując na swój samochód.
-Miło. Jedźmy.- pokiwał głową Dave i zapakował podopiecznych do wozu. Ruszyli. Nie jechali jakoś specjalnie długo. Ot, godzinkę lub trochę mniej. Zajechali pod ładny wiejski zajazd**

* Dave nie jest ich ojcem. Przygarnął ich jak Wiewiórcze sierotki :3 Awwww Dave!
** Ja nie wiem jak to inaczej nazwać! Ale! To nie jest ośrodek wypoczynkowy! Tylko zwykły dom i zagrody dla kuni, krów, owiec itd. Wiecie co mam na myśli! :D i to nie jest błąd ''KUNI''

2 komentarze:

  1. ja bardzo chce zebys pisala ale przez caly czas szukam twojego poprzedniego bloga bo mam wrazenie ze czytam od polowy. daj adres proosze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żem się wzruszyła! Kochane Wy mordeczki moje! :D Trochę dziwny jest ten mój poprzedni blog i... i dziwny ale proszę o to link: http://blogujaca-wiewiory.blog.pl/
      :D Moje mordeczki! Przecież ja was nie zostawię! :3 Nie mogłabym! PS. Poleć nawet pijaczkowi z bod Biedronki :D

      Usuń