Cześć! Wracamy do seri świątecznej która zaczyna się rozkręcać i z którą trzeba się pospieszyć! >< Opóźnienie seri okazjonalnej... No przecież to u mnie norma! Ale! Teraz to nie moja wina! No chyba że za moją winę uznacie to, że jestem chora i leżę w łóżku :(
Następnego dnia wstali dosyć późno. Głównie z racji że poprzedniego wieczora wrócili późno z baru/restauracji, i od razu poszli spać. Nadia wylądowała w pokoju z dziewczynami, co im chyba nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie. Nadia okazała się być bardzo fajną dziewczyną- sympatyczna, zabawna, inteligentna, uprzejma, śmiała, i trochę chłopczyca. Co absolutnie nie było jej wadą! Przynajmniej nie daje sobą dyrygować i walczy o swoje. Kilka dni po przyjeździe Nadi miały również miejsce jasełka w szkole. Wszystko było już idealnie dopracowane. Scenariusz wyuczony, scena przygotowane, stroje uszyte (w tej sprawie Brittany oczywiście miała swój udział), no i oczywiście piosenki. Wiewiórki krzątały się po scenie ubrane na galowo.
-Jest cała szkoła!- powiedziała Brittany wyglądając na widownie
-Gdzie jest Dave i Nadia?- zapytał Teodor
-Niech no się rozejrzę...- mruknęła Brittany
-Jest!- zawołał Alvin wskazując na widownie- Drugi rząd, 5 siedzenie od lewej!
-Rzeczywiście!
-Dobrze wszyscy już są- powiedziała nagle Panna Ortega wchodząc za kulisy- Miejsca zajęte. Wszyscy są? Świetnie!
Chórek, według planu miał najpierw zacząć imprezę jakąś skoczną piosenką świąteczną, więc staną na środku sceny. Rozległy się wiwaty a chwile potem zaległa się cisza i zaczęła grać dobrze znana wszystkim piosenka.
Jingle bells, Jingle bells
Jingle all the way,
Oh what fun it is to ride
In a one-horse open sleigh,
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way,
Oh what fun it is to ride
In a one-horse open sleigh.
Kiedy skończyli od razu widownia zaczęła pięknie dla nich klaskać.
-Trzy....Dwa...Jeden...- mruknął cicho Alvin i po jeden ukłonili się i wrócili na swoje miejsce z boku sceny po prawej stronie, cicho między sobą szepcząc.
-Dobrze nam poszło
-Dobrze? Byliśmy naprawdę świetni!
-Alvin, proszę cię...
-No co?
-Nieważne. Pierwsza scena! Cicho!
-Ale o co ci...
-Ćśśśś!
-Ale ja chce tylko wiedzieć...
-ALVIN!
-Dobra, dobra! Już nic nie mówię!
Teatr się ciągnął, a aktorzy grali rewelacyjnie! Widzowie byli zadowoleni. Wiewiórki co jakiś czas śpiewały kolędy, jak to było zaplanowane, i ogólnie wszystko wychodziło na to że jasełka będą udane, i wszyscy będą zadowoleni. W końcu występ dochodził do sceny w szopce i trzeba było znowu śpiewać. Zaczęła grać przyjemna, spokojna muzyka:
Silent night! Holy night!
All is calm, all is bright
round yon virgin mother and child,
Holy infant so tender and mild,
sleep in Heavenly peace!
sleep in Heavenly peace!
Silent night! Holy night!
Shepherds quake at the sight;
glories stream from Heaven afar,
Heavenly hosts sing Alleluia,
Christ, the Saviour, is born!
Christ, the Saviour, is born!
Silent night! Holy night!
Son of God, Love's pure light
radiant beams from Thy Holy face,
with the dawn of redeeming grace,
Jesus, Lord at Thy birth,
Jesus, Lord at Thy birth.
Znowu cudowne oklaski. Wiewiórki spojrzały ukradkiem za siebie. Panna Ortega pokiwała głową, również klaszcząc. Piękny ukłon. I tym razem nie stanęli z boku sceny tylko pobiegli za kulisy, gdzie od razu spotkały ich pochwały i oklaski
-Byliście świetni!
-Widownia jest zachwycona!
-Oby tak dalej!
-To jeszcze nie koniec- oznajmiła w końcu Panna Ortega- Za chwile śpiewacie piosenkę końcową. Potem idziemy na wigilie klasową, a za kilka dni...
-Mamy ferie!- zawołał wesoło Alvin
-...Tak macie ferie- powtórzyła Panna Ortega
-A na co pójdą pieniądze z kiermaszu?- zapytała Eleonora zmieniając temat
-Na schroniska, dla bezdomnych zwierząt- odparła Alicja
-Ooo....- wzruszyły się wiewióretki
-To naprawdę szczytny cel!- dodała Żaneta
-Piosenka końcowa!- powiedział Szymon- Szybko chodźcie! Szybciej!
Znowu śpiewanie. Widzowie najwyraźniej tego wyczekiwali najbardziej.
Oh, the weather outside is frightful
but the fire is so delightful
and since we’ve no place to go
let it snow, let it snow, let it snow
It doesn’t show signs of stopping
and i’ve bought some corn for popping
the lights are turned way down low
let it snow, let it snow, let it snow
The fire is slowly dying
and my dear, we’re still goodbying
as long as you love me so
let it snow, let it snow, let it snow
Tym razem zanim się ukłonili na scenę weszła reszta aktorów oraz Panna Ortega. Stanęli w rzędzie i ''na trzy'' się ukłonili wśród wiwatów i oklasków. Zadowoleni zeszli ze sceny. Wszyscy sobie gratulowali, które nie ominęły również chórku. Teraz mieli dziesięć minut na porozmawianie z rodzinami a potem Wigilia klasowa. Wiewiórki szybko wybiegły zza kulis, przy scenie już czekał na nich Dave w towarzystwie Nadii.
-Byliście niesamowici!- zawołała Nadia kiedy podeszli
-Dzięki!
-W realu brzmicie lepiej niż na nagraniu- dodała dziewczynka
-Ale chyba nie gorzej?- zapytał szybko Alvin, wszyscy się zaśmiali
-Gratulacje występu- odezwał się Dave
-Serio, ci się podobało?
-Oczywiście! Byliście świetni!- powiedział Dave
-Teraz mamy wigilie klasową- rzekł Szymon
-Wiem. Ja chce porozmawiać z waszą wychowawczynią- odparł Dave
-Ale... Chyba nic nie zrobiliśmy, prawda?- zapytała niepewnie Brittany
-Jak na razie tego nie wiem...- odrzekł Dave patrząc znacząco na Alvina
-Ej, ja nic nie zrobiłem!- oburzył się Alvin
-Opłatek!- zawołała głośno Panna Ortega wchodząc do klasy. Wszyscy od razu ustawili się w kolejce i dostali po kawałku opłatka. Alvin powędrował do najbliżej stojącej osoby. Czyli oczywiście do Brittany
-Hej
-Hej. To kto pierwszy?
-Dziewczyną się ustępuję...- uśmiechnął się łobuzersko Alvin
-Och ty...- westchnęła Brittany- Dobrze więc ja życzę ci... Wesołych Świąt, dużo prezentów, dobrych ocen, spełnienia marzeń i żebyś trochę zmądrzał.
-No dzięki!- mruknął Alvin- OK, więc ja.... Ja ci życzę równie Wesołych Świąt, również dużo prezentów, spełnienia marzeń, i.... I żebyś dalej dążyła do celu!
-Awww... Dziękuję Alvin!- uśmiechnęła się Brittany
-Nie ma za co...- odpowiedział również uśmiechem Alvin
Wigilia była świetna! Mnóstwo ciastek, pierniczków, babeczek, kanapek, i pasztecików. W skrócie: Teodor i Eleonora byli zachwyceni. W sumie nie tylko oni. Wszyscy byli zadowoleni!
W samochodzie prawie pousypiali. Cóż, niektórzy naprawdę już spali. Alvin sennie się kiwał, oczy same mu się zamykały. W pewnym momencie czyjaś głowa spoczęła na jego ramieniu. Powoli obrócił głowę. Była to oczywiście Brittany, która po prostu zasnęła. Alvin wcale jej się nie dziwił, sam w połowie znajdował się w słodkim śnie. Miał zamiar zanieść Brittany do łóżka kiedy tylko dojadą... Kiedy Tylko dojadą.... Kiedy tylko....
Ruch samochodu był zbyt kojący, bo Alvin po kilku sekundach też zasną, jak wszyscy.
Słowo od Autorki: Szczerze to wolałam żeby kolęda Cicha Noc została po angielsku... I tak żeby nie było! Brakowało jednej zwrotki! Ale możecie to sobie posłuchać w The Chipmunks Music. Tak samo jak Jingle Bells oraz Let it Snow... Tak z tej ostatniej wycięłam jedną zwrotkę :D Przyznaję się! I... Hurra! Udało mi się napisać rozdział z zaledwie... 2-3 godziny? :D Macie taki prezent w zamian za długą nieobecność na blogu bo aż 3 smutne dni! I znowu zwracam się w sprawie Asków, Obrazkowa i The Chipmunks Music! I albo mi się wydaję, albo ten rozdział jest taki długi przez te teksty piosenek... O.o ... Dobra nieważne, wy to ocenicie! Miłej nocki życzę!
Dziękuję , Cudo *.* a teraz idę czytać zapowiedź aska :D
OdpowiedzUsuń