Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

The Chipmunks Musical cz. 15

Hejka! Dobra na wstępie: MI TAK BARDZO ZALEŻY NA KOMENTARZACH!!! Plus: Z powodu braku weny podzielę ten wpis na 3 części... Dwa zwykłe i jeden z punktu widzenia innej osoby :) Mam nadzieje że nie strzelicie za to focha :D



Brittany biegła ile sił w nogach przez las. Co chwile odwracała głowę żeby sprawdzić czy ścigający cały czas tam jest, i był. Nie miała więcej sił a on nie zamierzał się poddać, był coraz bliżej. Już nie mogła więcej, kolka ją dopadła. Zwolniła trochę, nie dużo. Ale ścigającemu to wystarczyło. Trochę przyśpieszył, skoczył i po chwili oboje toczyli się po liściach i trawie. W końcu przygniótł ją do ziemi trzymając na ręce tak że nie mogła się ni tak ni siak ruszyć. Przez chwile ciężko dyszeli.
-Dobra, wygrałeś...- westchnęła Brittany- A teraz Alvin, zejdź ze mnie!
-Nieźle biegasz- pochwalił Alvin pomagając jej wstać
-Dziękuję Alvin!- uśmiechnęła się Brittany strzepując ziemie z ubrania
-Nie ma za co... To kto jeszcze został?- zapytał Alvin rozglądając się.
Grali w chowanego, z dodatkiem berka. Alvin szukał a las był idealnym miejscem za zabawę, zwłaszcza dla wiewiórek! Skakanie po drzewach, bieganie po lesie i próby nie dania się złapać naprawdę były zabawne...
-Hmm... Chyba jeszcze Marco, Charlene i Szymon- odparła Brittany
-Ugh... I gdzie ja mam ich teraz szukać?- jęknął Alvin
-ROZEJRZYJ SIĘ!- zaśmiał się im ktoś nad głowami które oboje odruchowo podnieśli. Na gałęzi, nad nimi siedziała sobie Charlene
-Tu cie mam!- zawołał Alvin
-Jeszcze się okaże!- odrzekła Charlene
-Pozwolisz że cię teraz zostawię?- Alvin zwrócił się do Brittany
-Leć!- zaśmiała się ruda, a Alvin popędził za Charlene
-Hej Britt, tu jesteś!- usłyszała za sobą i odwróciła się
-Och, Marco to tylko ty...- powiedziała Brittany
-Jasne że Ja! A kogo się spodziewałaś? Chłopaka?- zażartował Marco
-Pff, daj spokój! Nie mam chłopaka!- zachichotała Brittany
-Przecież wiem...- odparł Marco- Alvin tu był?
-Był, i się zmył- zaśmiała się Brittany- Za Charlene poleciał!
-Super- odetchnął Marco- A ty nie jesteś o nią zazdrosna?
-Nie, czemu?- zapytała Brittany
-Wiesz... Może mi się wydaję...- powiedział Marco- Charlene naprawdę lubi Alvina... Naprawdę cię to nie rusza?
-Wiem o tym- westchnęła Brittany- Ale zostałam zapewniona przez Alvina że to tylko przyjaźń, nic więcej... Zobaczymy jak długo...
-Tak...- mruknął Marco- Złapał cię?
-Taaak...- westchnęła Brittany- Chyba za mną gonił najdłużej!
-To znaczy że dobrze biegasz- zaśmiał się Marco
-To samo powiedział mi Alvin- uśmiechnęła się Brittany- Ale dzięki!
-Drobiazg- odparł Marco z uśmiechem- Lepiej stąd chodźmy... Skoro ty i tak jesteś złapana to przynajmniej dotrzymasz mi towarzystwa... Prawda?
-Jasne, czemu nie!- rzekła Brittany- Gdzie masz zamiar przeczekać?
-Nie wiem. Gdzieś na drzewach- odparł Marco
-Hehehe... Taak, Alvin rzadko zagląda na górę!- zaśmiała się Brittany
-To ja wiem!- zachichotał Marco wskakując na gałąź drzewa która znajdowała się dokładnie nad wodą.
-Nie wpadniemy?- zapytała Brittany idąc za nim
-Nie! To mocna gałąź!- machnął ręką Marco- Nic nam nie będzie!
-Mam taką nadzieje- mruknęła Brittany
-Heh, nie martw się! Przecież ciebie bym nie okłamał!- rzekł Marco
-No przecież wiem!- zachichotała Brittany
-Byłaś już w mieście?- zapytał Marco
-Tak, z Alvinem. Poszliśmy się przejść- odparła Brittany- Byliśmy w kinie...
-Ulala... W kinie powiadasz?- zaśmiał się Marco
-Przestań! To nie była randa!- zawołała Brittany
-Nie wcale!- drażnił się Marco

-Z tobą o tym gadać się nie da!- ucięła Brittany
-Hehehe... Dobra, nieważne- pokręcił głową Marco- Więc... Byliście na spacerze... W kinie... Gdzieś jeszcze?
-Nooo.... Na moście zakochanych...- powiedziała niepewnie Brittany
-No to wszystko wyjaśnia!- zawołał rozbawiony Marco
-Jesteś okropny!- oburzyła się Brittany
-Przecież ja tylko tak żartuję! Mów dalej, spróbuję się nie śmiać- zachichotał Marco- Ale niczego nie obiecuję...
-No więc... Jak już mówiłam poszliśmy na ten most...- kontynuowała Brittany- Ogólnie było fajnie... A Alvin kupił mi różę!
Marco parsknął śmiechem
-To wszystko jasne!- zawołał
-Po co ja ci to mówiłam...- mruknęła Brittany
-Sam nie wiem...- odparł wesoło Marco
-No ja też...- dodała Brittany
-Słyszałaś?- zapytał nagle Marco mijając Brittany i wpatrując się w las. Brittany nie ruszyła się tylko zaczęła nasłuchiwać.
-Nie wiem... Co to jest?- zapytała cicho Brittany
-Coś jak... Kroki?- zaproponował Marco
-Też tak myślę...- odparła Brittany
-Alvin?- szepnęli równocześnie.... Owszem, to był Alvin
-Tu jesteście!- zawołał na ich widok- Szukaliśmy was, zdążyłem już wszystkich wyłapać, zostałeś tylko ty Marco, ale niestety musimy już wracać do domu.
-Acha, OK- odparł Marco- Długo nas szukaliście?
-Nie, jakieś 5 minut- powiedział Alvin
-Super, a po co mamy wracać do domu? Przecież dziś jest piękna pogoda!- zdziwiła się Brittany- Gdzieś idziemy?
-Ugh... Co wy z tymi pytaniami?- mruknął Alvin- Tak, idziemy na miasto...
-Heh, dobra chodźcie- zachichotała Brittany
_________________________________
 

Alvin wszedł pewnie do salonu gdzie Marco rozmawiał z Julią. Westchnął mimo woli
''Nie wymiękaj, nie wymiękaj!'' pomyślał i podszedł do nich
-Hejka Alvin!- uśmiechnęła się Julia
-Tak, hej... Julka mogłabyś nas na chwile zostawić?- zapytał Alvin
-No dobra ale jak się będziecie bić to mnie zawołacie!- powiedziała Julia wychodząc z salonu
-Coś się stało?- Marco zwrócił się do niego
-Tak jakby... Chce tylko wiedzieć czy...- zaczął Alvin i uciął
-Och! Chodzi ci o tą dzisiejszą sytuacje w lesie tak?- podpowiedział Marco
Alvin pokiwał głową
-Chce to tylko wyjaśnić nic więcej.- powiedział
-Nie chce się kłócić...- dodał Marco- Jestem za porozumieniem...

-Wiesz....- zaczął Alvin- Britt to naprawdę fajna dziewczyna... I chodzi mi o to że... Ech... Kurczę, sam nie wiem jak to powiedzieć!
-Po prostu przyznaj że ją lubisz...- doradził Marco
-Tak, lubię ją...- wyznał Alvin- Ale dziś...
-Wiem... Twoja mina nie umknęła mojej uwadze- zaśmiał się Marco
-Ugh... Więc widziałeś?- zapytał zmieszany Alvin
-Tego nie dało się nie wiedzieć- odparł Marco
-Rany... Miałeś tego nie zauważyć...- mruknął Alvin- Słuchaj jeśli ona...
-Nie, nie o to mi chodzi!- zaprzeczył natychmiast Marco- Wiem, że ją lubisz... A dziewczyny się kumplowi nie odbiera... Nawet jeśli ze sobą nie chodzą, to i tak nie fair...
-Masz racje...- poparł go Alvin
-Taaak... A tak w ogóle, może zabrałbyś gdzieś Britt do miasta- zaproponował nagle Marco- Przecież każdy twierdzi że Paryż to miasto zakochanych!
-Nie jestem pewien...- mruknął niepewnie Alvin
-Och, daj spokój! Przecież to nic takiego!- przerwał mu Marco
-Jest tylko jeden problem...- powiedział nagle Alvin
-Jaki?- zapytał Marco
-My tu planujemy na temat Britt a ona sama nic o tym nie wie!- zawołał Alvin
-Fakt, o tym nie pomyśleliśmy...- mruknął Marco
-To co robimy? Mówimy jej?- zaproponował Alvin
-Nieee... Lepiej nie. Jeszcze się wkurzy... Mam pewien pomysł...- rzekł Marco- W sumie to nie jest OK, snuć miłosne plany za jej plecami... W końcu nie wiemy czego ona sama chce! Ale... Mimo wszystko ciebie zna bardziej... I myślę że ciebie bardziej lubi...
-Serio?- zdziwił się Alvin
-Ale z ciebie tępa strzała- mruknął Marco- Jasne że tak baranie!
-Wiem, wiem! Tylko żartuję!- zaśmiał się Alvin
-Ale co z tymi naszymi pomysłami?- zapytał Marco
-Myślę że najlepiej dyskretnie podpytać Brittany...- powiedział Alvin- W końcu to będzie jak na razie najbardziej uczciwe...
-W sumie prawda- mruknął Marco
-Wiem przecież...- odparł Alvin
-To co teraz?- zapytał w końcu Marco
-Nie wiem... Idziemy na ganek?- zaproponował Alvin
-Czemu nie...- odparł Marco wstając
______________________

Charlene chodziło w kółko po swoim ''pokoju'' czyli po strychu.
-''Znowu! Znowu ONA jest gwiazdą!''- pomyślała ze złością- ''Czemu zawsze Brittany musi się wszystko udawać!''
Musiała coś wymyślić, żeby chodź raz być na jej miejscu... Żeby chodź raz być gwiazdą wieczoru! ONA nie ta przeklęta Seville!
-''Co by tu... Co by tu....''- myślała gorączkowo
W pewnym momencie wpadła na diabelski pomysł... Nie do końca uczciwy, wręcz przeciwnie ale jedyny w tej sytuacji, a jak to mówią:
-Tonący brzytwy się chwyta...- mruknęła do siebie siadając na kanapie.
Zaczęła planować, snuć... Po kilku dniach miała gotowy plan doskonały! Była przygotowana na wszystkie dialogi, pułapki psychiczne i chwyty niedozwolone... Nie było możliwości żeby ktoś coś podejrzewał, wszyscy jej ufali... Heh, nawet ta Seville zaczęła się przekonywać... Teraz zostało tylko czekać na ten wielki wieczór... WIELKI DLA NIEJ! TYLKO DLA NIEJ!

Słowo od Autroki: Przepraszam za taki niecodzienny rozdział, pisany na szybko... No i nie miałam pomysłu na ciąg dalszy tej pierwszej zwykłej... W następnym rozdziale go dokończę. A na razie macie bonus! Punkt widzenia Charlene i jak przebiegła rozmowa Alvina z Marco :) Mam nadzieje że mi wybaczycie taki wyskok... Postaram się żeby to zdarzało się jak najrzadziej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz