Chcialibyście bym zarabiała przez bloga? I czy ktoś mógłby mi powiedzieć czy was to kosztuję...?

środa, 24 grudnia 2014

The Chipmunks Musiac cz.20

Cześć! Dziś jest Wigilia! Cieszycie się? :) ... Ja nie bardzo :( Prezenty nie dojdą na czas...

Alvin siedział na ganku i nastrajał gitarę... Cóż nie udało mu się jej odzyskać ale motyw że to Brittany ją ma, nie jest taki zły, poprosi o drugą na święta. Zaczął bez większego zainteresowania brzdąkać.
-Cześć- usłyszał za sobą, po chwili podeszła do niego Charlene- Co robisz?
-Nastrajam- odparł Alvin- A tobie można w czymś pomóc?
-Nie, tak sobie przyszłam- rzekła Charlene
-Z nudów, bo czemu nie?- zaśmiał się Alvin
-Jasne!- zachichotała Charlene- Podoba ci się tu?
-Pytanie! Jasne że tak!- odaprł Alvin- I tobie?
-Nie jest źle- uśmiechnęła się Charlene- Chciałam ci podziękować.
-Za co?- zdziwił się Alvin
-Wiesz... Teoretycznie rzecz biorąc to dzięki tobie mam się gdzie zatrzymać i mam dach nad głową- wyjaśniła Charlene
-Ach, to!- przypomniał sobie Alvin- Drobnostka! W końcu się przyjaźnimy!
-Taa... Przyjaźnimy...- mruknęła pod nosem Charlene
-Mówiłaś coś?
-Nie, nie skądże!- skłamała Charlene
-No OK- odparł Alvin
-Właściwie to miałam ci powiedzieć że masz przyjść bo reszta ma informacje na temat... na temat waszego koncertu...- oznajmiła Charlene
-O! W końcu są jakieś informacje!- ucieszył się Alvin wstając- Dzięki Charlie- dodał z uśmiechem
-Nie ma za co...- westchnęła Charlene i weszła za nim do domu
-Co z tym koncertem?-  zapytał Alvin
-Zadzwonił główny organizator. Cała impreza została przełożona bo Jonas Brothers mają jakiś ważny występ...- zaczął Dave
-Jonas Brothers też tam będą?- zapytała Brittany
-Super!- zawołały razem wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu
-Pff...- prychnął pod nosem Alvin, ale nikt (prawie) nie zwrócił na to uwagi
-Hehe, zazdrosny?- zagadnął wesoło Marco
-Co? Nie!- odparł Alvin
-Jak chcesz- wzruszył ramionami Marco ale i tak się uśmiechał znacząco
-Wiec jak już mówiłem impreza jest opóźniona. Normalnie odbyła by się za tydzień ale się opóźni- oznajmił Dave
-Czyli kiedy będzie?- zapytała Żaneta
-Tego nie wiemy. Mają zadzwonić- odparł Pablo
-Ale te informacje to i tak dużo- powiedziała Eleonora

-Przegrzebaliśmy ten strych od podszewki...- rzekła Nadia
-A co jest w tamtych kufrach?- zapytała Charlene wskazując na starodawne kufry w kącie strychy
-Nie wiem- odparł Adam- Sprawdzimy?
-Jasne!
Brittany i Nadia pierwsze znalazły się przy furtach i je otworzyły
-To są ubrania i materiały!- zawołała Brittany wyciągając skrawek białego materiału- Macie zestaw do szycia? Jakieś igły i nicie?
-Mamy, gdzieś tutaj- odparł Marco i wziął małe pudełko leżące na półce- Trzymaj.
-Dzięki. Te ubrania są tak fajne że nagle włączyła mi się wena twórcza!- zaśmiała się Brittany i zaczęła grzebać w kufrze
-Brittany szyję tak szybko że za pół godziny będzie gotowa jedna kiecka- powiedział wesoło Alvin- Hej, mam durny pomysł!
-A kiedy ty ich nie masz?- zakpił Szymon
Alvin prychnął
-Cicho bądź. Wpadłem na pomysł żebyśmy się poprzebierali w te ciuchy i zachowywali się jak idioci!- zaproponował Alvin- Co wy na to?
-Hehe, i tak nie mamy nic lepszego do roboty- zaśmiała się Charlene- Wiecie co? Też się wezmę za szycie. Szybciej pójdzie, a poza tym nie mogę się doczekać aż zobaczę w tych ciuchach Alvin!
-O nie! Zapomnij!- odparł Alvin- Ja się tak nie bawię!
-Oj, jeszcze się zobaczy- zaśmiała się Brittany sięgając po ładny kawałek różowego materiału
Kilka chwil potem wszyscy się świetnie bawili śmiejąc się z Adama i Juli paradujących po strychu w tych starych ubraniach. W dodatku udawali dawną mowę i chód. To był naprawdę śmieszny widok. Alvin jak przyrzekł tak nie chciał się za nic w świecie zgodzić na ubranie się w tamte ubrania. Zresztą po jego stronie stanęli oczywiście bracia i Marco.
-Zbiorowe bunty nam tu organizujecie?- zapytała Brittany kładąc dłonie na biodrach- Ładnie to tak?
-Ja nie ubiorę tych ubrań!- powiedział uparcie Alvin
-Ale dlaczego?- zapytała Charlene
-Bo nie! I kropka!- odparł Alvin
Charlene chciała już otworzyć usta ale Brittany jej przerwała
-Nie przemęczaj się... Jego nie przegadasz...- powiedziała
-Phi!- prychnęła Charlene
-Rób co chcesz! Jak skończę tą sukienkę to sobie pogadamy- ucięła Brittany sięgając po igłę i wracając do szycia.
-Jak ty z nią wytrzymujesz?- zapytała szeptem Charlene- Przecież ona jest taka...
-Hej, bez takich proszę- odparł cicho Alvin- Nie znasz jej tak dobrze jak ja. Jakbyś ją poznała to byś wiedziała naprawdę fajna z niej dziewczyna...
-Ooo... No tak, faaaajna- zakpił Marco podchodząc do nich
-A to co miało znaczyć?- zapytał Alvin
-Stary nie jestem ślepy! Wczoraj cały czas się na nią gapiłeś!- odparł Marco
-Nie. Żartuj! Naprawdę?- zdziwiła się Charlene
-A jakże! Żebyś ty to widziała!- zaśmiał się Marco
-Zamknąć się!- burknął Alvin- Wcale tak nie było!
-Nieeee! Wcaaaaale!- odparli razem Marco i Charlene
-Zamknąć się!- powtórzył Alvin
-Co tam?- znikąd pojawiła się Brittany
-Rozmawialiśmy o tym że wczoraj Alvin...- zaczął Marco ale nie skończył bo Alvin zakrył mu pyszczek dłońmi. Brittany zmierzyła go podejrzliwym wzrokiem.
-O co chodziło?- zapytała
-Ym... NIC absolutnie NIC!- skłamał Alvin nadal zakrywając pyszczek Marco- I... Nieważne co oni ci powiedzą... To czyste kłamstwo!
-No dobra- wzruszyła ramionami Brittany i odeszła
Alvin się na nią zapatrzył, ale po chwili odskoczył jak oparzony
-Fuuuuj!- krzyknął- Polizał mnie! Co za ohyda!
-Zasłużyłeś- odparł Marco
-Czemu Britt nie może się dowiedzieć?- zakpiła Charlene
-Sama sobie odpowiedz...- mruknął Alvin
-Czyli z tego samego powodu dla którego nie powiedziała ci o swoim...- zaczęła Charlene i nagle urwała
-No? Co?- zapytał Alvin
-Em... Nic, nic! Nieważne- odparła Charlene
-Hmm... Czemu obie zachowujecie się tak... dziwnie i tajemniczo...- mruknął Alvin
-A my bardzo chcielibyśmy się dowiedzieć z jakiego powodu...- dodał Marco
-Eeee...- Charlene poczuła się zaatakowana- Brittany wam wyjaśni!- powiedziała szybko i czmychnęła
-One coś ukrywają...- pokręcił głową Marco
-I mam dziwne uczucie że nie będzie to dla nas przyjemne...- westchnął Alvin
-Oj, bo tylko ty?- zapytał Marco
-Ty było pytanie retoryczne?- odpowiedział pytaniem Alvin
-Tak.
-Brittany!- zawołał Alvin- Musimy pogadać!
-O czym?- zdziwiła się Brittany a po jej twarzy przeszedł ledwo widoczny cień strachu, na szczęście nikt tego nie zauważył
-Gadaliśmy z Charlene, i pytaliśmy co się z wami u licha dzieje, ale ona odprawiła mnie do ciebie! Co. Jest. Granę?- powiedział stanowczo Alvin
-C-co miało by się dziać?- zapytała Brittany
-Właśnie tego nie wiemy... To Charlene powiedziała że...
-Myślę że Charlene w poczuciu zagrożenia po prostu odesłała was do osoby stojącej najbliżej i która ostatnio zachowuję się najbardziej niepokojąco- odezwała się Żaneta ruszając siostrze na ratunek- Czyli w tym przypadku Brittany.
-Moja droga mieszkając z Szymonem przywykłem do takiego prawnego zachowania. Jestem przygotowany!- zawołał Alvin z pewnością w głosie- Więc, Charlene może i tak powiedziała z tego powodu. Ale sama przyznałaś że Britt zachowuję się ostatnio dosyć niepokojąco. Pytanie brzmi... Why? Dlaczego się tak zachowuję? I czy wy coś o tym wiecie? Jak tak to dlaczego nic nam nie chcecie powiedzieć?... Właściwie zachowanie Britty mnie bardziej interesuję niż to czemu Charlene odesłała nas do niej. Pani Prawnik ma coś do powiedzenia?- zapytał na koniec swojej wypowiedzi która brzmiała jak z ust rasowego adwokata.
-J-ja...- zaczęła Żaneta wytrącona z równowagi, na to przygotowana nie była. Potrzebna jest szybka improwizacja. Na teraz!- Cóż... Nawet jeśli... To nie twój interes co się dzieje z moją siostrą. Jeśli będzie chciała to sama ci powie. A na teraz nie wciskaj nosa w sprawy które cię nie dotyczą...- powiedziała chłodno i odciągnęła siostrę zostawiając Alvina samego i zdezorientowanego. Marco przyglądał się temu z zaskoczeniem. 
-Ale musisz przyznać... Niezłego ma adwokata.- odezwał się po chwili
Alvin spojrzał na niego chłodno
-Żartujesz sobie?- zapytał- Ona mnie zmiażdżyła swoją przemową!
-Mhm... Następnym razem się przygotuj lepiej- skomentował Marco
-Och...- westchnął Alvin- I wyobraź sobie że ja mam tak na co dzień... Jakbyś w kancelari adwokackiej mieszkał!
-Masakra... I pomyśleć że kiedyś o nią rywalizowaliśmy...- mruknął Marco
-Taa...- odparł Alvin- Chwila, co?!
-Hehehe! To był żart Alvin- zaśmiał się Marco
-Kiepski...- odparł Alvin- Ej, Britt! Sorry! Przesadziłem z adwokatowaniem!- powiedział po chwili podchodząc do Brittany
-Och, Alvin! To było co najwyżej zabawne!- odparła ze śmiechem Brittany
-Serio? O... No OK- odpowiedział Alvin- Czyli zgoda?
-Oczywiście!- uśmiechnęła się Brittany
-Hej, ale ty wiesz że nadal chce wiedzieć co się z tobą dzieje? Czemu jesteś taka tajemnicza...- zapytał Alvin
-Oj, tak. Zdaję sobie z tego sprawę- westchnęła Brittany- Ale póki co nie masz szans na dowiedzenie się co się dzieje... Przynajmniej na razie, dopóki nie zdecyduję się że mogę ci powiedzieć.
-Uff... OK, jakoś przeżyję...- wzruszył ramionami Alvin- Ale mimo wszystko się dowiem?
-Haha, myślę że tak!- zaśmiała się Brittany
-Oh, yeah! Warto czekać!- powiedział wesoło Alvin
-Haha- zaśmiała się Brittany
-Co?- zapytał ze śmiechem Alvin
-Nic, po prostu jesteś zabawny- odparła Brittany
-Ktoś to słyszał? Nagraliście to? Ona powiedziała że jestem zabawny!- zawołał radośnie Alvin
-Cicho bądź!- uciszyła go Brittany
-Nie wiem jak wy, ja mam dość siedzenia na strychu... Jest piękna pogoda, słońce świeci i szkoda siedzieć w domu... Przejdziemy się?- zapytała nagle Eleonora
-Tak!
-My zostajemy- odpowiedzieli razem Adam i Julia
-Jak sobie chcecie...- wzruszył ramionami Szymon
Wyszli z domu na ganek.
-I gdzie teraz?- zapytał Teodor
-Hmm.... Nie mam zielonego pojęcia...- odparł Szymon
-Ja wiem... Może pójdziemy do miasta? Podobno rozłożyli się z wesołym miasteczkiem. Możemy pójść zobaczyć- powiedział Marco

Pół godziny później wchodzili do wesołego miasteczka. Co lepsze, zapłacili po obniżce za bilety! Niestety każdy z nich chciał iść gdzie indziej.
-Cisza!- przerwał im w końcu Szymon- Zrobimy tak- każdy idzie robić to co chciał. W pół do ósmej widzimy się przy wejściu. Zgoda?
-Zgoda- odparli wszyscy zgodnie
-Ej, tylko bez żartów i wygłupów. Zrozumiano, Alvin?- zapytał Szymon
-Pff... Jasne!- odparł Alvin- Nie bądź nudny!
-C-co robisz?- zdziwiła się Brittany kiedy Alvin złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Brittany próbowała się wyzwolić z uścisku. Nie było to potrzebne, Alvin sam puścił jej dłoń.
-Chciałam iść na mini-gierki i na diabelski młyn- powiedziała Brittany
-Tak się składa moja droga, że ja też- odparł Alvin- Czyli znowu jesteśmy na siebie skazani... Cóż, tak wyszło. Jak zawsze.
-Och... Na pewno nie zrobiłeś tego żeby po prostu iść ze mną?- zapytała Brittany
-Nie. Tak się składa że nie- odpowiedział Alvin- Równie dobrze mogłem też iść z Marco wtedy bym nie słuchał marudzenia... Albo mogłem iśc chociażby z Charlene...
-Dobra, możemy iść- powiedziała szybko Brittany

Przez te kilka godzin zdobyli wyjątkowo świetne wyniki- Alvin wygrał w mini-grach z 15 razy, Brittany 12 razy. W końcu na poszli na diabelski młyn, oświetlony tysiącami małych światełek. Kiedy wjechali na górę widać było piękną wieczorną panoramę miasta.
-Ale widok... Co Britty?- zapytał Alvin zerkając na Brittany
-Świetny, niesamowity...- odparła Brittany- Pomyślałam sobie nagle coś głupiego...
-Co takiego? Powiedz- poprosił Alvin
-Wiesz... Pomyślałam sobie że cały ten wieczór byłby świetnym motywem na randkę, idealną jak z filmów- wyznała Brittany- To głupie... Prawda?
-Nie, wcale nie- odparł Alvin- Ja tak nie myślę...
-Naprawdę? Nie mówisz tak żeby mnie nie urazić?- zapytała Brittany
-No co ty! Wiesz, że jakby się nad tym zastanowić... To prawda. Randka jak z filmu!- powiedział Alvin
-Chwileczkę! Czy ty właśnie... Powiedziałeś że jesteśmy na randce?- zdziwiła się Brittany
-Eeee.... Nie!- skłamał Alvin
-Powiedziałeś tak!
-Dobra, powiedziałem tak! A to... To bardzo źle?
-Nie, to nie o to chodzi!- zaprzeczyła Brittany- Po prostu dziwnie to brzmi w twoich ust...
-Nie przywykłaś co?- zaśmiał się Alvin
-Nie bardzo- zachichotała Brittany- Tylko... To zostanie między nami, dobrze?- zapytała
-Między nami- odparł Alvin
W tamtym momencie koło znowu zaczęło się obracać i chwile potem wracali w umówione miejsce spotkania z rodzeństwem. Zdążyli, czego się nie spodziewali! Bardziej spodziewali się że przyjdą za późno i Szymon z Marco zrobią im niezłą szopkę. Mieli szczęście. Jak sobie obiecali ich rozmowa na diabelskim młynie została między nimi.


Słowo od Autorki: Cudem udało mi się siąść do kompa i napisać to :) Wesołych Świąt kochani moi! :* :* :*

2 komentarze:

  1. Świetne ! Alvittany , aww ;3 umiesz poprawić humor na jeszcze lepszy ;*
    To już ich druga tajna randka <3 dziewczyno , ja Cię po porostu kocham . Ciebie i twoje najlepsze na świecie opowiadania ;)
    Wesołych Świąt i nie martw się , na pewno dostaniesz masę prezentów ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jakze piekny rozdzialik. :* Tyle w nim Alvina i Brittany... W sumie, to dobrze, ze to co bylo na asku nie zostalo wlaczone do TCM i nic w nim nie zmienilo... Najprawdziwsza randka i nawet sam Alvin to przyznal! :D I co najlepsze dlugi rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń