Cześć! Teraz widzę że bardzo tęskniliście za TCM :D
-Znowu... Gdzieś idziesz?- zapytał Alvin
-Ym... Tak.- odparła Brittany zatrzymując się w drodze do drzwi wejściowych
-Gdzie?- pytał dalej Alvin
-No wiesz... Ej, chwila! To jakieś przesłuchanie?- Brittany położyła ręce na biodrach
-W tej chwili... Owszem. Gdzie idziesz?
-Wrr... A co cię to obchodzi?- warknęła Brittany i odwróciła się z powrotem w stronę drzwi, chcąc wyjść. Alvin okazał się szybszy, zagrodził jej drogę do drzwi.
-Alvin... Przepuść mnie.- powiedziała Brittany
-A jak nie to co?- zapytał Alvin
-Ostrzegam cię... Przepuść mnie...- powtórzyła Brittany
-Nie.- odparł chłodno Alvin- Dopóki nie powiesz mi gdzie idziesz.
-Idę nad jezioro!- warknęła Brittany- Zadowolony?
Alvin nie odpowiedział od razu, mierząc ją podejrzliwym spojrzeniem
-Cóż... Żeby nie było że nie dotrzymuję słowa...- zaczął powoli- Możesz iść- dodał odsuwając się od drzwi
-Chwała...- mruknęła pod nosem Brittany i wyszła z domu. Lekki wiaterek musnął jej twarz. Było ładne słoneczne popołudnie. Szybkim krokiem kierowała się w stronę miasta. Musiała się zobaczyć z Maksem. Jedno co cały czas ją martwiło, jak zareaguję Maks? Fakt, był miły i umiał rozumieć, ale chodziła z nim od półtora tygodnia! Nie była pewna co powie na to że w końcu będą musieli zerwać. Nagle zatrzymała się. Co to za szumienie za nią?... Jakby kroki? Odwróciła się, nikogo jednak nie zobaczyła. Ktoś ją śledzi? Obserwuję? Poczuła się dziwnie, jednak po chwili znowu ruszyła przed siebie. Właśnie dochodziła do miasta kiedy znowu usłyszała to samo.
-Jest tam kto?- zapytała niepewnie, odpowiedziała jej cisza
-''Oglądam za dużo horrorów...''- pomyślała i weszła do miasta. Ledwo przeszła przez mostek, i już usłyszała znajome głosy. Skryła się za ścianą i wychyliła się ostrożnie. Wiedziała że zna te głosy! Na placyku stał Maks... ale co tam robiła Charlene?! Skąd ona zna Maksa? Musiała go znać bo rozmawiali jak starzy przyjaciele.Co jest u licha grane? Brittany wychyliła się trochę żeby słyszeć o czym rozmawiają.
-O czym ty mówisz Charlene?... Przecież ona...
-Zaufaj mi! To prawda!
-Nie jestem przekonany...
-To się przekonaj. Maks, przyjaźnimy się! Czy ja cię kiedyś okłamałam?
-Nie... W sumie to nie...
-No właśnie! Po prostu mi uwierz! Ona jest taka... dobra nieważne.
-Ale, skąd TY się tutaj wzięłaś?
-Och, miałam mieć występ w mieście, ale go odwołali.
-To gdzie teraz mieszkasz?
-Wiesz... Oni mnie przyjęli. Do mojego powrotu mieszkam tam.
-Dobrze, bo wiesz że...
-Maks bardzo cię proszę nie zaczynaj! Jestem od ciebie młodsza tylko o kilka godzin a ty i tak traktujesz mnie jak dziecko!
-Bo nim jesteś.
-A ty to nie?!
-Ale ja się wychowywałem w innych warunkach! To zupełnie co innego!
-Pff.... Proszę, zostawmy ten temat, dobrze? Przyszłam tylko po to żeby ci to powiedzieć.
Brittany czuła że jej serce wali jak oszalałe. Zrobiła krok do przodu i niechcący potrąciła jakąś metalową puszkę. Natychmiast przyległa do ściany, modląc się aby tu nie podeszli.
-Co to było?
-Hmm... Nic takiego, to pewnie tylko kot. Maks ja muszę już uciekać. Reszta może zacząć coś podejrzewać.
-Dobrze, tylko uważaj na siebie...
-Będę. Do zobaczenia!
-Do zobaczenia!
Brittany puściła się biegiem do domu. Musiała być szybciej niż Charlene. Czemu ta wredna, paskudna blondynka wszędzie musi wciskać swój opudrowany nos?!
-Hej, wszystko OK?- zapytał Alvin widząc jej minę
-Co? A! Tak, tak. Wszystko jest w porządku- skłamała Brittany unikając jego spojrzenia i pobiegła na górę. Alvin spojrzał na to podejrzliwie.
-Co jej się stało?- zapytał Marco
-Nie mam pojęcia, ale już mi się to nie podoba...- odparł Alvin
-Cześć!- zawołała Charlene wchodząc do domu
-Cześć, gdzie byłaś?- zapytał na wstępie Alvin
-Na spacerze- ucięła Charlene wzruszeniem ramion i wyszła z pokoju
-Co je tak nagle ugryzło?- powiedzieli równocześnie chłopcy
W tym samym czasie Brittany krążyła po pokoju nie mogąc się uspokoić po tym co usłyszała. Pomóc jej w tym próbowały rzecz jasna siostry, którym opowiedziała co się stało.
-Ale jak to? Charlene zna Maksa? Jakim cudem?- zdziwiła się Żaneta
-Nie mam pojęcia!- odparła Brittany- Ale ona coś knuję!
-Brittany... Nie przesadzasz?- zapytała Eleonora
-Gdybyś sama to usłyszała też byś tak myślała...- mruknęła Brittany- Nie ufam jej...
-A to dlaczego?
-Nie mam pojęcia...- wyznała Brittany
-To dlatego że boisz się żeby nie zajęła twojego miejsca?- zapytała niepewnie Żaneta
-Tak...- powiedziała cicho Brittany
-Myślałam że Alvin ci to wyjaśnił...- rzekła Eleonora
-I wyjaśnił...- odpowiedziała Brittany siadając koło sióstr- Ale i tak mam takie dziwne przeczucie...
-Ajajaj, Britt... Nie musisz się martwić! Przecież Alvin nie pozwoliłby na zastąpienie ciebie!- zapewniła Żaneta
-Naprawdę?- zapytała Brittany
-Jasne!- dodała Eleonora- Siostro, nie martw się już!- po czym uściskała siostrę
-Dzięki dziewczyny- uśmiechnęła się Brittany
-BRITTANY!- zawołał ktoś z dołu
-O rany... Jeszcze tego brakowało...- mruknęła Brittany- Zaraz wracam- dodała po czym wyszła z pokoju- CZEGO?
-LIST DO CIEBIE!
-List?- zdziwiła się Brittany schodząc po schodach- Do mnie?
-Tak- odparł Alvin podając jej kopertę- Nie mam pojęcia od kogo, jest tylko twoje imię.
-OK, dzięki- powiedziała Brittany
-Co to jest?- zapytała Eleonora kiedy siostra wróciła do pokoju
Brittany weszła i otworzyła kopertę. Po szybkim przeczytaniu zamrała.
-Co się stało?- zapytała Żaneta
-Britt, co jest grane?
Siostry zeskoczyły z łóżka i podeszły do Brittany, zaglądając jej przez ramię.
-Nie wierzę!- zawołała oburzona Eleonora
-J-ja też- powiedziała cicho Brittany
-Co za... ach, szkoda słów!- dodała Żaneta
Brittany bez słowa znowu zerknęła na krótki ale dobijający list.
Droga Brittany
Nie wiem jak to ująć... Ale nie powinniśmy się już spotykać, myślę też że lepiej będzie jeśli nie będziemy się też widywać. Sprawy prywatne, nie chce wyjaśniać.
Maks
-Nawet nie może zerwać z tobą jak należy!- pokręciła głową Żaneta
-Co jak co, ale tak się nie robi...- dodała Eleonora- Ej, Britt wszystko dobrze?
-N-nie wiem... Nie jestem pewna...- odparła cicho Brittany
-Oj, Brittany...- westchnęły razem siostry przytulając ją
-Nie przejmuj się nim, nie jest ciebie wart...- pocieszyła Żaneta
-Żaneta ma racje! Nie jest ciebie wart! Nie przejmuj się!- dodała Eleonora
-Dzięki dziewczyny- uśmiechnęła się lekko Brittany- Jesteście kochane!
-Od tego jest rodzina- odparła Eleonora
-Już dobrze?- zapytała Żaneta
-Tak, jest już dobrze- powiedziała Brittany
-Na pewno?
-Tak, na pewno. Mogę już iść?- zapytała Brittany
-Możesz. Przecież my ci nie bronimy...- zaśmiała się Eleonora
Brittany obdarzyła je uśmiechem i wyszła. Po tej rozmowie z siostrami czuła się o niebo lepiej. Nadal czuła się zdradzona, oszukana i zraniona ale już mniej. Wciąż jednak chciała odpowiedzi na wiele pytań... Wzięła swoją gitarę i wyszła na ganek pomyśleć o tym wszystkim. Zaczęła brzdąkać na gitarze i dopiero po kilku minutach zdała sobie sprawę z tego co gra. Zastanowiła się chwile i znowu zaczęła grać.
Czy dla dwóch różnych planet
Co kręcą się wciąż
Jest przewidziane spotkanie
Czy sięgną swych rąk
Chce wierzyć w to
Łączy nas wiele spraw
Jeszcze więcej dzieli
Być blisko siebie i wciąż
Nie tak jak byśmy chcieli
Dziś kręcimy się jak w karuzeli
Oooo....Oooo... Oooo...
Usłyszała za sobą kroki. Odwróciła się. Obok niej usiadł Alvin.
-Wszystko dobrze?- zapytał
Brittany chwile się zawahała. Powiedzieć mu prawdę?
-Tak. Wszystko w porządku- odparła połowie w kłamstwie w połowie w prawdzie.
-To dobrze. Myślałem że coś się stało bo kiedy wróciłaś miałaś taką dziwną minę...- powiedział Alvin- Więc wszystko OK?
-Tak. Chciałam po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza.- skłamała Brittany
-Rozmawiałem z Żanetą i Eleonorą- powiedział Alvin
-O... I?- zapytała Brittany czując że ma dobry powód do zrobienia awantury siostrom...
-Chciały żebym z tobą porozmawiał bo zachowujesz się dziwnie- odparł Alvin
-Są nadopiekuńcze...- mruknęła Brittany- Nic się nie dzieje.
-One myślą inaczej. Więc na pewno wszystko w porządku?- zapytał Alvin
-Powtarzam po raz trzeci chyba: TAK WSZYSKO OK- powtórzyła Brittany
-Fajnie! Chcesz się przejść?- zapytał nagle Alvin
-Po co?- zdziwiła się Brittany
-Podobno chciałaś zaczerpnąć świeżego powietrza- zauważył Alvin
-No to chodź- zaśmiała się Brittany wstając
-A właśnie! Jak stoimy z tą gitarą?- zapytał Alvin zerkając z nadzieją na instrument
-Nic się nie zmieniło!- odparła z uśmiechem Brittany
-Pff...
Słowo od Autorki: No, to teraz wiecie co zrobiła Charlene, co się stało z Maksem, znowu ciutka Alvittany... Rozdział idealny! :D Pozdrawiam! I mnie się wydaję że to jest krótkie... Nie OK mi się nie wydaję... Bo tak jest!
Ale to jeszcze nie koniec? Prawda? O.O Dodasz jeszcze jakis, nawet malutki watek z Maksem? Przeciez Alvin nie wie kim On jest (w sensie Maks), a Brittany nie wie co o niej powiedziala Maksowi Charlene i dlaczego z nia zerwal w tak nieprzyjemny sposob :( Ale rozdzial fajny! :) I troszke alvittany. :3 Ide pisac pytania do asku. ;)
OdpowiedzUsuńW końcu z tymi pytaniami! Wczoraj co 10 minut sprawdzałam czy napisałaś pytania! :D I nie martw się! Wątek z Maksem jeszcze będzie! Tylko weź mi się nie przerzuć, a Alvina na Maksa... Tego bym nie zdzierżyła... :D
UsuńPytania juz napisalam. Jak zwykle maksymalna ilosc. ;) A co do tego przerzucenia sie... Postaram sie tego nie zrobic.
UsuńNo nareszcie :) rozdziale krotki , ale tyle się w nim dzieje :) alvittany *.* tez mam nadzieję ze dokonczysz wątek z Maksem ... ciekawe co knuje Charlene ... rozdzial cudowny ;*
OdpowiedzUsuńW którym momencie pojawiła się Alvittany? A nie, czekaj zapomniałam! Przecież fanka wszędzie znajdzie Alvittany! :D To że poszli na spacer to jeszcze nic nie znaczy... Prawda?
UsuńOd dzisiaj moje motto to:
OdpowiedzUsuń,, Wiewiorki sensem mego zycia"
Kiedy nie czytam twoich opowiadan, wymyslam wlasne. Badz pewna, ze niedlugo przesle fanfic. ;) Zabieram sie za pisanie. O.O Jak bedzie gotowy to przesle na blogowego maila. Mam nadzieje, ze sie spodoba. :*
Drobny spoiler:
Fanfic bedzie na temat jednego z moich pytan do Alvina. Ciekawe czy zgadniecie, ktorego.
Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu TCM!
Zgadzam się z toba ;) uzaleznilam sie od tego bloga ;) a fanfick , myślę ze będzie zwiazany z twoim 32 pytaniem , ale nie wiem .... ;* Vicky , a zrobisz taki one shot o Alvittany ? Proooooooosze <3
OdpowiedzUsuńNo tak... O co może poprosić fanka Alvittany? O One Shot rzecz jasna! :D Jak wam fanfic zrobię będziecie zadowolone? Przypominam: FANFICE NIE MAJĄ ŻADNEGO WPŁYWU NA HISTORIĘ CZY ROZDZIAŁY! TO SĄ OSOBNE HISTORYJKI BIEGNĄCE WŁASNYM TOREM! Z wielkich żeby był lepszy efekt :D Dziękuję za uwagę, czekam na fanfice i idę pisać rozdzialik, cześć :D
UsuńTak! Ja osobiscie, rowniez bede zadowolona. :3 Z niecierpliwoscia czekam na rozdzial i odpowiedzi do asku. ;D
UsuńTak , będę zadowolona ;**** czekam na one shot ;)))) i IDE czytać wpis ;*
OdpowiedzUsuń